Szef Inspekcji Stanisław Kowalczyk w rozmowie z PAP podkreśla, że z roku na rok jest coraz lepiej, choć na rynku jest jeszcze wiele żywności źle oznakowanej. Z badań Inspekcji wynika, że zdarzają się przypadki znakowania wprowadzającego konsumentów w błąd.
Od pierwszego kwietnia weszły w życie nowe przepisy, istotne dla branży mięsnej. Trzeba znakować każdy gatunek mięsa, do tej pory odnosiło się to wyłącznie do mięsa wołowego, teraz dotyczy także wieprzowiny i drobiu. Mięso musi być oznaczone znakiem pochodzenia kraju, w którym było zwierzę wyhodowane, a także kraju, w którym było ubite - tłumaczył Kowalczyk.
Szef IJHARS zwrócił uwagę, że na forum PE toczą się w tej chwili dyskusje nt. znakowania krajem pochodzenia przetworów mięsnych co oznacza, że na każdym wyrobie będzie musiała się znaleźć informacja z jakiego kraju pochodził surowiec, z którego go wytworzono.
"Znakowanie dla konsumenta jest najważniejsze, bo jest to sposób komunikowania się z producentem. Oznakowanie mówi o tym co tak naprawdę jest w danym produkcie" - podkreślił Kowalczyk. Jak mówił, jest to tak ważne, że Komisja Europejska postanowiła w 2011 r. zharmonizować prawo dotyczące znakowania żywności na terenie całej UE. Wcześniej każdy kraj Wspólnoty miał własne przepisy dotyczące znakowania żywności. Nowe prawo weszło w życie 13 grudnia 2014 r.
Od tego momentu producent żywności musi na etykiecie umieścić następujące informacje: jej nazwę, wykaz składników, wszystkie składniki lub substancje powodujące alergie, a także określić ilości składników, ilość netto żywności, datę minimalnej trwałości lub terminu przydatności do spożycia, specjalne warunki przechowywania oraz informacje o wartości odżywczej.
Kowalczyk zaznaczył, że informacja o składnikach jest bardzo istotna przy produktach przetworzonych czyli takich, gdzie konsument nie jest w stanie ocenić z czego wyrób jest wytworzony np. dotyczy to pasztetów czy kiełbas.
Oszustwa się zdarzają, dlatego potrzebne są kontrole - podkreśla Inspekcja. W przypadku branży mięsnej podstawowe nieprawidłowości dotyczą użycia tzw. MOM czyli mięsa mechanicznie odkostnionego. Jest to najtańszy wsad tłuszczowy do przetworów mięsnych, ponieważ jego jakość i wartość jest najniższa dlatego producenci starają się nie informować, że do produkcji użyli MOM. "Głównie jest on stosowany w przetworach homogenizowanych np. w parówkach" - wyjaśnił główny inspektor IJHARS . Zaznaczył jednak, że MOM jest zabroniony jako składnik, ale producent musi zaznaczyć, że użył go do produkcji.
Inspekcja regularnie dokonuje kontroli produktów spożywczych, badając je pod kątem organoleptycznym - czyli jak smakują; fizykochemicznym - czyli stwierdza, jaki jest skład danego produktu oraz prawidłowości znakowania. W kontrolach wykonanych w III kwartale ub.r. Inspekcja takie nieprawidłowości stwierdziła. Najwięcej dotyczyło właśnie znakowania produktów. Badano wędzonki, kiełbasy (głownie suche) i konserwy; wyroby garmażeryjne z nadzieniem (m.in. pierogi, pyzy, krokiety i kartacze) oraz mąki, kasze, płatki zbożowe i musli.
Kilka z wykrytych nieprawidłowości dotyczyło nazwy i rodzaju produktu, m.in. brakowało informacji umożliwiających konsumentowi jednoznaczne rozpoznanie cech produktu np. nie podano, że piwo jest "ciemne pasteryzowane”, albo produkt "mrożony"; brakowało podkreślenia obecności sera w nazwie pierogów ze szpinakiem; w innym wypadku podano nazwę „konserwa z boczku”, podczas gdy użyty w procesie produkcji boczek stanowił jedynie dodatek do mięsa wieprzowego. (PAP)