Wołów. Kilkudniowa akcja gaśnicza po pożarze stodoły w Krzydlinie Wielkiej
Służby informację o pożarze otrzymała 6 września kilka minut po godzinie 1 w nocy. Zgłoszenie dotyczyło pożaru stodoły. - Gdy na miejsce dojechały pierwsze zastępy, obiekt całkowicie był objęty płomieniami - Tygodnikowi Poradnikowi Rolniczemu przekazał st. kpt. Daniel Lisiecki ze straży pożarnej w Wołowie. - Nie mogliśmy wejść do środka, ponieważ zawaliła się drewniana konstrukcja dachu - dodał strażak. - Dlatego nasze działania prowadzone były z zewnątrz - dopowiedział.
W środku drewnianej stodoły były tylko baloty
Jak powiedział st. kpt. Daniel Lisiecki wewnątrz stodoły o długości 90 metrów i szerokości 10 metrów oraz wysokości 6 metrów, nie znajdowało się nic poza balotami siana. Nie było tam maszyn rolniczych czy innych pojazdów. I to bardzo dobrze, bo wówczas i ten sprzęt spłonąłby doszczętnie. Wewnątrz właściciel składował około 1 tysiąca balotów, które niestety spłonęły.
- Na ten moment trudno mi mówić o przyczynach powstania pożaru, gdyż działania gaśnicze cały czas trwają. Ciągle na miejscu znajdują się nasze zastępy, które przeczesują pogorzelisko i polewają te miejsca, które wykazują podwyższoną temperaturę - powiedział strażak w poniedziałkowy poranek.
Kwestia wysokości strat powstałych w wyniku pożaru również będzie znana dopiero po zakończeniu akcji. Na ten moment wiadomo, że ze stodoły zostały jedynie dwie murowane ściany. Okoliczności powstania pożaru będą wyjaśniać policjanci.
Michał Czubak
fot. OSP Krzydlina wielka