Ale w tej wiosce nic takiego się nie zdarzy, bo tajemnicze światła w różnych miejscach wsi to po prostu jej mieszkańcy oznakowani elementami odblaskowymi. To zasługa miejscowego proboszcza, który sam też, zgodnie z policyjnym hasłem, „świeci przykładem” i chodzi w odblaskowej kamizelce – także w dzień.
Niebezpieczne realia
Na drodze do kościoła, sklepu, sołtysa czy gminy na polskiej wsi najczęściej nie ma chodnika, a latarnie nie są gęsto ustawione. Dlatego po zmierzchu, w nocy na wsi trzeba poruszać się zwykle po omacku. W takich warunkach nietrudno o wypadek i pieszego albo rowerzystę, którego potrącił samochód. Problem zauważa się, kiedy już dojdzie do tragedii. Statystyki policji dotyczące wypadków potwierdzają, że po zmierzchu na wiejskich drogach jest bardzo niebezpiecznie.
W 2018 roku na drogach gminnych doszło do ponad 1500 wypadków z udziałem pieszych, zaś na powiatowych – do ponad 2000, w tym wypadków z udziałem pieszych na drogach nieoświetlonych było niemal 500, zaś przy świetle dziennym – prawie 3700.
Ciągle jest także dużo wypadków nocą na drogach oświetlonych, bo aż 1576, zaś o świcie i o zmroku – 561, bo właśnie wtedy oczy przyzwyczajają się do nowego oświetlenia.
Parafialna prewencja
Żeby poprawić bezpieczeństwo swoich parafian, ks. Paweł Jagusz, proboszcz w Starej Kamienicy, postanowił w ramach ogólnopolskiej akcji „Świeć przykładem” zorganizować własną. Oczywiście we współpracy z policją z jeleniogórskiej komendy. Załatwił z prywatnej firmy odblaskowe znaki dla pieszych i rowerzystów, a potem zaprosił funkcjonariuszy na mszę świętą.
– Skierowałem pismo do Komendy Policji w Jeleniej Górze i przedstawiłem pomysł, a odpowiedź była bardzo pozytywna – opowiada ks. Paweł Jagusz. – Po mszy poprosiłem parafian, aby zostali jeszcze chwilę i posłuchali prelekcji policjantów. Po jej zakończeniu mieszkańcy otrzymywali od nas odblaski do noszenia.
Policjanci przestrzegali, że pieszy ubrany w kolory szaro-czarne bez zewnętrznych elementów odblaskowych jest dostrzegany przez kierowcę z dużym opóźnieniem. W ciemnościach pieszy widzi reflektory samochodu nawet z odległości kilku kilometrów. Kierowca widzi jego sylwetkę dopiero, gdy znajduje się w zasięgu świateł samochodu. Bez elementów odblaskowych pieszy jest widoczny w światłach mijania dopiero z odległości około 20–30 m. A to często okazuje się zbyt późno. Sytuację pogarsza fakt, że jeśli samochód jedzie z prędkością 90 km/h, to pokonuje 25 m drogi w ciągu jednej sekundy i nie ma szans na jakąkolwiek reakcję, gdy zauważy pieszego.
-
Pani Katarzyna ze Starej Kamienicy „świeci przykładem” zawsze po zmroku, pieszo i na rowerze
Ale jeśli pieszy ma na sobie elementy odblaskowe, które odbijają światło , kierowca ma szansę go zobaczyć już z odległości około 130–150 m, czyli 5 razy wcześniej. To pozwala uniknąć wypadku – daje szansę na zmniejszenie prędkości i reakcję ratującą życie pieszemu czy rowerzyście.
Po takim „kazaniu” policjantów Stara i Mała Kamienica na Dolnym Śląsku „świecą przykładem” po zmroku na drodze.
Po zmroku najważniejszy zdrowy rozsądek
Dzięki prelekcjom udało się także przypomnieć, a wielu pieszym i rowerzystom poruszającym się po drodze po zmierzchu uświadomić, że nie tylko pragmatyka i dbałość o własne życie zmusza ich do używania elementów odblaskowych. To także kwestia przepisów. Te jedno-znacznie nakazują poza strefą zabudowaną noszenie elementów odblaskowych po zmroku.
Jednak dobrze je nosić także tam, gdzie przepisy tego nie wymagają, czyli na nieoświetlonych odcinkach dróg, których nie brakuje na obszarach zabudowanych terenów wiejskich.
– Ustawodawca nie wskazuje konkretnych parametrów odblasków, jakie powinniśmy nosić poza obszarem zabudowania po zmroku – ich wielkości, kształtu, natężenia – wyjaśnia podinspektor Radosław Kobryś z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji w Warszawie. – Ale jasno jest napisane w Prawie o ruchu drogowym, że ma to być zrobione: „w sposób widoczny dla innych uczestników ruchu”. Poza przepisami trzeba też kierować się zdrowym rozsądkiem. Jednak trzeba pamiętać, że zawsze idziemy lewym poboczem i zakładamy elementy odblaskowe.
– Ta akcja to nic nadzwyczajnego. Gdy widzimy stan zagrożenia, niebezpieczeństwa, to zwyczajna troska o drugiego człowieka skłania do działania. W tym przypadku chodzi po prostu o noszenie odblasków – wyjaśnia ks. Jagusz. – Gdy idziemy wiejską drogą, wydaje się, że jest szeroka, ale to złudzenie. A z odblaskiem i dla pieszego, i dla kierowcy jest po prostu bezpieczniej. Dla nas, katolików, przykazanie „Nie zabijaj” oznacza również: nie stwarzaj zagrożenia życia i chroń życie.
Katarzyna Sobolewska, mieszkanka Starej Kamienicy, nie dostała po mszy odblasku, bo nie było jej wtedy w kościele. Ale używa ich od dawna.
– Kupiłam i używam chyba od zawsze, bo często jeżdżę na rowerze, kiedy idę na poranną zmianę lub kiedy wracam wieczorem – mówi. – Mam odblaski i kamizelkę. Zakładam je zawsze, bo na drodze jest po prostu niebezpiecznie. A w wielu wsiach, podobnie jak u nas, brakuje chodnika, więc trzeba iść lub jechać rowerem poboczem. Dlatego odblaski czy kamizelki są konieczne, zawsze.
– Odblaski zwiększają nasze bezpieczeństwo także w terenie zabudowanym, gdy jest oświetlony – podkreśla ks. Jagusz.
-
Ksiądz Jagusz jest bardzo zadowolony ze wspólnej akcji z policją. Prewencyjnie nosi odblaskową kamizelkę i przypomina parafianom, że to poprawia ich bezpieczeństwo na drodze, szczególnie po zmroku
– Takie działania można tylko poprzeć, bo cieszą ze względu na swoją skuteczność – zaznacza podinspektor Radosław Kobryś. – I co też niezwykle istotne, odblaski warto nosić także w dzień i na oświetlonym terenie, a takie akcje o tym przypominają.
Kościół coraz częściej wspiera tego rodzaju profilaktyczne akcje. Konferencja Episkopatu Polski jest patronem policyjnej akcji „Świeć przykładem” i „Podziel się odblaskiem”. A z kościelnych ambon, choćby w czasie ogłoszeń parafialnych, coraz częściej przypomina się o bezpieczeństwie na wiejskich drogach.
Artur Kowalczyk
Zdjęcia: Artur Kowalczyk
Zdjęcia: Artur Kowalczyk