– Tematem dzisiejszej konferencji jest omówienie trudnej sytuacji ekonomicznej panującej w KZRKiOR oraz zaprezentowanie manipulacji i nieprawidłowości, jakich dopuścił się prezes związku Władysław Serafin. Powiem państwu tak, było spokojnie, do momentu, kiedy nie było zajęć egzekucyjno-komorniczych. Dziś drodzy państwo z całą odpowiedzialnością i z całą mocą oświadczam, tu jako wiceprezes zarządu, że jako pierwszy zostałem dotknięty sankcjami egzekucyjno-komorniczymi. Żeby być wiarygodnym, pokazuję państwu swoje dwa tytuły zajęciowe – poinformował Wiesław Domian.
Wiesławowi Domianowi, wiceprezesowi KZRKiOR, komornik zabrał już 34 tys. zł w dwóch transzach, a to nie koniec. Wezwania do zapłaty długów kółek – a ściślej zaległego VAT od 2008 do 2010 r. – otrzymało kilkuosobowe prezydium związku. Chodzi o prawie 270 tys. zł VAT z kilku ostatnich lat plus ponad 250 tys. zł odsetek.
– W tym miejscu chciałbym powiedzieć, że jestem rolnikiem i prowadzę rodzinne gospodarstwo rolne w powiecie mrągowskim, w gminie Piecki, w woj. warmińsko-mazurskim. Dziś przeżywam wielką tragedię nie tylko gospodarczą, ale i rodzinną, ponieważ zostały mi zablokowane wszystkie konta, jakie tylko posiadam zarówno obsługujące gospodarstwo, jak i moje prywatne oraz wspólne, jakie posiadam z żoną – powiedział Domian.
– Drodzy państwo, jak doszło do takiej sytuacji i kogo ona bezpośrednio dotyczy? Sytuacja ta dotyczy zarówno byłych, jak i obecnych członków prezydium. Chcę państwu również powiedzieć, że nie tylko członkowie prezydium, zgodnie z prawem odpowiadają za długi związku. W wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego z 1 sierpnia 2013 r. w sentencji orzeczenia czytamy, że solidarną odpowiedzialność za długi i zobowiązania KZRKiOR ponoszą członkowie zarządu, a nie członkowie prezydium. To dlaczego nastąpiły egzekucje komornicze na członkach prezydium? Dlatego, że urząd skarbowy oraz Zakład Ubezpieczeń Społecznych poszli po linii prostej i „ujęli” tych, którzy wyszczególnieni są w Krajowym Rejestrze Sądowym. Mają bowiem pełne dane dotyczące danych adresowych członków prezydium. Jak wspomniałem wcześniej, dziś przeżywam tragedię gospodarczą i rodzinną, ale nie tylko ja, bo również moje koleżanki i koledzy. Kolejne osoby otrzymują zawiadomienia o zajęciu wierzytelności ruchomości, jak i nieruchomości – wylicza wiceprezes KZRKiOR.
Antonina Kowalska-Korban, była już sekretarz związku wyliczyła, że musi zapłacić 83 tys. zł (odeszła z prezydium w 2010 r., ale została wykreślona z rejestrów dopiero w 2013 r.). Wśród osób, które otrzymały decyzje o zajęciach komorniczych znalazł się również Wojciech Zarzycki.
– Chciałbym przekazać państwu, że dzisiaj kontaktowałem się z wieloletnim posłem Rzeczypospolitej Wojciechem Zarzyckim, który 30 marca otrzymał zajęcie egzekucyjno-komornicze po czym trafił do szpitala w Wieluniu. Jestem człowiekiem odpornym psychicznie i jeszcze staram się sprostać problemom. Nie poddam się bo to nie ja, nie koleżanki i koledzy narobiliśmy tych długów. Zadłużenia KZRKiOR powstały tylko i wyłącznie dzięki działalności Władysława Serafina – prezesa związku. Wszyscy wiceprezesi, jak tu siedzimy nie znamy numerów kont zarówno związku, jak i fundacji. Wszystkie operacje rachunkowe, wszystkie operacje finansowe były dokonywane tylko i wyłącznie przez prezesa Serafina. Kolejną rzeczą, którą chcę państwu oświadczyć jest to, że dzisiaj zapadły decyzje kluczowe. Dzisiaj członkowie zarządu przegłosowali wniosek, by w trybie nadzwyczajnym zwołać zarząd na 15 kwietnia br. W głosowaniu 15 członków prezydium było za taką decyzją, 3 się sprzeciwiło, wniosek zyskał zatem akceptację prawną. Oświadczam, że zgodnie ze statutem KZRKiOR 15 kwietnia o godz. 11.00 w siedzibie Krajowej Rady Spółdzielczej odbędzie się nadzwyczajne spotkanie zarządu poświęcone wyjaśnieniu sprawy z jednoczesnym wnioskiem o odwołanie prezesa Władysława Serafina z pełnionej funkcji. Myślę, że koledzy i koleżanki, do których dotrą informacje z dzisiejszej konferencji zdadzą sobie sprawę, że za długi związku odpowiada 100-osobowy zarząd, a nie tylko kilkuosobowe prezydium. Przypomnę, że jest to zgodne z wyrokiem NSA, który jest ostateczny i niepowtarzalny. KZRKiOR wniósł wniosek o kasację tego wyroku, ale został on oddalony. Zatem wyrok ten obowiązuje wszystkich 100 członków zarządu. Dziś oświadczam, że długi KZRKiOR kierowanego przez Władysława Serafina nie będą spłacane tylko przez Wiesława Domiana, ale przez cały zarząd. Jestem człowiekiem wielkiej wiary i wierzę w to, że uda się nam z tych problemów wyjść. Wierzę, że ten związek, z tak długą i piękną historią sięgającą 150 lat, uda się uratować – powiedział Wiesław Domian.
– Pomimo wielu prób „ułożenia” się z US, obietnic spłacenia zaległości wobec I Urzędu Skarbowego w Warszawie, prezes Serafin nie zapłacił ani złotówki. Terminów było wiele, podam kilka ostatnich: 6 marca, 16 marca, 20 marca, 8 kwietnia. Nie wierzymy, że do 8 kwietnia zostaną spłacone zaległości, nie wierzymy tym kłamstwom, ponieważ Władysław Serafin nie jest osobą wiarygodną dla US. Dzisiaj po raz kolejny pofatygowałem się do I US Warszawa Śródmieście i rozmawiałem z naczelnikiem tego urzędu oraz kierownikiem działu windykacji zaległości podatkowych. Usłyszałem, że przychodzą w końcu normalni ludzie, którzy chcą rozwiązać problem, którzy chcą uregulować zaległości i naprawić sytuację finansową w krajowym związku. Do tej pory nie było woli ze strony Władysława Serafina, który wysyłał tylko pisma ze zmianami terminów spłaty zaległości podatkowych przez co dla tej instytucji stał się człowiekiem niewiarygodnym. Z dokumentu, który otrzymałem dzisiaj (31 marca) od zastępcy naczelnika I US w Warszawie wynika, że jeśli chodzi o wymagania główne to związek jest winien US 271 317,61 zł, jeśli chodzi o odsetki z tego tytułu to wynoszą one 222 057,45 zł. Tyle zobowiązań jest na obecną chwilę w stosunku do I US Warszawa Śródmieście, nie mamy wiedzy, jakie zadłużenie jest w innych np. w III US. Zadłużenie to powstało z niepłacenia podatku VAT – poinformował uczestników konferencji Wiesław Domian.
– W tym miejscu chciałbym zaprosić państwa na 15 kwietnia do Krajowej Rady Spółdzielczej na zarząd nadzwyczajny. Tam na pewno uzyskacie państwo bardzo dużo ciekawych, wiarygodnych informacji co dalej ze związkiem, co dalej z prezesem związku Władysławem Serafinem, co dalej z zadłużeniami związku. Apeluję tu z tego miejsca z biura KZRKiOR do koleżanek i kolegów – miejcie odwagę popatrzeć, w którą stronę ta karawana jedzie. Miejcie odwagę 15 kwietnia przyjść i wyrazić swoją wolę i swoje zdanie, nie zdanie naciskane przez prezesa związku Władysława Serafina, ale własne zdanie. O to do was apeluje koleżanki i koledzy, członkowie zarządu krajowego związku rozsiani po terytorium całej Polski – wzywał Wiesław Domian.
