Gdzie będziemy głosować? Jak zorganizowane są wybory do izb rolniczych w 2019 roku?
W wyborach do izb rolniczych mogą wziąć udział osoby, które są podatnikami podatku rolnego i jednocześnie posiadają grunty rolne o powierzchni ponad 1 ha albo płacą podatek z działów specjalnych produkcji rolnej, albo posiadają wkłady gruntowe w rolniczej spółdzielni produkcyjnej.
Każda gmina to jeden okręg wyborczy i w nim jest tylko jeden lokal wyborczy. Przeważnie znajduje się on w urzędzie miasta lub gminy, choć czasem – w ośrodku kultury, świetlicy wiejskiej czy remizie OSP.
Zgodnie z prawem, wybory do walnych zgromadzeń izb rolniczych są dwustopniowe. W niedzielę odbędzie się pierwszy etap, czyli powszechne wybory, w których mieszkańcy danej gminy wybierają swoich przedstawicieli do rady gminnej. Do obsadzenia są przeważnie dwa mandaty, a w niektórych gminach jeden mandat. Osoby, które uzyskają najwięcej głosów w wyborach powszechnych, zostają członkami rady powiatowej izby rolniczej.
W drugim etapie wyborów wszyscy członkowie rady powiatowej wybierają spośród siebie przewodniczącego tej rady oraz delegata na walne zgromadzenie.
Wybrani bez wyborów... Czy to prawda? A jeśli tak, to czego to wynika?
Jednak część kandydatów już przed wyborami uzyskała mandat do zasiadania w radzie powiatowej z danej gminy. W okręgach, w których było tyle samo lub mniej kandydatów niż miejsc do obsadzenia, z mocy prawa ci kandydaci zostają uznani za wybranych do rady powiatowej, np. w Wielkopolskiej Izbie Rolniczej na 226 okręgów aż 160 jest już obsadzonych. I tu nie będą organizowane wybory. Na Mazowszu są już powiaty, w których wszystkie gminy mają „wybranych” kandydatów. Tak jest np. w powiatach lipskim, przysuskim czy gostynińskim.
Z czego wynika, że tak mało osób zgłosiło się do kandydowania do izb rolniczych? Część rolników twierdzi, że niektórzy działacze izb rolniczych w niewielkim stopniu wspierają gospodarzy. Jednym z symbolicznych momentów była próba organizacji protestu rolniczego. Przypomnijmy, że wojewódzkie izby rolnicze chciały 10 stycznia 2019 roku przeprowadzić w stolicy protest pod hasłem „W obronie interesów rolników”. Jednak 8 stycznia Wiktor Szmulewicz, dotychczasowy prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych, po spotkaniu z ministrem rolnictwa ogłosił, że odwołuje protest i liczy na rozmowy z rządem. Wielu rolników i działaczy samorządu rolniczego poczuło się wówczas zdradzonych przez władze KRIR. Stąd może wynikać mniejsze zainteresowanie wyborami do izb.
Na termin wyborów nie mamy wpływu. Ale na wynik już tak
Na niekorzyść tej elekcji może wpływać także sam termin. Władze KRIR, wbrew głosom Wielkopolskiej czy Lubuskiej Izby Rolniczej, postanowiły, że wybory mają odbyć się 28 lipca, czyli w środku żniw. To sprawiło, że zgodnie z kalendarzem wyborczym kandydaci do izb mieli czas na zgłoszenie się do 5 lipca. A w tym roku większość rolników bardziej przejmowała się suszą lub nawet już żniwowała, niż myślała o wyborach.
Mimo wszystko apelujemy do rolników, którzy mogą dokonać wyboru, aby w niedzielę 28 lipca udali się do urn wyborczych. Izby rolnicze są wciąż ważną instytucją i mogą wpływać na życie rolników. Dlatego ważne jest, aby zasiadały w niej osoby, które potrafią reprezentować polską wieś.
Paweł Mikos
Na zdjęciu: