– Od początku mówiłem, że ceny ciągników zachodnich ze względu na dofinansowania z UE są zawyżone. Ursus to udowodnił, bo oferuje ciągnik o mocy 110 KM w cenie 140 tys. zł. Ciągnik Ursus o mocy 80 KM, który ja kupuję, wraz z ładowaczem czołowym kosztuje 104 tys. zł. Natomiast zachodniej marki odpowiednik kosztuje w granicach 250 tys. zł. Dlatego rolnik kupując ciągnik inny niż Ursus traci około 100 tys. zł. Dotychczas przy sprzedaży ciągników z dofinansowaniem ze środków UE promowane były ciągniki innych marek niż Ursus. Miesiąc temu spotkaliśmy się z prezesem firmy Ursus i uzgodniliśmy, że będziemy promować ciągniki z Ursusa wpajając rolnikom, że zachodnim traktorom ustępują one tylko ceną. Chcielibyśmy, aby rolnicy korzystali ze sprzętu Ursusa, dlatego podpisana została umowa o współpracy pomiędzy rolniczym OPZZ-tem, a Ursusem, w ramach którego OPZZ ma obowiązek od strony politycznej pilnować, żeby Ursus zarówno w ARiMR, jak i w Ministerstwie Spraw Zagranicznych traktowany był na równi z innymi markami – mówi Sławomir Izdebski, przewodniczący OPZZRiOR.
– Rolniczy OPZZ podpisał także umowę o przyjęciu Ursusa z prasą i lawetą do balotów, żeby przeprowadzić testy. Chcemy w ten sposób zaprezentować rolnikom, że ta maszyna w niczym nie ustępuje zachodnim. Ponadto przygotowujemy Ogólnopolski Festiwal Żywności, który ma za zadanie promować wyłącznie produkty polskie. Będzie się na nim wystawiał Ursus, ale także takie firmy jak Akpil, Sipma czy Pronar – dodaje Sławomir Izdebski.
Rolnikom oglądającym nowy ciągnik Ursus oprócz ceny podobał się dostęp do wielu elementów, co ułatwia ich ewentualną naprawę lub wymianę.
– Bardzo podoba mi się to, że w tym Ursusie jest łatwy dostęp do poszczególnych części. Nawet bez zdejmowania kabiny można się dostać do wielu części – mówi Stanisław Ługowski z miejscowości Zdany.
Józef Nuckowski