Reforma WPR tego nie przewiduje
– Ta reforma uzyskała poparcie wszystkich państw członkowskich. Z Polski głosowały za nią wszystkie ugrupowania polityczne poza lewicą. Poparły ją też wszystkie organizacje rolnicze, w tym Copa-Cogeca oraz CEJA [organizacja skupiająca młodych rolników – przyp. red.]. Nie wiem, skąd bierze się teza, że ta reforma prowadzi do zmniejszenia produkcji. Poza obszarami nieprodukcyjnymi nie zawiera żadnego elementu jej ograniczającego. Ten element został już zresztą zmieniony w związku z kryzysem wojennym – przekonywał komisarz.
Komisarz zwracał uwagę, iż w unijnych rozporządzeniach o krajowych planach strategicznych nie ma mowy o ograniczeniu produkcji. Z kolei cele ujęte w Europejskim Zielonym Ładzie, tj. strategach „Od pola do stołu” oraz „Bioróżnorodności”, nie są obowiązkowe dla rolników. Są wyrażone w postaci zachęt i należy je traktować jako zamierzenia polityczne. Wojciechowski sugerował, iż wiele osób myli Europejski Zielony Ład z reformą Wspólnej Polityki Rolnej, w ramach której przygotowywane są krajowe plany strategiczne. Pada wiele zarzutów, ale nie wiadomo za bardzo, do czego się odnoszą.
– Mamy wycofywać plany strategiczne? Nie wiadomo za bardzo o co chodzi w tej krytyce? Po raz pierwszy Bruksela nie decyduje o wszystkim. Każde państwo wybiera z WPR to, co jest najlepsze dla jego rolników, jest bardzo dużo swoboda w określeniu tego, co jest wpisane do krajowego planu. Plany muszą być tylko zgodne z unijnymi wytycznymi zawartymi w rozporządzeniach – komentował komisarz.
„Od pola do stołu” w 1/4 pod ekologię
Wojciechowski tłumaczył jednocześnie, iż zapis strategii „Od pola do stołu”, iż 25% użytków rolnych ma być przeznaczonych pod ekologię, nie oznacza, że każdy rolnik – czy to w Polsce, czy w innym kraju – ma przeznaczać na produkcję ekologiczną jedną czwartą swojej ziemi.
– To jest jedynie cel polityczny Europejskiego Zielonego Ładu, ale jeśli Polska nie będzie chciała zarabiać na produkcji ekologicznej, nie będzie musiała tego robić. Zrobią to rolnicy w innych krajach. Większość krajów chce mieć więcej produkcji ekologicznej. Gospodarstwa ekologiczne w Polsce gospodarują na około 500 tys. ha i Polska nie deklaruje dużo większej powierzchni pod ekologię. Inną rzeczą jest to, że trzeba skończyć z fikcją ekologiczną, czyli z sytuacjami, w których brane są tylko dopłaty z tytułu ekologii, ale produkcji nie ma – tłumaczył komisarz.
Ekoschemty trzeba zgrupować
Rolnicy pytali komisarza o ekoschematy, które w nowej WPR mają zachęcać rolników do bardziej zrównoważonej produkcji w zamian za dopłaty. Byli zaniepokojeni, iż w naszym planie strategicznym są one bardzo rozdrobnione.
Wojciechowski podzielił ten niepokój. Według niego rozproszenie ekoschematów nie jest dobrym rozwiązaniem.
– Wszystko powinno się skupić na dwóch podstawowych rozwiązaniach. Jednym skierowanym dla rolników zajmujących się produkcją zwierzęcą – myślę tutaj o szeroko pojętym dobrostanie – i drugim dla tych, którzy koncentrują się na produkcji roślinnej. Dla nich widzę rozwiązania, które wpisują się w ideę rolnictwa węglowego, czyli takiego, które będzie służyło przechowywaniu węgla w glebie. Chodzi tutaj np. o poplony, przyorywanie obornika, rolnictwo precyzyjne. W przyszłości natomiast rolnictwo węglowe umożliwi także rolnikom handel emisjami. Wielu unijnych rolników z aplauzem przyjęło tę propozycję, w Polsce niekoniecznie – wyjaśniał Wojciechowski.
