StoryEditorWiadomości rolnicze

Sawicki to ebola...

10.03.2015., 10:03h
Nie ustają rolnicze protesty, których powodem jest totalna zapaść na krajowych rynkach i jej katastrofalne skutki dla polskich rolników. W miniony piątek 6 marca rolnicy z powiatu łęczyckiego i poddębickiego zablokowali rondo nieopodal węzła autostradowego przy trasie A2 w Gostkowie Starym pod Wartkowicami, gdzie krzyżują się również dwie drogi wojewódzkie: 703 i 469.

Około 50 ciągników na zmianę od godz. 11 do 15 jeździło po rondzie uniemożliwiając w ten sposób wjazd ciężarówkom i samochodom osobowym. Pozostałych ponad 200 uczestników protestu pieszo, w kilku grupach, maszerowało nieustanie w tę i z powrotem po przejściach dla pieszych, skutecznie paraliżując ruch tranzytowy w tym newralgicznym dla transportu kołowego miejscu. Protestujących wspierała spora grupa  mieszkańców pod wodzą miejscowego księdza. Przybyli ze słowami otuchy i poparcia dla zdesperowanych gospodarzy. Na transparentach protestujących można było wyczytać hasła: „Sawicki – ministrze drogi – dzięki tobie chłop ubogi”, „PO+PSL grabarzami polskiego rolnictwa”, czy „Sawicki to ebola polskiego 

rolnictwa”.

Jak powiedział Piotr Polak z rolniczej „Solidarności”, która była organizatorem akcji, podobnych protestów w całym kraju odbywało się w tym samym czasie kilkanaście. W województwie łódzkim wcześniej pikiety i blokady odbyły się w Błaszkach, Łowiczu i Ozorkowie. Wśród protestujących w Gostkowie, przeważali producenci mleka, ale byli również producenci ziemniaków i zbóż, czy przedsiębiorcy działający w branżach związanych z rolnictwem, którzy również zaczęli dotkliwie odczuwać skutki kryzysu w rolnictwie.

– Prowadzę firmę handlującą paszami, nawozami i innymi środkami do produkcji rolnej – mówi Sebastian Romanowski ze wsi Lubola w gminie Pęczniew. – Moja sytuacja pogarsza się z tygodnia na tydzień, tak samo jak sytuacja rolników, którzy są moimi klientami. Gospodarze kupują coraz mniej, bo zostali zmuszeni do cięcia kosztów produkcji. Najpierw odeszli z grona moich odbiorców producenci żywca wieprzowego, bo stawki w skupach były poniżej progu opłacalności. Wielu z nich wygasza produkcję albo ją znacznie ograniczyło. Teraz ciężkie czasy nadeszły również dla producentów mleka. Mój ojciec ma gospodarstwo ukierunkowane na produkcję roślinną i również ponosi straty. Tegorocznych zbiorów ziemniaków nie ma gdzie sprzedać, bo jeśli znajdzie się odbiorca, to oferuje ceny poniżej kosztów. Branża rolnicza leży już na obydwu łopatkach, nie ma takiej dziedziny produkcji, która gwarantuje opłacalność.

– W ubiegłym roku za litr mleka dostawałem w OSM Łowicz 1,60 zł, a teraz 1,25 zł netto. Co miesiąc mam mniej o 5 tys. zł – narzeka Piotr Bryś, właściciel 50-hektarowego gospodarstwa i stada 60 dojnych krów ze wsi Błonie pod Łęczycą. – W tej chwili dochody ledwie pokrywają koszty produkcji. Mam do spłacenia ponad 1 mln zł kredytów zaciągniętych na budowę obory i wymianę parku maszynowego. Jeśli tak dalej pójdzie, to tegoroczne dopłaty będę musiał przeznaczyć nie na środki do produkcji, ale na spłatę zobowiązań, bo inaczej odwiedzi mnie komornik.

– Za litr mleka mleczarnia w Piotrkowie Kujawskim, należąca do firmy Lacpol, płaci teraz tylko 1 zł. Zastanawiam się za co kupić nawozy, bo muszę spłacać kredyt na zakup ciągnika. Dopłaty idą na uregulowanie bieżących rachunków – ubolewa Sławomir Łuczak z Leźnicy Małej w gminie Łęczyca. – Posłuchałem, gdy państwowe agencje i ODR namawiały do obrania specjalizacji. Obiecywali nam „złote góry” a teraz odwracają się do nas plecami. Nie domagamy się niczego więcej niż wywiązywania się przez rząd z wcześniej złożonych obietnic.

– Straszą nas karami za przekroczenie kwot, a ceny w skupie spadły z 1,50 do 1,10 zł/l. W naszej sytuacji jakakolwiek kara za nadprodukcję to tzw. gwóźdź do trumny – mówi Janusz Brząkała, rolnik z Gostkowa Starego w gminie Wartkowice, właściciel stada liczącego 35 krów dojnych, dostawca do OSM Wartkowice.Zamierzałem w tym roku zacząć budowę nowej obory, ale jak tu myśleć o jakichkolwiek inwestycjach? Z czego spłacę kolejny kredyt?

Protestujący w Gostkowie Starym rolnicy odczytali petycję, którą za pośrednictwem lokalnych władz adresowali do rządu i resortu rolnictwa. Petycja ta zawiera kilkanaście postulatów. Rolnicy domagają się od rządzących powołania komisji dialogu społecznego, by wspólnie wypracować strategię, która uchroni polskie gospodarstwa przed bankructwem. Państwo polskie powinno, według rolników, odzyskać kontrolę nad rynkami rolnymi i przetwórstwem rolno-spożywczym. Zgromadzeni w Gostkowie domagali się m.in. zakazu bezcłowego importu zbóż do Polski, złagodzenia wymogów badań fitosanitarnych w UE w stosunku do polskich ziemniaków, czy monitorowania spółek produkujących nawozy, by zapobiec nieuzasadnionym sezonowym podwyżkom cen. Rząd w trybie natychmiastowym powinien również podjąć takie zarządzenia, by umożliwić polskim rolnikom sprzedaż bezpośrednią produktów rolnych i lekko przetworzonych produktów pochodzenia zwierzęcego, jak i roślinnego.

Konieczne są również, w opinii łódzkich rolników, działania na najwyższym szczeblu w celu zapobieżenia dalszemu spadkowi pogłowia zwierząt gospodarskich, przede wszystkim trzody chlewnej. Protestujący żądają rekompensat dla producentów żywca wieprzowego i wołowego za dochody utracone w wyniku rosyjskiego embarga i z powodu wirusa ASF oraz odszkodowań dla producentów owoców i warzyw. Oczekują szybkiego przywrócenia eksportu na Wschód i pozyskania nowych rynków zbytu dla polskich producentów rolnych. 

Kolejne postulaty dotyczyły ochrony ziemi rolnej w Polsce przed wyprzedażą w ręce obcokrajowców oraz spółek z zachodnim kapitałem. Pikietujący domagali się również ustawowego zakazu uprawy roślin GMO oraz uregulowania kwestii odszkodowań za szkody łowieckie.

 

Grzegorz Tomczyk

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
22. listopad 2024 09:38