Izdebski: Wilki zaczynają zagrażać ludziom i zabijają całe stada owiec
W środę, 8 maja 2109 roku, Sławomir Izdebski, przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Rolników i Organizacji Rolniczych (OPZZRiOR) wystosował apel do premiera Mateusza Morawieckiego o wydanie przepisów umożliwiających odstrzał wilków i łosi w Polsce.
Szef OPZZRiOR zwrócił uwagę, że populacja wilków w Polsce jest znacznie większa niż w innych państwach z nami sąsiadującymi.
– Zwierzęta te poczynają sobie coraz śmielej podchodząc blisko siedzib ludzkich. Narasta zagrożenie dla mienia i życia ludzi. Zabijane są całe stada owiec, danieli hodowlanych, a także zagryzane są psy gospodarskie – argumentuje Sławomir Izdebski.
Przez wilki wzrastają szkody w uprawach polowych
Według Izdebskiego, ale również wielu rolników, zwiększająca się populacja wilków przyczynia się do zwiększania szkód łowieckich… w uprawach polowych. Jak to możliwe?
Otóż, zdaniem szefa rolniczego OPZZ, wilki coraz częściej polują na dziką zwierzynę w lesie. Z tego powodu jelenie, sarny czy dziki, migrują z lasów i przebywają na otwartym terenie. Z tego powodu więcej jeleniowatych czy dzików żeruje na polach rolników przyczyniając się do coraz większych szkód łowieckich w uprawach polowych.
Należy wykonać badania genetyczne nad hybrydami wilków i psów
W swoim liście do premiera, Sławomir Izdebski zwraca także uwagę, że wiele wilków żyjących obecnie na wolności to tak w zasadzie hybrydy, czyli skrzyżowanie wilków ze zdziczałymi psami, które mogą być szczególnie groźne dla ludzi.
Z tego powodu Izdebski postuluje nie tylko ich odstrzał, ale również przeprowadzenie badań genetycznych.
Wilki powołują straty w wysokości co najmniej 54 mln złotych
Szef OPZZiOR uważa również, że zwiększająca się populacja wilków w Polsce negatywnie wpływa na kondycję gospodarki łowieckiej.
– Jeden wilk potrzebuje około 5 kg mięsa dziennie. Przyjmując liczebność wilków w Polsce, na poziomie 2500 szt., łatwo oszacować, że straty w każdym dniu wynoszą 12,5 tony cennego mięsa, a w skali roku to 4.562,5 tony surowca o wartości minimalnej 54 mln złotych – wylicza Sławomir Izdebski.
Paweł Mikos