W imię wiary krwawe walki między sobą toczą muzułmanie. Bardzo widoczny jest też w Indiach i w Pakistanie konflikt między muzułmanami i wyznawcami religii hinduistycznej. Ale w tych krajach prześladuje się także chrześcijan. I owe wszystkie wojny religijne toczą się w imię jednego Boga. Trudno to zrozumieć. Dlaczego w wielu państwach muzułmańskich chrześcijanie i muzułmanie żyli zgodnie obok siebie przez całe wieki? A teraz gdy świat rozwinął się tak prężnie pod względem gospodarczym i cywilizacyjnym zaczyna dominować religijny fanatyzm. Wszak jeszcze kilkanaście lat temu bycie chrześcijaninem w Iraku czy też Syrii nie stwarzało zagrożeń dla życia tak jak obecnie. Egipscy Koptowie, którzy przyjęli chrześcijańską wiarę na długo przed Polakami, giną w swoich świątyniach, a przecież jeszcze 10 lat temu Egipt należał do najbardziej tolerancyjnych państw muzułmańskich.
Końcówka roku w Polsce była dramatyczna pod względem politycznym. Mieliśmy okazję śledzić telenowelę związaną z prokuratorem Piotrowiczem. Wmawiano nam, że tym żyje Polska. Na dalszy plan spadły inne afery – jak ta związana z dziką reprywatyzacją. Słowem, Piotrowicz wygrał z dziką reprywatyzacją czego przykładem jest działka na Chmielnej warta ponad 160 milionów złotych. Piotrowicz pokonał nawet emerytowanego generała milicji, którzy żalił się pod sejmem, że nie da się wyżyć za 2000 zł miesięcznie.
W grudniu jak zwykle toczyła się walka między rządem a opozycją – z tym, że miała ona grubszy wymiar. Z jednej strony padał okrzyk: Misiewicze, Piotrowicze, z drugiej zaś: komuniści i złodzieje, cała Polska się z was śmieje. A w telewizji, właściwe w telewizjach, toczyły się ostre spory. Opozycja zapewniała przy tym, że Polska zmierza ku zagładzie, a rządzący odpowiadali na to, że sprawy mają się bardzo dobrze i wytykali poprzednikom kardynalne błędy. A to wszystko działo się w bardzo niechrześcijańskiej atmosferze bez udziału takich słów jak: przepraszam, wybaczam, oczywiście myliłem się, racja jest po pani albo pana stronie. Słychać też w telewizjach, że owe polityczne spory jakoby sprawiają, że w zwykłych polskich rodzinach są głębokie podziały – na zwolenników prezesa i jego przeciwników. I to jest zagrożenie dla dalszego bytu owych rodzin. Tylko patrzeć jak powstaną specjalne programy ukazujące owe dramaty, których treścią będzie walka na poduszki zakończona łzawymi przeprosinami.
Prosimy naszych Czytelników, którzy to żyją z pracy na roli, aby nie nabierali się na te kabarety. Niech w Waszych zagrodach w 2017 roku – jak to prawie zawsze bywa – rządzi rozsądek. Wszak żyjemy w Polsce, która jest wolnym krajem, w którym jest dostatek żywności i żadne wojenki wewnętrzne nie są nam potrzebne. A jeżeli komuś się obecna władza nie podoba, to niech da wyraz temu w najbliższych wyborach parlamentarnych. Pamiętajmy też o tych nieszczęśnikach żyjących w państwach ogarniętych wojną albo klęską głodu. I pomagajmy potrzebującym tak jak umiemy i tego samo oczekujmy od naszych władz.
Paweł Kuroczycki
Krzysztof Wróblewski