Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 51/2022 na str. 116. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.
Zaprzyjaźnionemu księdzu Janowi Twardowskiemu podarowała nawet kolorowego koguta. Bo co to za Twardowski bez koguta? – wspomina z uśmiechem.
Kolekcjonuje prace zaprzyjaźnionych artystów ludowych, którzy już odeszli. Jest przekonana, że w każdym przedmiocie zostaje uwieczniona cząstka twórcy, który w ten sposób przemawia.
– Widzę głębszy sens twórczości, która sprawia, że ktoś się wzruszy, uśmiechnie, obdaruje nas ciepłym słowem, będzie chciał nawiązać kontakt. A może sam sięgnie po dłuto? Od ponad 40 lat rzeźbiarstwo w drewnie przynosi mi największą radość. Nie żyję z rzeźbiarstwa, ale dla niego – mówi Bogumiła Leśniak.
Jako dziecko strugała strzały do łuku
Babcia Bogumiły Leśniak pracowała dla Spółdzielni Rękodzieła Ludowego i Artystycznego „Makowianka” w Makowie Podhalańskim. Przynosiła wnuczce drewniane laleczki, które wykonywała. Mama też pracowała w spółdzielni rzemieślniczej. W rodzinnym domu nie brakowało więc przedmiotów wykonanych przez lokalnych twórców, w tym szkatułek, niciarek, drewnianych ptaszków czy grzybków do cerowania.
– Jako kilkuletnia dziewczynka strugałam strzały do łuku, robiłam też proce. Takie nieco zbójeckie zabawki – mówi. – Patyki przerabiałam na fujarki.
Wyszywła, rysowała, robiła na drutach. Pierwsze rzeźby lepiła w glinie na lekcjach plastyki.
– Interesują mnie osoby, które twórczo się realizują. Sama próbowałam w życiu niemal wszystkiego: od toczenia bursztynów po lepienie garnków i haft. Zawsze mówię, że nie byłam jeszcze kowalem. Ale kto wie? – uśmiecha się artystka.
Kiedy wyszła za mąż, zafascynowały ją tradycje stryszawskie, które przejęła od męża. Słynna rodzina Leśniaków – twórców ludowych – zaszczepiła w niej zamiłowanie do drewnianych, kolorowych ptaszków, wykonywanych szczególnie w okresie Bożego Narodzenia.
– Urodziłam czworo dzieci. Jako młoda mama zarabiałam, robiąc na drutach regionalne kamizelki. Z czasem postanowiłam chwycić za nożyk i dłuto. Nikt mnie nie uczył fachu, podpatrywałam, jak wuj mojego męża rzeźbił ptaszki. Sięgnęłam po klocek drewna i po raz pierwszy wyrzeźbiłam Chrystusa Frasobliwego. Tylko popiersie, nie starczyło materiału na całość – opowiada.
- Bogumiła Leśniak nie wyobraża sobie wolnej chwili bez dłuta. – Rzeźbienie to czysta przyjemność. Nakręca mnie! – przyznaje
Malowanie na szkle kolejną pasją pani Bogumiły
Szczególnie upodobała sobie wizerunki Jezusa i Maryi w kolorowych szatach. Bogumiła Leśniak przywiązuje wagę do ornamentów. Z pietyzmem przyozdabia rzeźby. W okresie okołoświątecznym wykonuje szopki oraz ptaszki na choinkę. Dba o wierność kolorów charakterystycznych dla każdego gatunku. Rzeźbi prace będące, jak mówi, „pieczątką” życia wsi. Kobiety przy pracy, postaci w ludowych strojach, a nawet pastuszków. Baczni obserwatorzy dostrzegają w tych ostatnich twarz męża rzeźbiarki.
