Susza rolnicza w gminie Trzcińsko-Zdrój
Jan Kozak i jego synowie prowadzą gospodarstwo rolne w gminie Trzcińsko-Zdrój – łącznie na 300 ha. W wyniku suszy ucierpiały u Kozaków nie tylko uprawy jare, ale i ozime. Od początku roku na terenie gminy spadło zaledwie 11 litrów wody.
Straty spowodowane suszą rolniczą w zbożu sięgają nawet 80 procent
– Zboża niby są, ale mają puste kłosy. Straty w pszenżycie wynoszą 40–50%, najbardziej z ozimin ucierpiało żyto, straty wynoszą w nim około 60–70%, w pszenicy natomiast około 60%. Z ostropestu, który uprawiamy na 80 ha, też niewiele zostało – oceniamy straty na 80%. Zgłaszaliśmy w gminie wystąpienie suszy, ale powiedziano nam, że w tym roku nie będzie komisji szacujących, a szkody należy zgłaszać za pomocą aplikacji – mówi pan Jan.
Kategoryzacja gleb do poprawki
Na terenie gospodarstwa Kozaków stoi stacja pogodowa IUNG. Mierzy m.in. poziom opadów. Problem polega na tym, iż IUNG określa wystąpienie suszy na podstawie klimatycznego bilansu wodnego (KBW) dla poszczególnych upraw na określonych kategoriach gleb. Instytut wyznaczył cztery kategorie gleb w zależności podatności na suszę – im lepsza bonitacja, tym mniejsza podatność na suszę, czyli niższa kategoria.
W tym roku na jednej z działek rolnika wysechł jęczmień. Jak twierdzi, cała działka jest tej samej klasy bonitacyjnej, ale w klasyfikacjach IUNG na części wystąpiła susza, a na części nie.
– Kilkakrotnie z ramienia Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej byłem w IUNG w Puławach, zgłaszaliśmy ten problem, ale bez skutku. Kolejny raz na liście upraw, które można zgłaszać do suszy, nie uwzględniono ziół. Znowu mamy o to sami walczyć? – denerwuje się rolnik.
Ponieważ stacja stoi na terenie gospodarstwa Kozaka, ma on dostęp do danych, które monitoruje.
– Niestety, między tym, co mierzy stacja, a tym, co Instytut wykazuje w raportach, są duże rozbieżności – żali się nasz rozmówca.
Na papierze inaczej niż w terenie. Nierówna kategoryzacja
Krzysztof Mroziak z Zielina w gminie Mieszkowice prowadzący 140-hektarowe gospodarstwo ma poważny problem ze zgłoszeniem suszy w rzepaku, choć w wyniku tegorocznej suszy ucierpiały także pszenica, jęczmień i żyto.
Grzegorz Mazur wraz z pięcioma rolnikami należy do grupy producentów zbóż. Wspólnie gospodarują na ponad 1200 ha na terenie kilku gmin, w tym Mieszkowic i Choszczna. Oprócz zbóż uprawiają także rzepak, soję. Mozaikowatość gleb to podstawowy problem, z jakim borykają się przy ocenie skutków suszy.
Rolnicy z problemem suszy zostali sami
– O problemach suszy nie ma obecnie praktycznie z kim rozmawiać. Mamy zgłaszać straty przez aplikację mobilną, ona jednak nie rozwiąże naszego problemu. To, co prezentuje IUNG w swoich raportach, na których mamy się opierać, zgłaszając suszę, zupełnie się nie przekłada na to, co jest w terenie. W ubiegłym roku, pomimo że komisje powołane przez wojewodę stwierdzały susze, rolnicy zostali pozbawieni pomocy suszowej, ponieważ nie wskazywał na to klimatyczny bilans wodny – mówi Grzegorz Mazur.
– Od kilku lat opady są punktowe, a stacje pogodowe IUNG mają zasięg kilkudziesięciu kilometrów. To nie może dobrze funkcjonować. Jest nowa stacja pogodowa w gminie Moryń, ale to za mało. Ostatnio wokół Mieszkowic przeszło kilka burz, stacja pokazała opady, a u nas spadło zaledwie kilka kropel – relacjonuje Mazur.
W gminie Mieszkowice w miejscowości Kłosów, na około 90 ha prowadzi gospodarstwo nastawione na produkcję bydła opasowego Krystyna Różańska.
