Efekty tych preferencji eksportowych czasami zaskakują. Polscy producenci kurczaków (wiemy, że nie chodzi o gospodarstwa rodzinne, ale jednak zużywają oni sporo zbóż paszowych) konkurować muszą z kurczakami produkowanymi za wschodnią granicą z zastosowaniem mączki mięsno-kostnej (cena ok. 400 zł/t). Nasi tuczą broilery na kosztującej ponad 1000 zł/t śrucie sojowej. Pamiętamy, że gdy aspirowaliśmy do UE co rusz zaskakiwani byliśmy zakazami importu przetworów mlecznych (z przyczyn sanitarnych) lub wprowadzeniem ceł pod różnymi pretekstami (np. na wiśnie). Musieliśmy konkurować z dotowanym europejskim eksportem wieprzowiny, co było szczególnie trudne w czasie świńskiego kryzysu w latach 1998–1999. Nie żebyśmy byli eurosceptyczni. Bez Unii, dotacji i dopłat, polska wieś i rolnictwo nie wyglądałoby tak jak dzisiaj. Wskazujemy jedynie na pewną nierównowagę warunków, jakie tworzy się państwom aspirującym do UE.
ASF wywołał wilka z lasu
Bardzo złe wieści dochodzą z frontu walki z ASF. Choroba rozpełza się po Belgii. Choć Belgowie powiększają strefę zapowietrzoną i budują wokół niej nowe płoty, to na niewiele się to zdaje. Niestety, ich kłopoty bezpośrednio wpływają na nasze ceny skupu. Módlmy się więc, aby Belgowie poradzili sobie z ASF. Mogłoby bowiem być inaczej. Dla przykładu, w Polsce trzeba było 50 miesięcy, aby pojawiło się 200 ognisk choroby. W Rumunii w ciągu 20 miesięcy ich liczba przekroczyła 1100. W Wietnamie wystarczyły 2 tygodnie, aby choroba pojawiła się w 200 gospodarstwach. Jak twierdzą niektórzy eksperci, zaskakującym efektem epidemii ASF może być większa aktywność wilków. Niemal co tydzień słyszymy o tym od naszych Czytelników. Dziki były dla tych drapieżników podstawą pożywienia. Gdy ich brakuje, sięgają po żywy inwentarz. ASF wywołał więc wilka z lasu.
Krzysztof Wróblewski
Paweł Kuroczycki
redaktorzy naczelni "Tygodnika Poradnika Rolniczego"
(fot. Pixabay)