– Moją kolejną pasją jest malowanie na szkle. Głównie tematyka sakralna. Wykonałam kiedyś cykl obrazów poświęconych życiu Chrystusa. Jestem zaszczycona, że znalazły się w kilku książkach autorstwa księdza Twardowskiego – mówi ze wzruszeniem. – Malowałam też dla Ojca Świętego. Cieszę się, że moja sztuka się podoba. Wciąż zamierzam rozwijać umiejętności.
Wiele wyróżnień za swoje dzieła
Bogumiła Leśniak jest absolwentką pedagogiki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Ukończyła studia podyplomowe na kierunku dziedzictwo kulturowe – Małopolska. Jest edukatorką regionalistyki. Pracuje jako nauczycielka, prowadzi też zajęcia warsztatowe dla nauczycieli z zabawkarstwa i malarstwa na szkle, a także wykonywania ozdób choinkowych. Od 1995 roku należy do Stowarzyszenia Twórców Ludowych w Lublinie. Zadebiutowała w 1992 roku udziałem w konkursie „Współczesna sztuka ludowa Województwa Bielskiego”. Na przestrzeni 30 lat zdobyła nagrody i wyróżnienia, w tym „Zasłużony dla kultury polskiej” nadaną przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego w 2008 roku oraz Srebrny Krzyż Zasługi przyznany w 2017 roku przez prezydenta. Jej prace znajdują się w muzeach zabawkarstwa, regionalnych oraz etnograficznych na terenie całej Polski. Twórczyni uczestniczy w licznych konkursach, zdobywając najwyższe miejsca. Pokonkursowe prace wystawia na krajowych oraz międzynarodowych wystawach.
– Inspirują mnie miejsca, które odwiedzam – mówi – Podpatruję kolory i motywy, które później wykorzystuję w sztuce. Zdarzyło mi się nawet wykonać figurkę, która mi się przyśniła. Rzeźbienie zajęło mi ponad dwa tygodnie – wspomina.
Gnypem w wejmutce
Przyznaje, że pomalowanie pracy i wykonanie zdobień potrafi zająć więcej czasu niż rzeźbienie. Przywiązuje wagę do szczegółów. Czasem charakter rzeźby może zmienić jedna kropka. A czasem inny odcień stroju.
– Pracuję z drewnem kanadyjskiej sosny wejmutki. Jest wdzięcznym, „kobiecym” materiałem. Podatna, miękka, plastyczna i lekka – wymienia. – Najpierw pień tnę na kilkucentymetrowe „kromki”. Potem, drewno „ciupane” jest siekierką na klocuszki i strugane dłutkiem. Szczegóły wycinam nożykiem. Posługuję się starymi, szewskimi nożami – gnypami – które odziedziczyłam po teściu i dziadkach. Drewno obrabiam w dłoniach. Nie korzystam z imadła czy innych sprzętów. Muszę poczuć jego ciężar, fakturę, by przybrało konkretną formę.
Kolejny krok to malowanie rzeźby. Najchętniej wybiera farby akrylowe. Są ekologiczne i szybko schnące, nadają pracom surowego, matowego wykończenia. Nierówna faktura i naturalne kolory sprawiają, że rzeźba wygląda autentycznie.
– Ksiądz Twardowski mawiał, że twórcy to tacy nieudani święci – uśmiecha się Bogumiła Leśniak. I pewnie coś w tym jest. Zaprzyjaźnieni artyści, którzy odeszli, pewnie siedzą teraz w kręgu świętych. Jeden coś struga, drugi robi kierpce, trzeci haftuje. Dołącza do nich coraz więcej bliskich mi osób. Mam nadzieję, że tu, na ziemi, twórcy zaczną być coraz bardziej doceniani. Ostatecznie każdy z nas zostanie zapamiętany poprzez to, co tutaj zostawi – podsumowuje.
- Ptaszek stryszawski – dudek. Obdarowanemu ma przynieść „dudki”, czyli pieniądze. Podobnego ptaka artystka podaro wała przed laty Edycie i Łukaszowi Golcom (Golec uOrkiesta)