Rosyjskie władze weterynaryjne jeszcze zanim pierwszy padły na ASF dzik znalazł się po polskiej stronie granicy, potrafiły znaleźć przypadki ASF, a to pod Wałbrzychem (dzik utopiony w stawie), a to pod Słupskiem (dziki, które zimą utonęły w rzece) albo pod Zbąszyniem (martwe dziki w jeziorze). Ich komunikaty powstawały na podstawie relacji w polskich mediach regionalnych i lokalnych i nie miały nic wspólnego z rzeczywistością. Nie można im jednak odmówić doświadczenia w obserwacji rozprzestrzeniana się tej choroby, bo o sukcesach w jej zwalczaniu na terenie Rosji trudno mówić.
Jak pisze Rossielchoznadzor w swoim komunikacie, obecnie należy obawiać się połączenia stref z ASF na terenie Estonii, Łotwy i Litwy. Zdaniem tamtejszych specjalistów, nieuchronne jest rozprzestrzenianie się choroby na inne kraje UE. Uważają oni, że bardzo dużym zagrożeniem, zarówno dla Rosji, jak i Białorusi oraz Polski może być Ukraina. Sami Rosjanie nie mają się za bardzo czym chwalić, bo choroba, która na ich terytorium pojawiła się w styczniu 2008 r. w sąsiadującej z Gruzją Czeczenii, już po dwóch latach trafiła do centralnej Rosji, a trzech lat potrzebowała na dotarcie do Murmańska. Tam na pewno nie przybyła z dzikami, które w polarnym klimacie po prostu nie występują.
Rosjanie za największe zagrożenie dla produkcji wieprzowiny w Unii Europejskiej uważają obecnie dziki, których populację oceniają na 4,5 mln sztuk na terenie kontynentalnej Europy. To przede wszystkim dziki przenoszą chorobę, choć doświadczenia z Rosji wskazują, że niechlubną rolę odegrali w tym ludzie. Rossielchoznadzor uważa, że kraje UE dotknięte ASF manipulują danymi, a za przykład podają Estonię. Według Rosjan, tamtejsze służby oznaczają jako ognisko ASF masyw lasu o powierzchni 200 kilometrów kwadratowych. Wszystkie nowe przypadki choroby zaliczają do tego ogniska uniemożliwiając rzeczywiste śledzenie postępów choroby. Kolejny problem, na który wskazują rosyjskie służby weterynaryjne, to jak twierdzą, niewielkie rozmiary zajmujące się produkcją świń we wschodnich krajach UE. Z tego powodu nie będą one w stanie skutecznie wprowadzić programów bioasekuracji.
W ciągu czterech lat od wniknięcia wirusa na teren FR, powstały tam dwa „zagłębia” choroby: jedno na południu, skąd ASF przyszedł i drugie – północne w rejonie Moskwy. Z prognoz rosyjskich służb weterynaryjnych wynika, że w 2015 r. spodziewają się one 95 nowych ognisk ASF. W 2014 r. było ich 34 wśród świń i 17 wśród dzików. Łącznie tamtejsze służby dokonały uboju 228 tys. świń. Ciągle najważniejszym wektorem przenoszącym chorobę w Rosji pozostaje człowiek.