To wydanie poświęcone jest Targom MLEKO-EXPO 2016 i trafi nie tylko do rolników. A jego celem jest pokazanie drogi, jaką wysokiej jakości mleko pochodzące z polskich obór pokonuje, aby trafić do nowoczesnych polskich zakładów mleczarskich. Reklamujemy też wiele produktów mleczarskich. W sposób ciekawostkowy albo posługując się autorytetem wybitnych naukowców wykazujemy walory zdrowotne mleka i jego przetworów. I nie chodzi tutaj o tzw. ciepłe mleko z miodem dobre na przeziębienia, ale o działanie antynowotworowe.
W tym wydaniu poświęcamy wiele uwagi 25-leciu Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich. Owszem, można usłyszeć dużo gorzkich słów pod adresem spółdzielni mleczarskich, że nie są zjednoczone, że głupio konkurują między sobą albo że nie udało im się stworzyć jednolitego frontu wobec wielkich sieci handlowych i dyskontowych. Wszak gdyby polska spółdzielczość mleczarska poddała się zapisom antyspółdzielczej ustawy ze stycznia 1990 roku, to byłoby jak z wieprzowiną. Czyli produkcja mleka byłaby na mniejszym poziomie niż zapotrzebowanie krajowe, zaś w polskich sklepach dominowałyby importowane wyroby mleczarskie. Natomiast czołowym unijnym producentom mleka oddychałoby się łatwiej, bo eksport produktów mleczarskich z Polski miałby wręcz śladowy charakter.
Po ponad dwóch latach zapaści, dla branży mleczarskiej nadeszły lepsze czasy. Ale niewielka w tym zasługa polityków i mechanizmów unijnych. Mówi się, że ojców tej niespodziewanej hossy jest kilku. Nade wszystko mówi się o mechanizmach spekulacyjnych. Ale też o tym, że Chiny i inne państwa Dalekiego Wschodu zwiększyły zakupy podstawowych produktów mleczarskich. Dlatego tak dobre wskaźniki notuje się na nowozelandzkiej giełdzie Fonterra. Jednak wiele produktów mleczarskich z wybranych państw UE – jak np. Włochy, Francja czy też Niemcy, trafia do Rosji. To co, sankcje rosyjskie wobec UE nie działają? Owszem, działają, ale wobec polskich wyrobów mleczarskich. To, że z Rosją robi się dobre interesy świadczy białoruskie mleczarstwo. Ten 10-milionowy kraj produkuje ponad 7 miliardów kilogramów mleka rocznie – to tak jakby Polska produkowała 30 miliardów. Mimo tej olbrzymiej produkcji nowoczesne białoruskie mleczarnie wołają: więcej mleka. Kupują więc Białorusini polskie mleko i śmietanę przerzutową, płacą za nie jak Niemcy, czyli jak za zboże. Prawie wszystkie mleczarnie podnoszą ceny skupu. I dobrze, to znaczy niedobrze. Dobrze jeśli ta podwyżka wynika z rachunku ekonomicznego spółdzielni, a niedobrze, gdy do wyniku ekonomicznego dochodzi czynnik emocjonalny, to znaczy pokazanie sąsiadom, że u nas są najwyższe ceny skupu w okolicy a nawet w kraju. A co się dzieje z zapasami unijnymi – z ponad 300 tysiącami ton mleka w proszku i prawie 300 tysiącami ton masła zalegającymi unijne magazyny? Uwolnienie tych zapasów utopi szybko obecną hossę. Wiedzą o tym wszyscy i ze strachem czekają na decyzję unijnych komisarzy.
Krzysztof Wróblewski
Paweł Kuroczycki