Wysypisko w Ratowie-Piotrowie funkcjonowało od 2003 roku. W grudniu 2012 r. zakończono przyjmowanie odpadów. Od września 2013 r. do sierpnia 2015 r. dzierżawcą składowiska była prywata firma. 12 czerwca 2015 roku marszałek województwa udzielił tej firmie pozwolenia na eksploatację składowiska odpadów. Wysypisko mogło przyjmować ponad 10 ton odpadów na dobę. Do końca 2017 r. wysypisko mogło funkcjonować jako zastępcze składowisko odpadów innych niż niebezpieczne i obojętne. W połowie 2016 r. UG Łomża i Śniadowo sprzedały obiekt dzierżawiącej je firmie.
Żrący fetor
Mieszkańcy gminy Śniadowo skarżą się na fetor, jaki rozchodzi się z wysypiska. Uważają, że pomimo zakazu wysypywania śmieci hałda na składowisku stale rosła.
– Wcześniej z wysypiska śmierdziało zwykłymi komunalnymi śmieciami. Natomiast od momentu, kiedy prywatna firma wykupiła ten teren, rozchodzi się z niego żrący fetor. Wcześniej hałda nie była zabezpieczona, a teraz przysypana jest cienką warstwą prawdopodobnie piasku – mówi mieszkaniec gminy Śniadowo, który woli zachować anonimowość.
- Brama wjazdowa do wysypiska śmieci w Ratowie-Piotrowie. Obecnie nie jest ono eksploatowane i czeka na rekultywację
– Chodzi nam o to, żeby stwierdzić, co dokładnie było wywożone na wysypisko w Piotrowie-Ratowie. Nie chodzi nam o smród jako taki. Chcemy tylko wiedzieć, czy nie jest on dla nas niebezpieczny. Fetor ten przedostaje się do naszych mieszkań przez zamknięte okna. Powoduje objawy zatrucia. Obawiamy się, że nie są to zwykle śmieci komunalne. Chcemy tylko rzetelnego badania w tej kwestii – mówią mieszkańcy gminy Śniadowo.
– Nie było żadnych konsultacji społecznych w tej sprawie. Gdyby mieszkańcy gminy wiedzieli co się tutaj szykuje, to na pewno wcześniej protestowaliby przeciwko temu. Prawdopodobnie konsultacja społeczna polegała na tym, że wywieszono pismo w urzędzie gminy. Uważamy, że lokalne władze nie pomagają nam skutecznie w rozwiązaniu problemu tego wysypiska. Złożono pismo o przeprowadzenie badania. Pod pismem tym podpisało się około 400 mieszkańców – mówi jeden z mieszkańców gminy.
Przyjechała kontrola...
1 marca 2018 roku mieszkańcy gminy Śniadowo zwrócili się do marszałka województwa podlaskiego z prośbą o natychmiastową interwencję w sprawie zatruwania środowiska przez wysypisko w Ratowie-Piotrowie. 25 maja 2018 r. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Białymstoku Delegatura w Łomży poinformował, iż między 16 marca i 18 maja br. przeprowadzono kontrolę firmy eksploatującej składowisko w Ratowie-Piotrowie.
Inspektorzy stwierdzili m.in. że na składowisku nie są już przyjmowane odpady. W powietrzu między wysypiskiem a wsią Ratowo-Piotrowo nie znaleźli substancji niebezpiecznych. Był tam jedynie amoniak w stężeniu 0,5 – 0,6 mg/m3 (poziom nie zagrażający życiu i zdrowiu ludzi). Nie można jednak stwierdzić, czy amoniak w powietrzu pochodzi ze składowiska odpadów, czy z pobliskich pól nawożonych w tym czasie gnojowicą.
Pracownicy WIOŚ pobrali również do badań próbki wody z trzech tzw. piezometrów (odwiert służący do badania wód podziemnych). Woda z piezometru nr 1 była II klasy czystości, z piezometru nr 2 – IV klasy (zawierała węglowodory ropopochodne), a z trzeciego – V klasy (wysoka zawartość substancji organicznych i węglowodorów ropopochodnych).
