StoryEditorKomentarz naczelnych

W spotkaniu Grzegorza Pudy z rolnikami nawet poparcie Kaczyńskiego nie wystarczy

06.10.2020., 09:10h
30 września doszło w Warszawie do dużych rolniczych protestów, w których udział wzięło około 10 tysięcy osób. Tego samego dnia premier Mateusz Morawiecki przedstawił skład zrekonstruowanego rządu. Potwierdziły się nasze nieoficjalne informacje. Bowiem nowym resortem rolnictwa – do którego dołączono leśnictwo – będzie kierował Grzegorz Puda, który był posłem sprawozdawcą w procesie uchwalania jakże groźnej dla polskiego rolnictwa ustawy futerkowej.

Puda ministrem rolnictwa, bo taka była wola prezesa Kaczyńskiego

Protestujący rolnicy wiedzieli, że z woli prezesa Jarosława Kaczyńskiego ma mu przypaść posada ministra rolnictwa. I byli z tego powodu, mówiąc bardzo delikatnie a nawet bardziej niż bardzo, niezadowoleni. Jako że ogłoszenie składu rządu odbyło się po zakończeniu protestu, część jego uczestników liczyła, że stanie się cud i minister Ardanowski zachowa swoje stanowisko. Albo przynajmniej, że nowym ministrem zostanie dotychczasowy minister cyfryzacji Marek Zagórski, który bardzo dobrze dogadywał się ze śp. Andrzejem Lepperem. Był bowiem sekretarzem stanu w czasie, gdy Andrzej Lepper odpowiadał za polskie rolnictwo.

Minister spoza branży. Czy dogada się z rolnikami?

Jesteśmy okrutnie szczerzy: o nowym szefie resortu – rocznik 1982 – wiemy bardzo mało. Wszak jest to człowiek spoza branży, chociaż o rolniczym wykształceniu. Mamy też poważne obawy co do przebiegu jego bezpośrednich spotkań z rolnikami!

Będzie źle i nawet wsparcie prezesa i premiera mu nie pomoże! Ale poszukajmy światełka w tym długim ciemnym tunelu. Może to i dobrze, że w jednym ministerstwie będą pola i lasy. Przecież dziki i jelenie, które robią tyle szkód na rolniczych polach to zwierzęta podlegające dotychczas, wraz z lasami, ministrowi środowiska. Mamy nadzieję, że zwierzyna przejdzie z lasem pod jurysdykcję resortu rolnictwa, który zrozumie i pogodzi potrzeby rolników i myśliwych.

Tak. Przyszły minister rolnictwa przedstawiał w sejmie projekt ustawy o ochronie zwierząt, która zakazuje uboju rytualnego na eksport. W swoim wystąpieniu poświęcił temu zagadnieniu tylko jeden krótki fragment. Jak więc mniemamy, nie jest to najistotniejszy z problemów, które ta ustawa ma rozwiązać. I nie będzie wielkiej szkody, jeśli ustęp zakazujący uboju zostanie z ustawy usunięty – takie są nasze niezbyt mocne nadzieje. Bo gdyby ów ustęp został, to sejm powinien pójść dalej i zakazać uśmiercania bez znieczulenia w ogóle.

Powinniśmy więc zakazać eksportu broni, bo przecież ona w szczególności służy do zabijania bez znieczulenia. Idźmy dalej. Czy zakaz strzelania bez znieczulenia nie powinien objąć myśliwych? Nie da się wyplenić ASF bez radykalnego zmniejszenia populacji dzików. A może nowy pomysł na walkę z ASF to likwidacja produkcji trzody (ze znieczuleniem naturalnie)? Klasyk mówił kiedyś „stłucz pan termometr, to nie będziesz miał gorączki”. Zlikwidujmy świnie, to nie będzie problemu z ASF. Przy radykalizmie niektórych dzisiejszych rozwiązań można to sobie wyobrazić.

Paweł Kuroczycki i Krzysztof Wróblewski
Redaktorzy naczelni Tygodnika Poradnika Rolniczego
fot. Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
21. listopad 2024 00:47