Na słowo Parkinson części z nas staje przed oczami papież Jan Paweł II albo znany aktor Michael J. Fox. Zapadli na tę chorobę w podobnym momencie, choć dzieliła ich ogromna różnica wieku. To możliwe, bo parkinsonizm, choć zwykle dotyka ludzi po 60. roku życia, może pojawić się już u 30-latka, a nawet u małego dziecka.
Trudno pisać i jeść
Rzeczywiście, najbardziej widocznym objawem choroby jest drżenie i problemy z ruchami zamierzonymi i mimowolnymi. Objawy dotyczą na początku jednej połowy ciała. Drżenie może pojawić się w palcach, dłoniach, całych rękach. Uwaga! Jest obecne podczas odpoczynku, ale znika, kiedy ciało zaangażowane jest w jakąś aktywność. Może za to narastać, kiedy chory jest podekscytowany, zmęczony albo w stresie.
Z czasem pojawia się sztywność kończyn, narastająca podczas ruchu, i wywołująca ból mięśni. Utrata precyzyjności w ruchach rąk skutkuje często trudnościami z jedzeniem i tzw. miktografią, czyli bardzo małym pismem. Zamierzone przez chorego ruchy stają się coraz wolniejsze, trudno je rozpocząć i zakończyć. Z powodu upośledzenia pracy mięśni chory nabiera maskowatego wyrazu twarzy, ale też z trudem utrzymuje równowagę. Widoczny jest też u niego charakterystyczny parkinsonowski chód – z pochyleniem tułowia do przodu i drobnymi, „szurającymi” kroczkami. To chód kojarzony ze staruszkiem. Z czasem chorobie zaczynają towarzyszyć też mniej swoiste objawy, jak depresja, lęk, i w końcu otępienie, polegające głównie na utracie pamięci.
Bo brakuje czarnej
Wszystko rozbija się o dopaminę. To jedna z substancji produkowanych normalnie przez mózg. Ma wiele funkcji, od niej zależy m.in. pamięć i myślenie, ale też laktacja czy właśnie ruch. Produkuje ją tzw. substancja czarna w naszym mózgu. Już wiadomo, że u chorych na Parkinsona mamy do czynienia z zanikiem substancji czarnej, a więc i coraz mniejszą ilością dopaminy.
Dlaczego tak się dzieje? Komórki substancji czarnej mogą niszczeć w wyniku działania czynników obecnych w środowisku. Mówi się też o wpływie stresu i stanów zapalnych. Wiadomo natomiast na pewno, że w mózgach chorych pojawia się dużo specyficznego białka i ono może mieć niszczący wpływ. Niektórzy naukowcy podejrzewają, że jego źródłem wcale nie jest mózg. Że mogą to być włókna nerwowe nosa, a nawet jelit. Co aktywuje te białka? Możliwe, że splot czynników genetycznych i środowiskowych. To oznacza, że możemy mieć jakiś wpływ na to, czy zapadniemy na tę chorobę.
Spokój przyda się nie tylko jednak w zapobieganiu, ale i radzeniu sobie z chorobą Parkinsona. Nie ma leku na tę chorobę – nie potrafimy na razie zatrzymać degeneracji istoty czarnej. Ale dobrze dobrana terapia pozwala choremu na aktywne życie jeszcze przez lata od postawienia diagnozy. W tym także na aktywność zawodową.
Oprócz leków, które pobudzają pozostałe komórki istoty czarnej do zwiększonej produkcji dopaminy, stosuje się wszczepianie w mózg elektrod, które go stymulują.
Karolia Kasperek