Jak to się stało, że w kalendarzu Tygodnika jej postać zapowiada wiosnę?
Tata trzymał aparat, mama – telefon. Kasia pozowała na starym bruku drogi łączącej Ocieszyn z sąsiadującym Maniewem. Wszystko „na szybko”, zdjęcia wysłane rzutem na taśmę. Kasia na zabytkowym już nieco ursusie, w kapeluszu i kwiecistej sukience. W tle – kukurydza. Jedynym udanym zdjęciem było podobno to wysłane.
Na sesję pojechała przez całą Polskę z tatą. Fotografowana do kalendarza, miała okazję odczuć, na czym może polegać modeling. Poczuła się przez chwilę jak dzieło sztuki. A te wrażenia w przewrotny sposób sporo wspólnego miały z jej życiowymi planami.
Sentyment do staroci
Właśnie skończyła osiemnaście lat. I choć dowód osobisty to świeży dokument, ona już od jakiegoś czasu podejmuje samodzielne decyzje. Jedną z nich był wybór szkoły średniej. Po podstawówce w sąsiednim Maniewie i gimnazjum w pobliskich Obornikach Wielkopolskich postanowiła kształcić się w niecodziennej dziedzinie. Jej adeptów często można znaleźć w kościołach. Niekoniecznie w nich stoją czy siedzą. Często wiszą tuż pod sufitem.
– Wiem, to coś innego. Od dziecka uwielbiałam rysować, kleić, konstruować. Szukałam szkoły, w której mogłabym połączyć pasję z nauką. Przypadek sprawił, że znalazłam taki kierunek, choć nigdy wcześniej o nim nie słyszałam – opowiada Kasia.
Jej technikum to jedna z najlepszych tego typu szkół w Polsce – w ostatnim rankingu techników budowlanych zajęła drugie miejsce. Kasia przekraczała jej progi z nastawieniem, że po maturze pójdzie na architekturę. Ale kiedy, jak mówi, zadomowiła się w szkole, zmieniła zdanie. Jej marzeniem jest dziś renowacja i konserwacja zabytków.
– Architektura to jednak siedzenie za biurkiem. A ja nigdy nie potrafiłam usiedzieć na miejscu. A po konserwacji będę mogła i siedzieć za biurkiem, ale też chodzić po rusztowaniach. I dłubać godzinami, żeby obraz czy kawałek muru mogły wyglądać znów jak kiedyś. Cudownie jest móc naprawiać coś, co jest stare i ma jakąś historię. To tak, jakbym dawała temu budynkowi czy obrazowi nowe życie – mówi z niespotykaną jak na nastolatkę pasją.
Renowacja jak makijaż
Tłumaczy, że na konserwacji będzie uczyć się, jak odnawiać dzieło sztuki tak, by można było ten retusz usunąć i wrócić do stanu sprzed renowacji. Każda dekada przynosi bowiem nowe techniki i chodzi o to, by móc każdą kolejną zastosować w miejsce poprzedniej bez naruszania wyglądu oryginału. Już dziś Katarzyna ma taką wrażliwość, że w świętym miejscu spokojnie nie usiedzi.
Śmieje się, że jej przygoda z pozowaniem do zdjęć do kalendarza i przygotowania do nich miały coś wspólnego z jej pasją. Bo żeby makijaż perfekcyjnie się trzymał, trzeba najpierw położyć na twarz tak zwaną bazę. Rodzaj przezroczystego podkładu, który oddziela skórę od warstw kosmetyków, w tym kolorowych, którymi maluje się twarz, trochę przecież jak obraz. Swoje nowe, sesyjne wcielenie bardzo polubiła. W nowym makijażu nie czuła się obco. Zapewnia, że chętnie użyje pędzla w podobny sposób, kiedy przyjdzie jej szykować się na większą okazję.
Ubolewa, że sporo wiemy o upiększaniu ciała, ale nie dbamy o to, co zostawiły nam po sobie poprzednie pokolenia. Że „makijażu” nie może się doczekać wiele nadgryzanych zębem czasu dzieł sztuki. Kiedy odwiedzała w zeszłym roku po raz pierwszy Anglię, zachwyciła ją nieprawdopodobna ilość świetnie zachowanych zabytków. Katarzyna ma wrażenie, że gdyby usunąć z tamtejszych miasteczek samochody, a powstawiać dorożki, w dowolnym miejscu można by mieć natychmiast gotową scenografię. Albo przenieść się dwie epoki wstecz.
– W Polsce ciągle łatwiej nam burzyć i stawiać nowe niż chronić to, co stare –mówi z żalem.
Pracuje za trzech
Marcowa modelka mieszka w 40-hektarowym gospodarstwie. Rodzice uprawiają zboża, buraki, rzepak. Hodują też trzodę chlewną i bydło opasowe.
Za to wtedy, kiedy większość uczniów nie ma wolnego czasu, czyli w roku szkolnym, ona znajduje i czas, i siły, by jeszcze pracować. W weekend albo wolne od pracy dni, czasem także nocą, pomaga właścicielom restauracji w sąsiedniej wiosce. Potrafi pracować do późna w nocy, przespać kilka godzin, a rano pędzić na ósmą do technikum w Poznaniu. Cieszy się, że ma swoje pieniądze – na pędzle, ołówki czy kosmetyki. Wszystko w związku z malowaniem.
Karolina Kasperek