Pożar w gospodarstwie we wsi Cześniki Kolonia 16 zastępów strażaków gasiło przez siedem godzin
Fatalna pogoda mocno komplikuje żniwa. Jak by tego było mało związane z burzami zjawiska atmosferyczne skutkują podtopieniami i pożarami.
Tak właśnie było w niedzielę 6 sierpnia we wsi Cześniki Kolonia w gminie Sitno w woj. lubelskim. - Tuż po godz. 19 prawdopodobnie w wyniku wyładowania atmosferycznego doszło do dużego pożaru budynku magazynowego – mówi bryg. Andrzej Szozda, zastępca komendanta KM PSP w Zamościu.
W płonącym budynku trzy ciągniki, bus transportowy oraz ładowarka samojezdna
Po przybyciu na miejsce zastępu OSP KSRG Sitno strażacy stwierdzili, że spod połaci dachowej murowanego budynku pokrytego blachą wydobywa się dym. Ogniem było objęte wnętrze budynku, w którym znajdowały trzy ciągniki, bus transportowy oraz ładowarka samojezdna.
Pożar zagrażał zmagazynowanym przy budynku krzewom oraz sąsiednim obiektom. - Właściciel poinformował, że wewnątrz budynku nikt nie przebywa oraz że odłączył zasilanie elektryczne – kontynuuje bryg. Andrzej Szozda.
Trzeba było ściągnąć drabinę mechaniczną oraz podnośnik hydrauliczny
Realne zagrożenie stwarzała nadpalona konstrukcja dachu budynku. W celu zapewnienia bezpieczeństwa do zdarzenia skierowano także drabinę mechaniczną oraz podnośnik hydrauliczny aby prowadzić akcję ratowniczą z wysokości. Sprzęt dotarł z Zamościa i Szczebrzeszyna.
Przed godz. 22 pożar udało się opanować. Po zawaleniu się dachu prowadzono dogaszanie zarzewi ognia. W działaniach gaśniczych trwających niespełna 7 godz. zużyto ponad 110 m3 wody, którą dowożono z hydrantu usytuowanego ok. 4 km w miejscowości Niewirków.
Odważna postawa strażaka z Zamościa będącego jednocześnie rolnikiem pozwoliła na uratowanie części sprzętu
Przy pomocy dostępnego sprzętu mechanicznego właściciel wyciągnął na zewnątrz busa, a dzięki odważnej postawie jednego ze strażaków zamojskiej jednostki udało się wyjechać na zewnątrz dwoma ciągnikami oraz ładowarką.
- Sekcyjny Łukasz Szczygieł wykazał się odwagą i zimną krwią - dodaje zastępca komendanta zamojskiej strazy pożarnej. - Wykorzystał swoją umiejętność obsługi sprzetu rolniczego i wyprowadził z budynku dwa ciągniki, m.in. John Deer i ładowarkę teleskopową Monitou. Mówił później, że gdy siadał na fotele, te były już nagrzane od temperatury.
Pierwsze szacunki strażaków mówiły o stratach w wysokości 600 tys. zł. Okazuje się, że może być dużo gorzej. - W hali o powierzchni 66 metrów na 12,5 metra i wysokości około 8 metrów znajdował się sprzęt rolniczy i środki ochrony roślin. Spaleniu uległ ciągnik rolniczy Lamborghini, listwa sadownicza z przystawką, nawozy i kontener. Uszkodzone zostały też dwa inne ciągniki rolnicze, opryskiwacz, ładowarka oraz pojazd dostawczy. Wartość poniesionych strat 42-letni właściciel oszacował na kwotę około 2 milionów złotych – informuje aspirant sztabowy Dorota Krukowska-Bubiło.
Krzysztof Janisławski
Fot. OSP KRSG Łabunie, OSP KRSG Miączyn, OSP KRSG Horyszów, OSP KRSG Białowola, OSP Gródek, policja