StoryEditorWiadomości rolnicze

By inni mogli spac spokojnie

26.01.2015., 14:01h
W małej wsi Handzlówka na straży stoi straż. A stoi już od ponad stu lat. Podczas rozmowy z prezesem Adamem Rajzerem, widać jak ważne są sprawy dotyczące bezpieczeństwa i z jaką pasją druhowie podchodzą do tego co robią.  

Zacznijmy jednak od początku. OSP w Handzlówce powołano w 500. rocznicę bitwy pod Grunwaldem i od razu przystąpiono do budowy pomnika Grunwaldu. 17 lat później strażacy poczynili starania o kawałek ziemi, który otrzymali od Franciszka Magrysia i tu założyli Park Młodzieżowy, który służy im do dzisiaj. Obecnie na tym terenie organizowane są wszelkie uroczystości, imprezy okolicznościowe, a wszystko to, jak mówią, dzięki poświęceniu ich dziadków i ojców. W 1928 r. strażacy we własnym zakresie zakupili pierwszy sztandar a po dwóch latach doczekali się drewnianej bo drewnianej, ale swojej, remizy strażackiej. W 1938 r. naczelnik OSP powołał pierwszą żeńską drużynę pożarniczą liczącą 10 kobiet. Te dzielne kobiety doskonale sobie radziły z ciężkim sprzętem strażackim i brały czynny udział w walkach z czerwonym kurem. Największe poświęcenie drużyny żeńskiej społeczeństwo odczuło podczas II wojny światowej, kiedy mężczyźni opuścili miejscowość, jednostkę OSP i wcielili się w szeregi obrońców kraju. Wszystko na swe barki wzięła wówczas drużyna kobieca i musiała borykać się z wybuchającymi pożarami, a także stać na straży bezpieczeństwa mieszkańców.

Te lata już mają za sobą i trzeba iść z duchem czasu, by sprostać zadaniu. Pod dowództwem Adama Rajzera, który pełni funkcję prezesa od ponad 20 lat, wiedzie im się dobrze i wzbogacają zarówno umiejętności, jak i sprzęt. Niewykluczone, że prezes zaraził ich swoją pasją i są tacy, jacy są. To za jego kadencji jednostka wstąpiła w 1999 r. do KSRG i otrzymała samochód marki Star 266, a także Volkswagen Transporter. W każdym słowie, w każdym geście, widać, że pan Adam jest pasjonatem, tak jak daje się to zauważyć wśród druhów, gdy mówią o sobie.

Bywają powodzie i spontaniczne czyny

– Handzlówka jest miejscowością rozrzuconą po wzgórzach, jedną z najmniejszych w gminie, ma ok. 1570 mieszkańców – opowiada pan Adam. – Dojazd do domów bywa utrudniony. Co prawda pożary nie gnębią naszej wsi często, ale musimy się liczyć z każdą ewentualnością. Na terenie naszego powiatu często występują powodzie i wielokrotnie uczestniczymy w usuwaniu skutków. Każdy większy deszcz może z małego górskiego potoku stworzyć rwącą rzekę w ciągu półgodzinnych opadów. Wielu może stracić nie tylko dobytek, lecz także zdrowie a niekiedy i życie. W takich warunkach ludzie pozbawieni są prądu, drzewa powyrywane z korzeniami uniemożliwiają dojazd, a są i poszkodowani oczekujący na pomoc medyczną. Dużo można by mówić, ale takie są realia a my musimy nad wszystkim panować lub choć próbować. 

– Teraz wiele się zmieniło, gmina zainwestowała w drogi i większość z nich jest wyasfaltowana – dodaje Piotr Nykiel. – Zimową porą jest trochę trudniej. Dobrze, że ratownictwo lotnicze uczestniczy w wielu przypadkach. Zdarza się, że osobę skierowaną do hospitalizacji, podczas śniegów musimy na noszach nieść ponad kilometr do samochodu czy samolotu ratowniczego. Tu są niezbędne samochody terenowe, gdyż inne nie dałyby rady. 

