W ostatnim czasie w Polsce doszło do kilku kradzieży owoców. Ale amatorzy cudzych czereśni, malin i truskawek okazali się mało sprytni - każdego z nich złapała policja. I teraz za swoje nieudane skoki będą musieli słono zapłacić.
Wściekły złodziej rozsypał maliny i zaczął je deptać
Do jednej z takich zuchwałych kradzieży doszło w Moniakach pod Kraśnikiem (woj. lubelskie). Właściciel plantacji malin nakrył na gorącym uczynku mężczyznę, który w nocy rwał jego owoce. Gdy złodziej zorientował się, że został zauważony, wskoczył do samochodu i zaczął uciekać. Ale wezwana przez rolnika policja nie pozwoliła mu daleko odjechać.
- Jak się okazało, w samochodzie miał załadowanych kilkadziesiąt pustych łubianek, których jeszcze nie zdążył napełnić. Zdesperowany mężczyzna wysiadł z hondy, rozsypał maliny z jednej łubianki malin, które zdążył uzbierać, po czym zaczął ze złości deptać owoce – wyjaśnia młodszy aspirant Paweł Cieliczko z lubelskiej policji.
Złodziej nie potrafił wytłumaczyć swojego postępowania - mówił, że jechał po paliwo i nie wie, dlaczego znalazł się na plantacji.
Nieudany skok na czereśnie
Także na Mazowszu doszło w ostatnich dniach do kradzieży owoców. W miejscowości Wodąca w powiecie lipskim policja na gorącym uczynku przyłapała amatorów cudzych czereśni. Trzech mężczyzn zrywało owoce do plastikowych pojemników i toreb. W sumie udało im się zebrać ponad 50 kg owoców.
Ukradł 270 kg truskawek, wpadł na bazarku
Zaskakująca kradzież miała miejsce także na Rynku Hurtowym w Broniszach. Kupiec po zapakowaniu do samochodu 270 kg truskawek wartych 2,7 tys. zł nie zapłacił rolnikowi, tylko od razu odjechał. Ale czujni policjanci na jednym z warszawskich bazarów odnaleźli oszusta.
Zgodnie z kodeksem karnym wszystkim złodziejom owoców grozi teraz kara do 5 lat pozbawienia wolności
oprac. Kamila Szałaj, fot. Policja