Cena jabłek szoruje po dnie
AgroUnia domaga się natychmiastowych działań poprawiających dramatyczną sytuację na rynku jabłek. Obecnie sadownicy sprzedają towar znacznie po niżej kosztów produkcji, a zakłady przetwórcze stosują zmowy cenowe.
- Sytuacja na rynku jabłek jest makabryczna. Tu za naszymi plecami jest tona jabłek, która kosztuje ok. 550 zł, czyli za kilogram 55 groszy. Podczas, gdy w sklepie te jabłka kosztują 3,5 zł. Przez zamkniętą Białoruś w Polsce zostają tony owoców, których nikt nie chce kupić. Cena szoruje po dnie - powiedział na konferencji prasowej pod resortem rolnictwa Michał Kołodziejczak, lider AgroUnii.
"Na jabłkach zarabiają wszyscy za wyjątkiem sadowników"
Działacze AgroUnii zwrócili uwagę, że produkcji rolnej nie można zatrzymać i poczekać ze sprzedażą aż będzie lepsza cena. Dlatego niezbędna jest interwencja rządu na rynku jabłek. Obecnie na tych owocach zarabiają wszyscy za wyjątkiem sadowników.
Zdaniem sadowników w tym roku zebrano przeciętną ilość jabłek i nie można mówić o nadprodukcji. Problemem jest embargo białoruskie, które odcięło producentów od ważnego rynku zbytu.
Cena skupu jabłka to 60 gr/kg. Koszt produkcji - 1,50 zł/kg
– Dzisiaj mamy dwie alternatywy, albo sprzedać jabłka do przetwórstwa po 60 groszy, albo do sklepu, gdzie cena też finalnie wynosi ok. 60 groszy. A koszt produkcji jest ok. 1,5 zł/kg. Nie ma więc mowy o jakiejkolwiek opłacalności, a nasze gospodarstwa są na skraju bankructwa – tłumaczył sadowników Sebastian Anyszkiewicz.
Zdaniem Agro Unii jest bardzo duże zainteresowanie polskim koncentratem jabłkowym na światowych rynkach. Dlatego trzeba szybko działań i wprowadzić obiecaną przez MRiRW interwencję na rynku.
Kołodziejczak: przez bezmyślne gadanie ministerstwa dopuszczono się manipulacji
Lider Agro Unii zarzucił nieskuteczność działania Porozumienia Rolniczego, które miało rozwiązywać wszystkie bolączki polskiego rolnictwa. Skrytykował też rządową zapowiedź dopłat do skupu jabłek. Ocenił, że "przez bezmyślne gadanie ministerstwa dopuszczono się manipulacji".
– Ministerstwo powiedziało, że będą te dopłaty. Nikt nie powiedział kiedy i jakie duże. W tym samym czasie firmy, które skupowały jabłka powiedziały wprost my dzisiaj opuszczamy ceny, wszyscy razem. I w ciągu jednego dnia wszystkie firmy skupowe, kiedy dowiedziały się, że ministerstwo chce dopłacać do jabłek, powiedzieli, że opuszczają cenę o 10 gr. To jest zmowa cenowa – mówił M. Kołodziejczak, który zarzucił bezczynność w tej sprawie MRiRW oraz UOKiK.
Sadownicy ubolewają, że nie ma polskich przetwórni
Sadownicy zwrócili uwagę, że zakłady przetwórcze w Polsce znajdują się w rękach niemieckiego i austriackiego kapitału. A tymczasem rząd od wielu lat obiecuje powstanie Narodowego Holdingu Spożywczego, który miał zajmować się rozbijaniem zmów cenowych.
– Ja słyszę te bajki od 3-4 lat. Co zbliżają się wybory to pojawia się temat, że już wszystko jest gotowe, na ostatniej prostej. A do tej pory nic takiego nie powstało – podsumował S. Anyszkiewicz.
Jeden karton z przywiezionymi jabłkami sadownicy zostawili w gmachu MRiRW dla ministra rolnictwa. Reszta została zawieziona do jadłodajni dla bezdomnych na ulicy Miodowej w Warszawie.
wk