Nie spodziewaliśmy się pandemii, a przyszła. Nie spodziewaliśmy się wojny, a wybuchła. Jaki to ma wpływ na światowe i polskie rolnictwo?
Przypomnijmy w tym miejscu, że w pierwszych miesiącach covidowej zarazy bardzo chwalono polskich rolników i przetwórców za zapewnienie wystarczającej ilości żywności. Chwalili wszyscy politycy, z premierem Morawieckim na czele. Wydawało się nam, że większa część miastowych zrozumiała, że mleko, chleb, kaszę i konserwy mięsne zawdzięczają nie Biedronkom i Kauflandom, a polskim chłopom. Gdy nadszedł czas szczepionek, jakby zapomniano o rolnikach i ich roli w wyżywieniu narodu pozamykanego w mieszkaniach na miejskich osiedlach. Im bardziej szczepienia stawały się masowe, tym bardziej wracano do lidlowej i biedronkowej codzienności. Wypada tu przypomnieć, że przedsiębiorstwa zwane gospodarstwami rolnymi i związane z nimi zakłady przetwórcze, nie zaniechały produkcji, co choćby w przypadku mleczarni było bardzo istotne, bo mleko nie może, tak jak zboże, czekać na przetworzenie. Oznaką normalności było wzmożenie występów Sylwii S., europosłanki z Polski oraz jej „sekty”. Na tapetę wróciły też pochwały związane z tak zwanym Zielonym Nieładem, a nawet połajanki pod adresem eurourzędników, że jest on za mało ambitny.
Obecna wojna w Ukrainie jest ostatnim ostrzeżeniem przed wdrażaniem w życie pomysłów typu Zielony Ład
Unia Europejska musi dziś zabezpieczyć wyżywienie nie tylko sytej Europy, ale i głodnej Afryki i krajów Bliskiego Wschodu. Jesteśmy przekonani, że całe społeczeństwo zrozumie, że zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego jest równie ważne jak militarnego i energetycznego. Zwróćmy uwagę na to, że wielu ekspertów od wojska podkreśla, że bezpieczeństwo militarne daje nam dziś NATO. O żywnościowe musimy walczyć samodzielnie. Nie bez przyczyny od czasu wybuchu wojny określamy wicepremiera i ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka mianem Ministra Obrony Żywnościowej.
Dziś stajemy bowiem przed kolosalnym wyzwaniem związanym z wyżywieniem nie tylko ludności Polski, ale także wielu innych narodów, które nie są samowystarczalne w produkcji zboża. Pytanie, którego od czasów II wojny światowej nikt nie zadawał – czy ludzkości grozi klęska głodu – dziś staje się niestety aktualne. Mamy bowiem splot czynników, które mogą sprawić, że może pojawić się ogromny problem z wyżywieniem świata. Tak, wiemy, że to brzmi patetycznie, ale głód staje się jak najbardziej realny. I wynika nie tylko z agresji Rosji na Ukrainę. Otóż kluczową rolę odgrywają tu Chiny. Wyżywić ponad 1 mld ludzi, którzy lubią dobrze zjeść to nie lada zadanie. A w tym roku stan ozimin w Chinach jest fatalny. Jak twierdzi tamtejsze ministerstwo rolnictwa „najgorszy w historii”. Wynika to z bardzo trudnych, deszczowych warunków w okresie siewów. Zasiewy zbóż to w tym kraju ponad 117 mln ha. Pamiętamy, jaki był problem, kiedy w Polsce w 2012 r. wymarzły niemal wszystkie oziminy prócz żyta. Tyle, że u nas dotyczyło to 4–5 mln ha.
Wysokie ceny nawozów nie nastrajają optymistycznie
Sytuacji nie poprawia wojna w Ukrainie. Na Rosję i Ukrainę przypada łącznie niemal 30% eksportu ziarna na świecie. Ukraina powinna przygotowywać teraz ziemię do siewów roślin jarych. Niestety, ich ciągniki zamiast ciągnąć agregaty uprawowe, opryskiwacze a w perspektywie siewniki, ściągają z pól porzucone lub uszkodzone czołgi, transportery opancerzone, haubicoarmaty. Czy zdążą zasiać słonecznik i kukurydzę? Trudno jeździć po polu, kiedy nad głową latają rakiety ze współczesnych katiusz.
Kolejny problem narodzi się w Rosji. Tam będzie to wynikać z sankcji nałożonych na ten kraj. Już dziś tamtejsi ekonomiści związani z rolnictwem zastanawiają się, jaki będzie skutek braku kwalifikowanego materiału siewnego na rynku. W przypadku kukurydzy trudno sobie dziś wyobrazić uprawę bez odpowiednich nasion. Podobne kłopoty mogą być z częściami zamiennymi do maszyn rolniczych i środkami ochrony roślin. Z całą pewnością możemy stwierdzić, że w Rosji nie będzie brakować tylko nawozów. Jeśli poskładamy te kilka niekorzystnych czynników do kupy, to wyjdzie nam naprawdę niekorzystny zbieg okoliczności, który może doprowadzić do sytuacji, w której ceny zbóż staną się zaporowe dla mieszkańców biednych krajów. A to narodzi nowe napięcia i kryzysy oraz kolejne fale
uchodźców.
Paweł Kuroczycki i Krzysztof Wróblewski
redaktorzy naczleni Tygodnika Poradnika Rolniczego
fot. Twitter