W czasie kontroli przedsiębiorstwo planowało przeprowadzić płukanie piezometru nr 3, aby oczyścić go z substancji ropopochodnych. Pobrana wówczas próbka mogłaby wykazać czy zanieczyszczenie miało charakter incydentalny. Do zakończenia kontroli piezometr nie został jednak oczyszczony. Właściciel składowiska przedstawił wyniki własnych badań (z 7 maja 2018 r.). Wykazały one poprawę jakości wód podziemnych w piezometrze nr 3.
...i nic nie wykazała
Mieszkańcy gminy Śniadowo mają zastrzeżenia do tych badań i rozważają zlecenie badań powietrza wokół wysypiska niezależnej firmie. Nasi rozmówcy oczekują także na kontakt z Czytelnikami TPR, którzy mają wiedzę jak skutecznie rozwiązać ich problem.
Zwróciliśmy się do wójta gminy Śniadowo pytając m.in. o to, jakie działania zamierza podjąć, żeby poprawić jakość życia mieszkańców.
– Gdy ze składowiska zaczęły docierać nieprzyjemne zapachy ,wójt natychmiast poinformował urząd marszałkowski oraz WIOŚ. Niezależnie od tych działań wójt zawiadomił Prokuraturę Rejonową w Łomży o możliwości popełnienia przestępstwa przez właściciela składowiska ze względu na składowanie odpadów niezgodnie z posiadanym zezwoleniem – czytamy w piśmie napisanym przez Wiesława Jemielitego, sekretarza gminy.
O zmniejszenie szkodliwości wysypiska w miejscowości Ratowo-Piotrowo zapytaliśmy także jego właściciela.
– Monitoring wpływu składowiska na środowisko prowadzony jest na bieżąco przez zarządcę oraz dodatkowo, raz na miesiąc ,przez akredytowane laboratorium. W toku prac okazało się, że stwierdzone anomalie wynikają nie z zanieczyszczenia, a z uszkodzenia piezometru. W konsekwencji tego wody do pomiaru były ściągane nie spod składowiska, a z samego składowiska. W toku działań kontrolnych inspektorat nie stwierdził emisji szkodliwych substancji do atmosfery. Nasza firma jednak chcąc zminimalizować ewentualną emisję zapachów, zastosowała dodatkową okrywę składowiska. Obecnie prowadzony jest proces zamykania składowiska. Po uzyskaniu stosownych decyzji rozpocznie się rekultywacja biologiczna, która w finalnym etapie obejmie obsadzenie składowiska trawą i drzewami – odpowiedział dyrektor firmy będącej zarządcą składowiska.
Pod mandat nie podpada
Skierowaliśmy także pytania do łomżyńskiej delegatury WIOŚ pytając, czy właściciel wysypiska został ukarany w związku z zanieczyszczeniem wód podziemnych.
– Obniżona jakość wód podziemnych w jednym z piezometrów nie daje podstawy do wszczęcia postępowania w sprawie wymierzenia kary. Następne badania przedstawione przez firmę zarządzająca składowiskiem wykazały znaczną poprawę jakości wody w tym piezometrze. Przyczyną przedostawania się zanieczyszczeń do wód podziemnych mogło być uszkodzenie piezometru przez sprzęt pracujący na składowisku – odpowiedział Waldemar Gołaszewski, kierownik Delegatury WIOŚ w Łomży.
Zapytaliśmy także o to, dlaczego nie przeprowadzono ponownych badań powietrza wokół wysypiska w momencie, gdy na pobliskie pola nie była wywożona już gnojowica?
– Takie pomiary wykonywane są przez mobilne laboratorium. WIOŚ w Białymstoku dysponuje tylko jednym takim laboratorium. Liczba wykonywanych kontroli nie daje możliwości kilkukrotnego wykorzystania takiego laboratorium, w przypadku kiedy nie stwierdza się znacznych zanieczyszczeń powietrza – odpowiedział Waldemar Gołaszewski.
Józef Nuckowski