44-letni rolnik z niewielkiej wsi Słoboda na Podkarpaciu wiódł spokojne życie. Mężczyzna samotnie wychowuje dwójkę dzieci: 15-letnią Wiktorię i 9-letniego Kubusia. Z żoną pozostaje w separacji. Gospodarstwo rolne, które prowadził było jego głównym źródłem utrzymania. Utrzymuje się ze sprzedaży mleka. Teraz został z niczym. Pożar zabrał mu wszystko co miał.
Pechowy 29 czerwca. "Wszystko, co potrzebne do prowadzenia gospodarstwa spłonęło"
Tego dnia Tomasz Surgota przebywał poza terenem gospodarstwa. Kilka minut przed godziną 15 otrzymał telefon. – Dzwonili sąsiedzi. Powiedzieli mi, że moje gospodarstwo płonie – mówi rolnik. – Gdy dotarłem na miejsce wszystko znajdowało się w płomieniach. Wszystko – dodaje łamliwym głosem. – Pożar gasiło ponad 100 strażaków – mówi bryg. Wojciech Długosz z KP PSP w Leżajsku. – W akcji gaśniczej, która trwała ponad sześć godzin brało udział 27 zastępów z KP PSP w Leżajsku oraz okolicznych jednostek OSP z terenu powiatu - dopowiada strażak.
Płonął budynek inwentarski, budynek gospodarczy i wiata z drewnem opałowym. Bezpośrednio zagrożone były: dom jednorodzinny, wiaty przeznaczone na sprzęt rolniczy, pasieka z ulami i skład bali słomy.
- Wszystko, co potrzebne do prowadzenia gospodarstwa spłonęło – mówi 44-letni rolnik. Ogień zabrał rolnikowi m.in. chłodnie na mleko, maszyny rolnicze i pasze. – Kilka ciągników się uratowało, ale to zdecydowanie za mało, żeby prowadzić gospodarstwo – smuci się 44-latek. Niestety, nie wszystkie sprzęty były ubezpieczone. Rolnik otrzymał już 6 tys. zł pomocy doraźnej z gminy, na wypłatę odszkodowania ciągle czeka. Ubezpieczyciel też czeka na ustalenia śledczych dotyczące przyczyny pożaru. Ta, jak powiedział Tomasz Surgota, nie jest jeszcze znana.
Pomoc dla rolnika z Podkarpacia ciągle potrzebna
- Cały czas tutaj na miejscu są jeszcze ślady po pożarze. Sprzątamy jak tylko możemy, ale muszę też zajmować się krowami, które dzięki sąsiadom ocalały. Mam je rozlokowane po sąsiadach, znajomych i rodzinie. Trzeba je napoić, wykarmić i wydoić, a na to potrzeba czasu – żali się rolnik.
Sen z powiek rolnikowi zabiera również nadchodzący czas. – Zima niebawem, a tu nie ma nic. Nie ma żadnego budynku, żeby te krowy sprowadzić do gospodarstwa. W pierwszej kolejności właśnie tym chce się zając, żeby krowy mogły przezimować u mnie w gospodarstwie – wylicza.
Rolnik zauważa, że pomoc, jaką otrzymuje powoli słabnie. – W pierwszych dniach, tygodniach po pożarze to tej pomocy było mnóstwo. Każdy pytał „Tomek, jak ci pomóc?”. Jestem wdzięczny za każdą otrzymaną pomoc, bo to tragedia straszna, ale już dziś tych rąk do pomocy jest mniej – tłumaczy. 44-latek zdaje sobie sprawę, że jest to spowodowane głównie pracami żniwnymi, bo jak to na wsi, niemal każdy prowadzi gospodarstwo rolne i swoje obowiązki w nim musi wypełnić. Niemniej pomoc, choć już nie w takiej skali, ciągle spływa.
Każda złotówka ma znaczenie, aby rolnik mógł odbudować gospodarstwo
Dlatego siostra rolnika zorganizowała publiczną zbiórkę środków finansowych na pomoc w odbudowie gospodarstwa. W serwisie pomagam.pl zorganizowała zbiórkę, której celem jest uzbieranie 120 tys. zł. Zbiórkę wsparło już blisko tysiąc osób, co pozwoliło na uzbieranie ponad połowy tej kwoty.
Sam zainteresowany nie widzi również przeszkód w tym, aby ofiarować mu – w miarę możliwości – materiały budowlane niezbędne do postawienia tymczasowego budynku, gdzie będą mogły pomieścić się krowy rolnika. – Potrzebuję drewna, blachy, materiałów budowlanych i może się uda przed zimą coś postawić i ocieplić, żeby wytrzymało te mrozy – mówi.
Pierwsze pieniądze gospodarz już otrzymał, od sąsiadów, pośród których zorganizowano zbiórkę. To jednak procent tego, co jest potrzebne do postawienia gospodarstwa z powrotem na równe nogi.
Tomasz Surgota zdecydował się podać numer telefonu do siebie, na ewentualność właśnie takiej rzeczowej pomocy. Z potrzebującym rolnikiem skontaktować się można pod numerem telefonu 608 533 717.
Michał Czubak
Fot. PSP Leżajsk