Następnie głos zabrał Włodzimierz Wiertek – wiceprezes KZRKiOR.
– Chciałbym powiedzieć, że szkoda, że ten nasz wysiłek organizacyjny, społeczny, bezinteresowny, został zaprzepaszczony poprzez działania Władysław Serafina. Jego postępowanie nie licuje z godnością i tradycją 150-letniego związku. W ostatnim czasie organizowaliśmy protesty, blokady, chcąc pokazać, że na polskiej wsi źle się dzieje. Wszystko to finansowaliśmy z własnych środków ponieważ z naszej „centrali” nie otrzymaliśmy ani grosza. Szkoda, że dziś nie udało się nam zawiesić kolegi Serafina w pełnieniu funkcji prezesa. Nie udało się ponieważ kilku jego „sympatyków”, m.in. Bernadetta Niemczyk, Józef Gołębiewski, Mirosław Surowiec, Włodzimierz Głarzewski, głosowało przeciw. Czemu głosowali przeciw? Ponieważ zasiadają w różnych radach nadzorczych, zarabiają pieniądze i w ramach wdzięczności za załatwienie tych posad przez Serafina bronią go. Zgodnie ze statutem rozwiążemy nasze problemy i powołamy ludzi, którzy będą rzetelnie i odpowiedzialnie pracować na rzecz związku i godnie go reprezentować. Szkoda, że dziennikarzom nie udało się przyjść wcześniej, ponieważ podczas posiedzenia prezydium padło wiele krytycznych ocen działalności prezesa Serafina, wiele osobistych spraw i dramatów. Przykre jest to, że działalność prezesa przyczyniła się do dramatu Antoniny Kowalskiej-Korban czy kolegi Zarzyckiego, który przebywa w szpitalu – poinformował Włodzimierz Wiertek.
– Czy możemy odwołać prezesa? Tak. Zgodnie z paragrafem 23 statutu KZRKiOR zarząd jest władny odwołać prezesa. W paragrafie tym czytamy: prezes krajowego związku może być odwołany między zjazdami przez zarząd przy ¾ głosach, przy co najmniej 50 proc. obecności, na wniosek Komisji Rewizyjnej, Sądu Koleżeńskiego, co najmniej 20 proc. członków zarządu, co najmniej 5 wojewódzkich lub regionalnych związków. A dzisiaj było znacznie więcej niż 5 wojewódzkich czy regionalnych związków, więc wniosek, który został przegłosowany i wniosek, który dostał akceptację jest wnioskiem zgodnym ze statutem.
Po zakończonej konferencji prasowej o komentarz poprosiliśmy Władysława Serafina – prezesa KZRKiOR.
– Wszyscy mówią o demokracji i o przestrzeganiu prawa, a na spotkaniach prezydium tych panów nie było. Zajmowali się innymi sprawami. Dziś zrobili olbrzymią, dramatyczną wizję, która nie jest prawdziwa. Zaległość jest duża bo wynosi 220 tys. zł, ale ułamkowa na kilka milionów regulowanych zobowiązań. Powiem krótko, ostatnia rata zobowiązań wobec Skarbu Państwa wynosi 228 tys. zł i niebawem zostanie zapłacona. Po jej zapłaceniu Krajowy Związek po raz pierwszy od 2005 r. nie będzie miał zobowiązań wobec ZUS i urzędu skarbowego. Zarzucanie mi niegospodarności jest dowodem na hucpę polityczną, którą moi koledzy zaczęli na mnie uprawiać. Do tej pory przyjaciele, którzy tworzą to kierownictwo, m.in. Wiesław Domian, który jest skarbnikiem związku, dzisiaj robi z siebie ofiarę w sposób całkiem niepotrzebny bo zbliża się kampania wyborcza. Jest to po prostu polityczna zagrywka, obaj panowie brali udział w blokadach, przypomnę, pan Domian latał z cepami na panią premier Ewę Kopacz i na ministra Marka Sawickiego. W związku z tym, że zwróciłem im uwagę, ich reakcja jest taka, że to chwilowe załamanie, wezwanie komornicze, czy z urzędu skarbowego wywołało w nich frustrację i stworzenie wrażenia, że o to świat się wali. Nie wali się.
