Blokada granicy w Dorohusku nie będzie kontynuuowana
Wojciech Sawa, wójt gminy Dorohusk w woj. lubelskim, 22 kwietnia zdecydował o rozwiązaniu protestu. Rolnicy odwołali się do sądu, a ten dziś wydał decyzję po myśli wójta.
- Sąd utrzymał decyzję wójta w mocy - relacjonuje organizator protestu Marcin Wilgos. Mówi, że rolnicy rozważą, czy się od tej decyzji odwołać do sądu kolejnej instancji. Jednak to mało prawdopodobne.
- Nasz protest miał trwać do 9 czerwca, jeśli się teraz odwołamy, decyzja zapadnie już po tym terminie, po co mnożyć koszty - mówi organizator blokady granicy.
"Żywność mają produkować holdingi, a konsumenci kupować na ich warunkach"
- Sąd argumentował, że branże transportowa, spedycyjna i logistyczna traciły na naszym proteście, mogło dojść do upadków tych firm - informuje rolnik.
- A o zagrożonych gospodarstwach rolnych ani słowa, przecież ich jest dużo - ironizuje Marcin Wilgos. - Poza tym w Unii Europejskiej żywność mają produkować holdingi, a ludzie mają kupować taką żywność i na takich warunkach, jakie im się narzuci. Niestety idziemy w tym kierunku.
Rolnicy nie składają broni. Możliwe, że jeszcze przed żniwami przypomną o swoich postulatach
- Co dalej? - musimy się zastanowić, porozmawiać w swoim gronie - mówi Marcin Wilgos. - Możliwe, że jeszcze przed żniwami wystąpimy z jakąś formą demonstracji. Wiadomo, że potem najważniejsze są zbiory.
Rolnik ma nadzieję, że nowi europarlamentarzyści, wybrani 9 czerwca, tak zmienią unijną politykę rolną, że protesty nie będą już potrzebne.
- Liczymy, że nowi europosłowie będą chronić interesy gospodarstw rodzinnych. A tym samym także konsumentów, a nie wielkich międzynarodowych holdingów - kończy Marcin Wilgos.
Krzysztof Janisławski