StoryEditorRodzina

Chyża, czyli strażacka poetka

14.08.2019., 17:08h
Swój pierwszy strażacki wiersz „Chyża”, czyli Emilia Buczyńska napisała w 2009 roku pod wpływem pierwszego większego wzruszenia, kiedy jako piętnastolatka przygotowywała się do zawodów pożarniczych z młodzieżową drużyną z rodzinnego Kunowa. 
Na starym zdjęciu z odległych lat 
Widzę siebie 
Stoję w szeregu w niebieskim mundurku
A za mną wóz 
Piękny, czerwony, światła migają, sygnał dźwiękowy słychać
Koło mnie drużyna – zaufane osoby
Gotowe, by pomóc mi w trudnościach
W oczach pewien blask
Jakby błysk dumy 

Tak, pamiętam, to łza szczęścia 
Że w tym strażackim szeregu stoję


Emilię poznaliśmy, kiedy podczas tegorocznej Olimpiady Dziecięcych Drużyn Pożarniczych w Wieruszowie wołała ze sceny:
Jestem jedyną polską poetką strażacką. (...) W Internecie właśnie trwa kampania, która ma na celu zebranie środków, aby wydać pierwszy polski tomik poezji strażackiej. Czegoś takiego w Polsce jeszcze nie było! (...) Piszę o was, dla was. O dziecięcych drużynach, o zawodowych strażakach, poruszam w wierszach różne aspekty pożarnictwa.

Biegnąca z chłopakami

Nie wychowała się na kolanach strażaka, nikt w domu nie opowiadał o bohaterskich czynach ochotników w białych hełmach. Pamięta tylko, że ktoś z dalszej rodziny był w OSP. Ale na tym wiedza się kończyła. Tymczasem jej wiersze buchają strażackimi emocjami. A ona robi wrażenie potomkini strażackiego klanu. To, że jest dziś członkinią OSP w Kunowie, to, jak mówi, przypadek.

Kiedy miałam 12–14 lat, trzymałam się z grupką chłopaków, moich podwórkowych kolegów. Chodzili na zbiórki straży, a ja któregoś dnia poszłam z nimi. Przygotowywali się do zawodów, brakowało im dziewczyn – opowiada „Chyża”.

Ale to wszystko nie było takie proste.

Jej dzieciństwo nie należało do najłatwiejszych. Pamięta je jako walkę, ukrywanie się, wstyd, uczucie poniżenia i czekanie, aż pojawi się ktoś, kto ją od tego wybawi. Takich obrazów i emocji dużo jest w jej poezji:

...Ciemno, duszno, a ja tam idę.
Tam ktoś na mnie czeka, na swojego wybawcę.
Przedzieram się przez otchłań piekła.
Nie myślę o sobie.
Nie przejmuję się bólem, chociaż serce pali.
Jestem przy tobie,
Jesteś bezpieczny
W ramionach strażaka.

No właśnie to jest wszystko dziwne. Dzieciństwo miałam dosyć burzliwe. Zawsze byłam cicha, z nosem w książkach, przesiadywałam w bibliotekach. Byłam nieakceptowana przez rówieśników. Dziś już się tym nie przejmuję, ale dzieci naprawdę potrafią być okrutne. Wystarczyło, że na lekcji polskiego wyszło na jaw, że piszę, a kończyło się wyrywaniem kartek i szydzeniem – wspomina.

Moc jest w imieniu

W VI klasie wymyśliła legendę związaną z ich miejscowością. Napisała o jaszczurze spod Kamiennej. Dostała piątkę, a nauczycielce tak się opowieść spodobała, że przeczytała ją klasie. I Emilia na lata została Jaszczurem. Dopiero w gimnazjum zainteresowali się tym nauczyciele. Wcześniej, w podstawówce, ignorowali ten fakt. Zwykle dowiadywała się, że to ona sprowokowała przemoc. A w domu się nie skarżyła. Ale oprócz nauczycielki polskiego i fantastycznej pani od religii w technikum, z którą przegadywała godziny, siłę w niej obudzili też koledzy z podwórka, nadając jej ksywę.

Biegałam z nimi i w którymś momencie zaczęli do mnie mówić „ryża”, choć mam blond włosy. Szybko „ryża” zrymowało się im z „chyża”. A w „Chyżej” wszyscy poczuliśmy jakąś moc. I tak zostało. To mi dało ogromną pewność siebie. Wtedy się otworzyłam – wspomina Emilia.

Zdjęcie z kampanii wspierającej zbiórkę pieniędzy na wydanie pierwszego tomiku poezji strażackiej w Polsce. Zrobiono je pod remizą w Kunowie, jednostką „Chyżej”
  • Zdjęcie z kampanii wspierającej zbiórkę pieniędzy na wydanie pierwszego tomiku poezji strażackiej w Polsce. Zrobiono je pod remizą w Kunowie, jednostką „Chyżej”
Po gimnazjum i gościnnych pobytach na zbiórkach kunowskiej młodzieżowej drużyny pożarniczej wybrała szkołę mundurową – Zakład Doskonalenia Zawodowego w Ostrowcu Świętokrzyskim. To niepubliczna i płatna szkoła, którą bardzo dobrze wspomina. Trafiła do klasy o profilu innowacja strażacka kształcącej techników informatyków. Pamięta wyjazdy na obozy, ćwiczenia, manewry. Szkołę skończyła, ale nie ma matury.

