Przeganiają ptaki znad lotnisk, płoszą gawrony w parkach i – o czym nie wszyscy wiedzą – chronią uprawy przed szkodami wyrządzanymi przez ptaki. Najczęściej dotyczy to plantacji borówki amerykańskiej, czereśni, wiśni czy aronii. Oczywiście mowa o sokolnikach i ich skrzydlatych drapieżnikach.
Przedstawicielką tej profesji jest Anna Bołtralik spod Augustowa. Z zawodu biolog, a z doskoku, jak mówi, właśnie sokolnik.
Spotkaliśmy ją w Lublinie, gdzie od kilku tygodni stara się trzymać gawrony z daleka od Ogrodu Saskiego. Na jej ręku siedzi
raróg górski z gatunku sokołowatych. W naturze nie występuje w Polsce. Ma na imię Fela, bo to samiczka.
– Jest w trzecim roku swojego życia, więc jest już prawie dojrzała – przedstawia sokoła nasza rozmówczyni. Ptaki, które pracują z sokolnikami zwykle pochodzą z hodowli. – Wychowuje się je od małego – mówi pani Anna. kj