A u nas, no cóż, żeby przeprowadzić odstrzał dzików musieliśmy najpierw wymienić szefów Polskiego Związku Łowieckiego. A i później nie można było spokojnie działać, bo dzik został upolityczniony i warszawskie salony zaroiły się od jego obrońców – polityków i celebrytów. Sytuacja w Polsce oraz za granicą sprawiła, że branża trzodziarska ledwo dyszy. W ubiegłym roku z powodu ASF zniknęło około 2 tysiące gospodarstw. Kolejne 58 tys. zniknęło z przyczyn ekonomicznych.
Do redakcji zadzwonił Czytelnik i złożył nam tzw. propozycję nie do odrzucenia. Żąda bowiem, abyśmy jak najszybciej utworzyli listę zakładów mięsnych oraz przerabiających owoce i warzywa, które nie chcą skupować żywca, owoców czy też warzyw od polskich producentów. Albo też skupują je po śmiesznie niskich cenach. I jeżeliby któraś z firm umieszczonych na owej czarnej liście wspomagała się w rozwoju środkami z Unii Europejskiej, to powinna je zwrócić i to z procentami. No cóż, to jest dobry pomysł i nawet sprawiedliwy. Tylko poprzez publikację takiej listy nie wyszylibyśmy z sądów. Wiemy to z doświadczenia. Wszak sądowe boje z Polską Federacją Hodowców Bydła i Producentów Mleka oraz jej spółką, czyli Polską Federacją Sp. z o.o., są wymiernym źródłem naszych doświadczeń.
Krzysztof Wróblewski
Paweł Kuroczycki
redaktorzy naczelni "Tygodnika Poradnika Rolniczego"
(fot. Unsplash)