Związek jest największą organizacją, najpotężniejszą w Polsce, w Europie, jest rozpoznawalny, jest pozycjonowany. Jestem kontrowersyjnym politykiem, szefem związku, skutecznym prezesem związku. Zobowiązania za praktycznie 12 lat wobec funduszy publicznych nie istnieją. Jest to wielki sukces, że zostały uregulowane, oni o tym nawet nie wiedzą, im się mylą daty, funkcje, godziny. Próbują straszyć członków zarządu w Polsce, mówiąc o jakiejś solidarnej odpowiedzialności. Jeśli zapłacę tę ostatnią ratę, to nie ma kogo straszyć bo nie wystąpi żadne wezwanie finansowe do solidarnej odpowiedzialności. Chcą osiągnąć efekt medialny, propagandowy. Jeszcze dwa tygodnie temu snuliśmy plany co do pewnych rozwiązań wyborczych. Oni chcą się załapać na listę PiS-u, ale prawdopodobnie ani PiS, ani PO, a na pewno PSL ich nie zechce, przy okazji jest realizowany projekt usunięcia Serafina. W związku z tym mam świadomość, że i politycznie i koleżeńsko wielu będzie o to zabiegało. Natomiast dzisiejsza próba zawieszenia mnie w pełnieniu funkcji w głosowaniu im nie wyszła, wynik głosowania to 6:4.
Dwie koleżanki, siedzące za stołem podczas konferencji prasowej zostały przymuszone, praktycznie zaszantażowane, by głosowały za zawieszeniem mnie. Czytanie nazwisk, kto jak głosował to presja i zobaczmy co to ma wspólnego z demokracją. To jest po prostu hucpa polityczna. Jestem w szoku po wysłuchaniu moich kolegów, ale brałem udział w posiedzeniu, wyjaśniałem. Kółka rolnicze przygotowały świetny program dla kół gospodyń wiejskich, program, który daje dochody finansowe organizacji i organizacjom terenowym. To ja zabezpieczyłem bardzo wysokie poziomy dochodów, szkoleń, oni tego nie przyjmują do wiadomości, bo wraz z grupą opozycji związanej z tzw. taśmami, chcą wreszcie dokonać swojego cudu, czyli odwołania mnie z funkcji prezesa związku. Jestem pewny tego, że 15 kwietnia zarząd nie podejmie decyzji o odwołaniu mnie z funkcji prezesa KZRKiOR. Na 15 kwietnia przygotuję wyjaśnienia, projekty, programy. Za silna jest i za bardzo intensywnie rozwija się organizacja, żeby takie awantury, takie warcholenie, zniszczyło dorobek tej organizacji. To co zrobili koledzy w sposób medialny zamiast wewnątrzorganizacyjny spowoduje, że organizacja dużo straci na rynku. Nie czuję się winny niczego, wszystko mam udokumentowane. Żałuję jednego, że nigdy nie nałożyłem na nich obowiązków, nie włączałem ich do procesów odpowiedzialności finansowej, decyzyjnej. Zawsze stwarzałem wszystkim cieplarniane warunki. Ci panowie zasiadają sobie w różnych radach nadzorczych, mają ciepłe posadki, biorą pieniądze i to chyba zaczyna uderzać im do głowy.
O tym, czy do 8 kwietnia zostaną spłacone zobowiązania, czy 15 kwietnia zarząd nadzwyczajny odwoła prezesa Serafina poinformujemy Czytelników „Tygodnika Poradnika Rolniczego” w kolejnych wydaniach naszego tygodnika.
Ireneusz OLESZCZYŃSKI