Sawicki odniósł się do wydania przez Czechów specjalnej instrukcji o nadzwyczajnych kontrolach żywności importowanej z Polski. Podkreślił, że działania czeskich służb naruszają podstawowe normy europejskiego, wzajemnego zaufania w relacjach wewnątrz UE - poinformowało we wtorek w komunikacie ministerstwo rolnictwa.
Podczas rozmowy Jureczka powiedział Sawickiemu, że instrukcja została przygotowana bez jego wiedzy. Zobowiązał się przesłać do Polski dane o kontrolowaniu w Czechach żywności sprowadzanej z całej UE i zapewnił, że poziom kontroli polskiej żywności jest zdecydowanie mniejszy niż z pozostałych państw.
Czeski minister poprosił też Sawickiego o rozmowę podczas najbliższego posiedzenia unijnej rady ministrów ds. rolnictwa. Spotkanie odbędzie się 15 grudnia br. w Brukseli.
Relacjonując czeskiej agencji CTK swą rozmowę z Sawickim, Jureczka poinformował, że obiecał przesłać do środy rano polskiemu ministrowi raport dokumentujący, że przy kontrolowaniu importu żywności w związku z rosyjskim embargiem nie dyskryminowano dostawców z Polski.
"Ponownie wyjaśniłem mu, że ten dokument, o którym wczoraj mówił w swych wystąpieniach medialnych, jest naprawdę wyrwany z kontekstu. Do jutra rana dostarczę mu informację o tym, w jaki sposób nasze organy nadzorcze postępowały od miesiąca sierpnia do dzisiejszych dni" - mówił Jureczka.
Według niego materiał ten pokaże, że Republika Czeska nie podjęła celowej kampanii przeciwko polskiej żywności, a organy nadzorcze, na podstawie oceny potencjalnego ryzyka, monitorowały te towary, które zamiast na rynek rosyjski skierowano do sprzedaży w UE. Wobec tych towarów istniało podejrzenie, że nie muszą spełniać wymogów dotyczących jakości i oznaczeń, które są różne w Rosji i UE - zaznaczył czeski minister.
"Zobaczy, że w tej sferze handlu nie obciążano polskich towarów kontrolami większymi niż w przypadku innych państw" - dodał Jureczka.
Specjalna instrukcja, którą otrzymały czeskie służby, wydana przez dyrektora Departamentu Kontroli Laboratoryjnej i Certyfikatów Państwowej Inspekcji Rolnej w Czechach Jindrzicha Pokorę, zaleca szczególnie dokładne kontrolowanie artykułów spożywczych pochodzących z Polski. Została ona wydana w związku z zakazem importu do Rosji żywności z UE. Wymienione są w niej konkretne towary, na które inspektorzy mają zwrócić szczególną uwagę, m.in.: owoce i warzywa (w szczególności jabłka), mięso i wyroby mięsne, mleko i nabiał, ryby oraz ich przetwory.
Instrukcja określa też konkretne parametry, jakie powinny być sprawdzane w każdej grupie produktów i wskazuje konkretne osoby odpowiedzialne za przeprowadzanie analiz laboratoryjnych w Pradze i Igławie (Jihlavie).
Akcja nadzwyczajnej kontroli polskich produktów została opatrzona również specjalnym kodem (Z21), który ma być używany przez inspektorów w czasie wykonywania pracy.
"Od dawna iskrzyło z Czechami. To jest spowodowane m.in. względami politycznymi. Jeden z ważnych polityków postanowił, że wyprze świetnej jakości polską żywność z czeskiego rynku. Podjęliśmy w tej sprawie stosowne działania" - mówił w poniedziałek dziennikarzom w Warszawie szef resortu gospodarki Janusz Piechociński.
W poniedziałek wieczorem specjalne oświadczenie wydał rzecznik Państwowej Inspekcji Rolnej Pavel Koprziva. Potwierdza on autentyczność instrukcji, ale zarzuca polskim mediom, że zdania dotyczące kontroli polskich produktów były wyrwane z kontekstu.
Czechy są trzecim co do wielkości odbiorcą naszej żywności. Wartość eksportu do Czech za trzy kwartały tego roku osiągnęła ok. 1 mld euro.
Polskie artykuły spożywcze od przeszło dwóch lat spotykają się w Czechach z dyskryminacją i fałszywymi oskarżeniami. Do tej pory otwartą walkę z polskimi rolnikami prowadzili przede wszystkim czescy producenci żywności oraz jednoczące ich organizacje. Z kolei resort rolnictwa oficjalnie starał się zachować bezstronność. (PAP)