28 mln zł zaległości wobec rolników
W 2019 roku po żniwach spółka Ziarno z Cichoradza przestała regulować swoje zobowiązania za dostarczone zboże. Zaległości firmy wobec rolników sięgają 27–28 mln zł. Całkowita suma zobowiązań wynosi około 35 mln zł. Spółka nie została postawiona w stan upadłości. Otwarte zostało postępowanie restrukturyzacyjne, które skutecznie zablokowało egzekucję wierzytelności z majątku firmy. Poszkodowanych rolników bulwersuje fakt, że jak do tej pory prokuratura nikomu nie postawiła zarzutów w sprawie zniknięcia kilkudziesięciu milionów złotych z konta Ziarna. Prowadzone są jedynie działania w sprawie, a nie przeciwko ewentualnym sprawcom. Opieszałość prokuratury przynosi już określone skutki.
– Nic się nie dzieje w sprawie Ziarna i naszych wierzytelności oraz wyjaśnienia, kto ponosi odpowiedzialność za całą sytuację. Naszej rodzinie firma jest dłużna 146 tys. zł. Mój tata wielokrotnie upominał się o pieniądze. Prezesowi Ziarna powiedział, że w takiej sytuacji to my wjedziemy w jego rzepak, aby skompensować dług. Prezes odpowiedział z przekąsem, że możemy wjeżdżać. Pewnie nie wierzył, że możemy to zrobić – mówi Paweł, poszkodowany rolnik z Grzybna.
Zdesperowany rolnik Bizonem wjechał w pole prezesa spółki Ziarno
W ubiegłym tygodniu swoim bizonem faktycznie wjechał w pole, które przez lata było uprawiane przez prezesa spółki Ziarno. Jest on jej współwłaścicielem, w przeszłości prowadził własne gospodarstwo.
Rolnik zaczął młócić rzepak. Zebrał 4,6 ha. Szybko na miejsce została wezwana policja. Rolnikom formalnie za zboże nie zapłaciła spółka Ziarno. Plantacja rzepaku była zaś prywatną własnością rodziny prezesa firmy. Doszło więc do złamania prawa.
Rolnik zachował się fair
– Zdaję sobie z tego sprawę. Nie chodziło mi o sam rzepak, ale o nagłośnienie sprawy. Dosyć mamy tej bezczynności organów ścigania. Cały wymłócony rzepak zawiozłem do magazynów należących do rodziny prezesa. Okazało się, że grunt, na którym rósł rzepak, nie jest w posiadaniu prezesa spółki Ziarno. Został przepisany na córkę. Policja potraktowała nas stanowczo, ale ze zrozumieniem. Eskortowała nas w drodze powrotnej do gospodarstwa. Potem pojechaliśmy na komisariat w Chełmnie, gdzie złożyliśmy zeznania – opowiada Paweł.
Jego akcja wywołała spore zainteresowanie nie tylko poszkodowanych rolników. Piętrzą się emocje na portalach społecznościowych. Pojawiają się propozycje, aby wobec braku zdecydowanych działań ze strony prokuratury przeprowadzać podobne akcje na większą skalę. Udzielenie niezbędnej pomocy prawnej rolnikowi zapowiedziała Kujawsko-Pomorska Izba Rolnicza.
Tomasz Ślęzak
fot. pixabay (zdjęcie poglądowe)