Komisarz zwracał uwagę, iż rozwiązania, jakie znalazły się w naszym planie strategicznym, również te dotyczące ekoschematów, to nie są propozycje Komisji Europejskiej, lecz wypłynęły z Polski. Na płatność podstawową można przeznaczyć 50% puli przewidzianej na WPR, w Polsce będzie to 118 euro/ha, na ekoschematy można przeznaczyć 25% tej puli.
Płatnośc redystrybucyjna bez ograniczeń do 50 ha
W portfelu proponowanych płatności przewidziano także płatność redystrybucyjną, czyli do pierwszych hektarów. Polska zaproponowała, aby mogli z niej skorzystać rolnicy, którzy mają nie więcej niż 50 ha, i aby była ona wypłacana do 30 ha. Propozycja Janusza Wojciechowskiego jest taka, aby znieść ograniczenie 50 ha i aby z tych pieniędzy, podobnie jak jest teraz, mogli skorzystać wszyscy rolnicy, którzy nie mają więcej niż 300 ha.
– Z pełnym szacunkiem podchodzę do dużych rolników, czyli takich, którzy prowadzą gospodarstwa rodzinne, ale musimy powstrzymać likwidacje małych gospodarstw. Koncentracja prowadzi do wielu zakłóceń, dlatego jestem zwolennikiem polityki wspierania mniejszych i średnich gospodarstw. Ponadto, przeglądając polski plan strategiczny, zauważam, iż za mało zwraca się w nim uwagę na pomoc dla rolników na walkę z ASF – podkreślał komisarz.
Koncentracja nie jest dobra
Komentując swoje nastawienie do wspierania średnich i mniejszych gospodarstw oraz krytykę Europejskiego Zielonego Ładu, Wojciechowski argumentował, iż w Polsce w ciągu 10 lat zniknęło 340 tys. gospodarstw hodowlanych, dziennie znikało ich więc prawie 100.
– Nie było Zielonego Ładu, a gospodarstwa znikały. Koncentracja postępuje, zwłaszcza w trzodzie i drobiu, nie zawsze z dobrymi konsekwencjami. Dzisiaj nie mamy nawet wieprzowiny, aby pokryć krajową konsumpcję. Upatruje się zagrożeń i problemów tam, gdzie ich nie ma. Według mnie wynika to głównie z braku korelacji hodowców z przetwórstwem. W Polsce średni zakład przetwórczy jest prawie dwa razy większy od średniej unijnej, a np. we Włoszech mniejszy. Wielkie zakłady nie interesują się małymi rolnikami, dlatego trzeba odbudować małe przetwórstwo. W Krajowym Planie Odbudowy jest na to przewidzianych dużo środków, a wszystko wskazuje na to, że te pieniądze będą wkrótce odblokowane – tłumaczył komisarz.
Rolnicy podnieśli również temat współpracy, a raczej braku współpracy z sieciami handlowymi. Wojciechowski mówił, iż to z jego inicjatywy wprowadzono dyrektywę o nieuczciwych praktykach handlowych. Niektóre kraje członkowskie w swoich krajowych przepisach uwzględniły zapisy wykraczające poza jej wymogi. Za przykład podał tutaj Hiszpanię, która wprowadziła zapis mówiący o tym, iż sieci handlowe nie mogą płacić rolnikom poniżej kosztów produkcji.
Janusz Wojciechowski zwracał także uwagę na to, iż w Polsce koniecznie trzeba uregulować kwestię prywatnych dzierżaw. Według niego nie jest to wcale skomplikowane i nie potrzeba ku temu żadnego skomplikowanego ustawodawca.
– To dzierżawcy powinni korzystać z dopłat bezpośrednich, a nie właściciele, którzy nie uprawiają pola – tłumaczył komisarz.