Blokada przejścia granicznego z Ukrainą w Dorohusku 16 i 17 lutego 2023 roku
Protest odbędzie się w tym samym miejscu, co poprzedni, czyli na skrzyżowaniu dróg w Okopach. Rolnicy będą blokować przejazd tirów.
- Nam już nawet nie chodzi w tej chwili o niesprzedane ziarno z ostatnich żniw – mówi Bartłomiej Szajner, rolnik z woj. lubelskiego. – Chcemy uratować następny sezon. Bo jeśli nic się nie zmieni, to zostaniemy w Polsce z 8-10 mln ton zboża na następne żniwa. Tymczasem ziarno z Ukrainy wciąż jedzie, a produkcja zwierzęca jest na tyle niewielka, że przeznaczenie ziarna na cele paszowe niczego nie rozwiązuje.
Bartłomiej Szajner podkreśla, że propozycja ministerstwa rolnictwa, czyli dopłata w zaproponowanej formie, jest "po prostu śmieszna i oderwana od rzeczywistości". – To nie jest pomoc i ratowanie rynku, tylko medialna propaganda - mówi rolnik.
- Wszyscy są przeszczęśliwi z decyzji ministra o dopłatach – ironizuje Marcin Sobczuk, prezes Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego. – Ministrowi chodzi chyba o to, żeby tak obniżyć ceny zbóż w Polsce, aby zrównały się z cenami na Ukrainie. I taki ma być sposób na zatrzymanie importu.
Ceny zbóż po informacji o decyzji ministra poszły w dół
W stanowisku przesłanym przez Andrzeja Bugajskiego, rolnika ze Stowarzyszenia Oszukana Wieś z woj. świętokrzyskiego, czytamy m.in.: „Minister rolnictwa wpłynął na spadki cen zbóż w skupach, ogłaszając 9 lutego dopłaty. Już następnego dnia ruszyły obniżki cen w ELEWARR, spółce państwowej, obecnie należącej do Holdingu Spożywczego. Także w młynach i firmach skupowych.
Rolnicy najprawdopodobniej wkrótce, jeszcze przed pracami wiosennymi, ruszą do punktów skupu ze zbożem. Zabraknie miejsca na to zboże w magazynach skupowych, a ceny skupu jeszcze bardziej spadną.”
I dalej: „Istnieje duże prawdopodobieństwo, że obecną sposobność wykorzystają nieuczciwi przedsiębiorcy w skupach, którzy nielegalnie kupili zboże ukraińskie, być może techniczne i bez faktur. Teraz rolnikom potrzebującym faktury sprzedaży zboża na potrzeby dopłat wystawią faktury z płatnością gotówkową i w ten sposób zalegalizują posiadane już zboże ukraińskie.”
Rozmowy z ministrem rolnictwa nie przyniosły oczekiwanych efektów
„Informacja o dopłatach do zboża na stronie internetowej MRiRW i podana przez ministra rolnictwa na konferencji prasowej 9 lutego nie jest pełna. Zostały podane możliwe maksymalne wysokości dopłat do zboża, natomiast nie zostały przedstawione ceny referencyjne, wg. których będzie naliczana wysokość dopłaty” – pisze Andrzej Bugajski.
Informuje też, że tego samego dnia odbyło się spotkanie rolników ze Stowarzyszenia Oszukana Wieś z ministrem rolnictwa, na które Henryk Kowalczyk przybył z informacją o dopłatach do zbóż i przedstawił mechanizm wyliczania dopłat do pszenicy konsumpcyjnej.
Stowarzyszenie informuje, że mechanizm ten wygląda następująco: „W oparciu o cenę referencyjną 1150 zł/t obliczoną wg. giełdy Matif, do maksymalnie 250 zł/t, 200 zł/t i 150 zł/t w zależności od regionu, do maksymalnie 50 ha pszenicy kukurydzy (łącznie) i do plonu 3,3 t/ha liczonego jako 60% średniej wydajności 5,5 tony.
Np. jeśli rolnik sprzeda pszenicę konsumpcyjną w cenie 1100 zł, to dopłata wyniesie 50 zł/t czyli 165 zł do 1ha. Jeśli sprzeda w cenie 900 zł/t, to dopłata wyniesie 250 zł/t czyli 750 zł/ha. Jeśli sprzeda pszenicę konsumpcyjną w cenie 1150 zł/t i powyżej tej ceny, dopłaty nie otrzyma.
Pan minister przekazał, że dopłaty do kukurydzy będą do plonu 4,2 t/ha liczonego jako 60% średniej wydajności 7 ton, ale nie przedstawił ceny referencyjnej na kukurydzę, w oparciu o którą będzie wyliczana wysokość dopłaty. To nie tak powinno być - piszą rolnicy ze Stowarzyszenia.”
Co z dopłatami powyżej 50 ha? Co z rzepakiem?
Stowarzyszenie komentuje: „Sądziliśmy, że rekompensaty, jakie należą się polskim rolnikom za straty w sprzedaży pszenicy, kukurydzy, rzepaku w niskich cenach i poniżej poniesionych kosztów produkcji (...) oraz za destrukcję polskiego rynku zbożowego pod wpływem niekontrolowanego napływu ukraińskiego zboża, będą potraktowane poważnie przez Pana ministra i adekwatnie do poniesionych przez rolników strat. I, że nie będą jałmużną, pozorną pomocą, „kiełbasą przedwyborczą”.
Czy rolnicy to gorsza grupa społeczna? Dlaczego w bankach i urzędach traktowani jesteśmy jak przedsiębiorcy, a jednocześnie nie zastosowano teraz wobec wszystkich rolników tarczy antykryzysowej, tak jak wcześniej zastosowano ją wobec przedsiębiorców z powodu strat, jakie ponieśli w okresie pandemii? (…)
Proponuje się rolnikom dopłaty do pszenicy, kukurydzy łącznie do 50 ha. A co z dopłatami powyżej 50 ha? Czy na uprawę hektara pola powyżej 50 hektarów poniesiono mniejsze koszty, czy za ziarno zebrane z powierzchni powyżej 50 ha zapłacą w skupach inne, wyższe ceny niż za ziarno z pól do 50 ha? Dlaczego w dopłatach nie został wzięty pod uwagę rzepak?
Krzysztof Janisławski
Fot. Krzysztof Janisławski