O tej ekologicznej bombie, od lat tykającej w gminie Kleszczewo pisaliśmy na naszyła łamach w numerze 43 w artykule „Nasz mały lokalny Czarnobyl”. W którym opisywaliśmy losy bezradnych wobec zaistniałej sytuacji mieszkańców. Ponieważ wszystko działo się w majestacie prawa więc samorządowcy przez lata rozkładali ręce.
W 2009 roku w należącym do państwa Dziurków magazynie, firma Wuko-Waste Mariana M. zaczęła składować odpady. Rok później Kontrola Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska wykazała m.in., że Marian M. przywoził odpady, choć nie miał na to pozwolenia. Nie płacił też Wojewódzkiemu Inspektoratowi Ochrony Środowiska za tzw. korzystanie ze środowiska. W magazynach nie prowadzono też ewidencji odpadów. Nie bardzo więc było wiadomo, co kryje się w setkach beczek. W Stanach Zjednoczonych o takich aferach kręcą wysokobudżetowe filmy. W Polsce na Mariana M. nałożono grzywnę w wysokości… 300 zł.
W połowie sierpnia wieś spowił gęsty dym. W magazynie rozszczelniła się jedna z setek 200-litrowych beczek zawierających chemiczne substancje. Doszło do niekontrolowanej reakcji chemicznej. Na miejsce przyjechało 7 jednostek straży pożarnej. Po tym incydencie starosta poznański, który wydał zgodę na składowanie odpadów, znalazł w tegorocznym budżecie 2,4 mln zł, by zutylizować odpady. Pierwsze samochody podstawione do wywozu odpadów pojawiły się na placu przed magazynem 27 października. Do tej pory wywieziono 450 ton odpadów. Ostatni transport z niebezpiecznymi substancjami ma wyjechać za cztery tygodnie. Jest więc szansa, że mieszkańcy święta spędzą spokojnie. slo