W Handzlówce została powołana Jednostka Operacyjno-Techniczna, której dowódcą jest Andrzej Homeda, powstała również Młodzieżowa Drużyna Pożarnicza pod opieką nauczyciela wychowania fizycznego pobliskiej szkoły mgr. Macieja Kusiaka. Druhowie biorą udział w akcji „Ognisty Ratownik – Gorąca Krew”, która odbywa się cyklicznie na terenie województwa. Oddają honorowo krew również w akcjach krwiodawstwa na terenie gminy i powiatu, a także uczestniczą w akcji oddawania szpiku kostnego. Nie jest to akcja tak rozpowszechniona jak krwiodawstwo, ale powoli zaczyna ogarniać większą rzeszę druhów.

Nad wszystkim czuwa zarząd w składzie: prezes Adam Rajzer, wiceprezes Marek Pelc, naczelnik Andrzej Homenda, zastępca naczelnika Krzysztof Pondel, sekretarz Jadwiga Balawender, skarbnik Piotr Nykiel i gospodarz Krzysztof Musz. 

Każdy chce być potrzebny

– Staramy się być wszędzie, niezależnie czy mamy na to czas i siły – opowiada pan Adam. – Wśród naszych druhów są tacy, którzy się wyprowadzili z Handzlówki, tak jak druh Piotr Nykiel, który dojeżdża z Rzeszowa, niemniej nadal są w naszych szeregach, przyjeżdżają na spotkania, uczestniczą w akcjach, zawodach i szkoleniach. Co ważne, w powiecie łańcuckim się przyjęło, że wszelkie nasze działania, szkolenia, akcje ratownicze są prowadzone społecznie. W budżecie gminy są przewidziane środki na wynagrodzenie dla strażaków, lecz my z nich nie korzystamy. Środki te wykorzystujemy na zakup sprzętu. Jestem pełen podziwu dla druhów, którzy oddają serce i wolny czas kosztem życia rodzinnego. Ci co mówią, że strażakiem trzeba się urodzić, mają rację. To są ludzie, którzy nie szczędzą sił, czasu i zdrowia, lecz zawsze spieszą z pomocą.

Będąc w świetlicy strażackiej zauważyliśmy, że nie ma nigdzie ani pucharów, ani dyplomów, jedynie w gablocie przedwojenny sztandar. Na pytanie, czy nie zdobywają żadnych trofeów, odpowiedzieli, że oczywiście, zdobywają.

– Wiecie państwo, poupychane są gdzieś, po szafach, biurkach, dla nas ważna jest świadomość, że jesteśmy – mówi Piotr Nykiel.
– Z czasem zgromadzimy wszystko w jednym miejscu. Może powstanie gablota, mamy na nią pomysł, ale chwilowo nie mamy warunków. Jest kilka eksponatów, np. stare paradne hełmy, które też znajdą swoje miejsce. 

– Jesteśmy małą jednostką z małej wsi i ciężko nam się promować, nie mamy ani wyposażenia, ani sprzętu takiego jak jednostki z większych aglomeracji. Organizujemy spotkania z dziećmi – mówi prezes. – Ostatnio mnie tu nie było, ale byli inni druhowie, zajęli się dzieciakami, dla których było frajdą włączenie syreny czy posiedzenie w samochodzie, a także założenie munduru czy hełmu, choć za wielkie dla szkrabów. Odzwierciedleniem naszej działalności jest zaufanie społeczeństwa, które pomaga nam się rozwijać. To nas cieszy najbardziej. Chcemy pomóc naszej orkiestrze z Handzlówki, z kapelmistrzem Sławomirem Pelcem na czele, niech propaguje naszą małą miejscowość. Została założona w 1926 r. jej siedzibą jest nasza dawna remiza. Obecnie orkiestra zrzesza 30 członków, najmłodszy jest uczniem szkoły podstawowej a najstarszy uczy swoje wnuki, by w niedalekiej przyszłości zasiliły szeregi orkiestry. U nas tradycja grania w orkiestrze jest przekazywana z pokolenia na pokolenie, tak jak przynależność do OSP. Bierzemy udział w Przeglądach Orkiestr Dętych na terenie powiatu i województwa oraz wszelkich uroczystościach gminnych czy powiatowych. 

– Jeździmy na zawody, współpracujemy z innymi jednostkami, podpatrujemy, jakie mają rozwiązania, jakie organizują spotkania. Wciąż poszukujemy czegoś nowego i wprowadzamy w życie. Mamy wiele pomysłów i może uda nam się zrealizować choć kilka z nich – kończy Adam Rajzer.

Małgorzata Wyrzykowska

 
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
20. wrzesień 2024 03:10