Przerosła mnie matura z matematyki. Podchodziłam kilka razy do poprawek. Ale nawet korepetycje nie pomogły. Z pisania mogłabym zdawać egzaminy codziennie, a z matmą nienawidziłyśmy się nawzajem – opowiada „Chyża”.

Po technikum poszła do szkoły policealnej, w której zdobyła zawód technika ochrony fizycznej. Też związany z chronieniem, które tak obecne jest w jej poezji i pozazawodowej aktywności.

W międzyczasie pojawiała się na akcjach. Pojawiała, a nie wyjeżdżała na nie.

Byłam bez badań, bez wieku, bez szkoleń, nie pozwalano mi. Ale stałam obok, płonęłam z zazdrości i starałam się pomagać. Pamiętam akcję, to był luty, śnieg. Przyglądałam się akcji ratowniczej po tym, jak chłopakowi wybuchł w rękach stary piec, do którego podkładał drewno. Siedziałam z nim przez chwilę, rozmawiałam, uspokajałam go, wspierałam psychicznie, kiedy strażak z państwówki robił mu okłady na rękach z oparzeniami II stopnia – opowiada.
Wiersze jak terapia

Te przeżycia znajdowały odzwierciedlenie w wierszach, które pisała po powrocie z akcji. Rymy przychodziły jej z łatwością, bo zajmowała się nimi od piątego roku życia. Wtedy układała pierwsze piosenki. Mama je zapisywała, a Emilia śpiewała przed rodziną. Pierwsze poważne wiersze powstały w pierwszej klasie gimnazjum. Były o wszystkim – cierpieniu, samotności, przyjaźni, wydarzeniach życia codziennego. Dziś ma na koncie około 400 wierszy, w tym ponad setkę „strażackich”, w których strażak jest kimś na wzór wybawiającego i dającego życie Chrystusa. Albo też Anioła Stróża.

Tak, coś w tym jest. Ta potrzeba, żeby w sytuacji bez wyjścia był przy nas ktoś, wciąż we mnie jest, choć już nie tak silna jak dawniej. Był czas, kiedy leczyłam się u psychologa z nerwicy. Płacz, lęk, nie wiadomo skąd. Przy okazji byłam świadkiem śmierci znajomej młodej osoby. Nie poradziłabym sobie, gdyby nie przyjaciele. Teraz tak widzę rolę strażaka. Ma być gotowy do najwyższego poświęcenia – opowiada „Chyża”, a jeszcze dobitniej mówią za nią jej wiersze.


Emilia Buczyńska podczas zawodów w 2014 roku w Strawczynie. Takie doświadczenia znajdują potem odzwierciedlenie w jej poezji
  • Emilia Buczyńska podczas zawodów w 2014 roku w Strawczynie. Takie doświadczenia znajdują potem odzwierciedlenie w jej poezji
Strażacy są w nich wybawcami, bohaterami, rycerzami podejmującymi najcięższe próby. Ich walka z ogniem przywodzi na myśl starcie świętego Jerzego ze smokiem. Bywa, że ich zwycięstwo okupione jest najwyższą ceną i odchodzą na wieczną służbę. Ale zawsze pozostaje po nich chwała.

Jednak w strażackiej poezji „Chyżej” jest miejsce nie tylko dla ludzi:
Ej człowieku, ty potworze,
Co ja ci robię? Tylko swoje życie tworzę.
Potrafisz podpalić, robisz to dla zabawy.
My tu giniemy, nie podpalaj trawy.
Nawet nie wiesz, ile ginie naszych małych dzieci (...).
Nie, to nie o innych ludziach, którzy krzywdzili. To tekst o zwierzętach, które krzyczą do tych, którzy wypalają trawy. One nie mają głosu. Ludzie myślą, że to użyźnia, a to kompletna bzdura i wielka szkoda dla środowiska! – przekonuje Emilia.

Na życiu ludzkim zależy jej nie mniej niż na sarnach i jeżach, dlatego znajdziecie też wiersze o czadzie czy bezpieczeństwie na drodze. I cały cykl o strażaku Antku.

Cykl powstał na zamówienie z gazety, które okazało się fałszywe – ktoś zrobił sobie żart. Antek jest właściwie takim moim alter ego, dojrzewa ze mną. Ja dostaję odznakę, Antek też dostaje. Ja jestem na rozdzielaczu na zawodach, Antek też – opowiada „Chyża”.

Tomik swoich stu wierszy ma lada moment wydać we współpracy z jedną z firm, które produkują strażackie akcesoria i odzież. Jak tylko się pojawi, poinformujemy was. Zanim to się jednak stanie, „Chyża” będzie już pewnie miała napisane kilkanaście kolejnych wierszy. Od kilku miesięcy pracuje w Warszawie i podgląda ochotniczą straż w warszawskim Ursusie. Pewnie znajdzie na nich kilka wzruszających rymów.
(...) Poświęcaj ludziom serce swoje,
Podzieli ono dobro na dwoje,
Jeden uśmiech ratuje duszę,
Tylko ratować w swoim życiu muszę.


Karolina Kasperek
fot. Karolina Kasperek
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
22. listopad 2024 18:35