Średnia opadów: najwyżej 10 litrów na miesiąc
– Od trzech miesięcy spadło u nas zaledwie 20–30 litrów wody. Stacja pogodowa znajduje się natomiast w sąsiedniej gminie Moryń, w której podczas jednego opadu spada tyle deszczu, co u nas przez trzy miesiące – komentuje pani Krystyna.
– Oczywiście rzeczywiste straty można ocenić dopiero podczas koszenia. Pastwisko wyschło doszczętnie, bydło stoi więc w oborze i jest karmione sianem, które przeznaczyliśmy na później. O tej porze powinniśmy już wykonywać drugi pokos na łąkach, a my dopiero wykonaliśmy pierwszy. Boimy się, że nie będziemy w stanie zabezpieczyć bazy paszowej na zimę – martwi się rolniczka.
IUNG nie uwzględnia mozaikowatości gleb
Anna Glińska, rolniczka, przedstawicielka Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej posiadająca wieloletnie doświadczenie w szacowaniu szkód w uprawach, potwierdza uwagi zgłaszane przez rolników:
Tymczasem na terenie województwa zachodniopomorskiego są łącznie 34 stacje pogodowo-meteorologiczne i posterunki w systemie monitoringu suszy, z tego 19 to stacje pogodowe, 7 – synoptyczne IMGW, 7 automatyczne (w tym 6 IUNG i ZODR) oraz 1 stacja urzędu gminy Moryń) oraz 2 stacje opadowe COBORU.
Poza tym, według Glińskiej aplikacja suszowa jest dobrym narzędziem, ale tylko w sytuacji gdy IUNG ma z czego brać do niej odczyty oraz gdy jest dobrze wykonana kategoryzacja gleb.
Pomyślnie za jej pomocą zgłosił straty suszowe Stanisław Kucia, który gospodaruje na 64 ha w miejscowości Kłosów w gminie Mieszkowice.
– Złożyłem wniosek i wszystko poszło bez zastrzeżeń. Oszacowałem straty na powyżej 70%. Susza zniszczyła mi w tym roku rzepak, pszenżyto i jęczmień ozimy. U nas jednak jest nieco inaczej niż w Mieszkowicach, ponieważ w Kłosowie dominują gleby słabszych klas bonitacyjnych, tzn. IV, V i VI, a te zaliczane są do kategorii I i II, czyli najbardziej podatnych na suszę – tłumaczy gospodarz.
To, że udało się przejść przez aplikację i system uznał suszę, nie jest jednak żadnym pocieszeniem, bo susza niszczy plony u Kuci kolejny rok z rzędu, a tegoroczna jest w skutkach o wiele gorsza niż poprzednie.
Kategoryzacje gleb wymagają aktualizacji. Niektóre liczą sobie nawet 70 lat!
Jak wyjaśnia „Tygodnikowi” Andrzej Karbowy, prezes Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej, wielokrotnie na spotkaniach z przedstawicielami IUNG w Puławach poruszano temat uaktualnienia kategoryzacji gleb.
– Podczas naszych spotkań w Instytucie zwracano nam uwagę, iż wykonanie nowej kategoryzacji gleb wiąże się z ogromnymi kosztami. Na oficjalne stanowisko IUNG w tej sprawie jeszcze czekamy – wyjaśnia Karbowy.
Zachodniopomorska Izba Rolnicza wraz z wojewodą zachodniopomorskim pracuje też nad zwiększeniem liczby automatycznych stacji pogodowo-meteorologicznych
– Przy takim przebiegu pogody, z jakim mamy ostatnio do czynienia, gdy opady występują najczęściej punktowo, jest to konieczne. Większe zagęszczenie stacji spowoduje, że monitoring będzie precyzyjniejszy, chociaż IUNG w systemie monitoringu suszy opiera się nie tylko na wynikach pozyskiwanych ze stacji, ale także na pomiarach satelitarnych, teledetekcji – dodaje prezes ZIR.
– Susza na naszym terenie występuje natomiast już jesienią, w okresie zimy i wczesną wiosną. W naszej gminie stworzyliśmy wewnętrzną komisję, która szacowała straty spowodowane przez suszę w rzepaku od jesieni do wiosny, ale co z tego, skoro nie ma przepisów, które pozwalałby oceniać ją w tym okresie – komentuje Glińska.
Rolnicy mają już dość sytuacji, w której urzędnicy wysłuchają ich zażaleń, przytakują, ale nikt nie podejmuje żadnych działań, aby coś w końcu zmienić.
Magdalena Szymańska
fot. Pixabay