„Swojskie suplementy diety znacznie zdrowsze niż z apteki. Przedstawiamy szklańskie zioła, dające zdrowie niczym leki. Warto wypróbować sobie, poznać właściwości, siłę. Ja tam zioła sobie piję, no i świetnie sobie żyję!” – to końcówka dłuższego wiersza Anety Szymczyk, który na profilu na Facebooku reklamuje „Przepiśnik KGW Szklana. Zioła leczniczo-przyprawowe”. Koło wydało go w pandemii, podobnie jak trzy poprzednie. Zapytaliśmy, jak to się robi.
Dzień dziecka okazał się sukcesem co dało sygnał do działania
Szklana niewiele większa od szklanki – administracyjnie cała wioska to 23 domy. Sąsiadują z 20 innymi, które administracyjnie należą do sąsiedniej wsi. Ale w kole, które powstało w latach 60. ubiegłego wieku, spotykali się mieszkańcy wszystkich tych domostw, zawsze u któregoś z nich. We wsi nigdy nie było świetlicy, remizy ani domu ludowego. Bez własnego kąta trudno działać, więc koło, jak wiele setek w kraju, zaprzestało działalności na lata. Aż w 2018 roku komuś przyszło do głowy, żeby zorganizować Dzień Dziecka.
– Postanowiliśmy wykorzystać tzw. sołtysówkę, czyli kawałek pola, który uprawiał zawsze sołtys. Działka została po hrabiach Potockich. Wydobywali tam wcześniej kamień na utwardzanie dróg. Po wydobyciu zostało bardzo dużo piachu, który okoliczni mieszkańcy wykorzystywali do budowy domostw. Kiedy powstała instytucja sołtysa, oddano mu w zarządzanie ten „Kamieniec”. Na potrzeby Dnia Dziecka uporządkowaliśmy teren, z dofinansowania zorganizowaliśmy imprezę ze strażackimi atrakcjami – opowiada Regina Musiał, przewodnicząca koła.
Po sukcesie pikniku w czerwcu 2018 roku postanowili reaktywować koło przy kółku rolniczym, ale już pięć miesięcy później skorzystali z ustawy o kołach i w grudniu zarejestrowali się w ARiMR. Pierwsze pieniądze wydali na dach nad głową, czyli namiot. Kupili kilka stołów, ławek oraz termosów. I ruszyli na szkolenia.
– Szkoliliśmy się wszędzie, gdzie się dało, pukaliśmy do każdych drzwi. Trafiliśmy na spotkanie lokalnej grupy działania. Okazało się, że właśnie tworzą projekt lokalnej marki, która miałaby wspierać krótkie łańcuchy dostaw. Powstała tzw. Mozaika Małopolska. Naszym atutem od zawsze były kiszone ogórki, więc postanowiłyśmy rozpocząć współpracę – opowiada Regina.
– Postanowiliśmy wykorzystać tzw. sołtysówkę, czyli kawałek pola, który uprawiał zawsze sołtys. Działka została po hrabiach Potockich. Wydobywali tam wcześniej kamień na utwardzanie dróg. Po wydobyciu zostało bardzo dużo piachu, który okoliczni mieszkańcy wykorzystywali do budowy domostw. Kiedy powstała instytucja sołtysa, oddano mu w zarządzanie ten „Kamieniec”. Na potrzeby Dnia Dziecka uporządkowaliśmy teren, z dofinansowania zorganizowaliśmy imprezę ze strażackimi atrakcjami – opowiada Regina Musiał, przewodnicząca koła.
Po sukcesie pikniku w czerwcu 2018 roku postanowili reaktywować koło przy kółku rolniczym, ale już pięć miesięcy później skorzystali z ustawy o kołach i w grudniu zarejestrowali się w ARiMR. Pierwsze pieniądze wydali na dach nad głową, czyli namiot. Kupili kilka stołów, ławek oraz termosów. I ruszyli na szkolenia.
– Szkoliliśmy się wszędzie, gdzie się dało, pukaliśmy do każdych drzwi. Trafiliśmy na spotkanie lokalnej grupy działania. Okazało się, że właśnie tworzą projekt lokalnej marki, która miałaby wspierać krótkie łańcuchy dostaw. Powstała tzw. Mozaika Małopolska. Naszym atutem od zawsze były kiszone ogórki, więc postanowiłyśmy rozpocząć współpracę – opowiada Regina.
- W kole ze Szklanej niemal jedną trzecią stanowią mężczyźni. Zdjęcie pochodzi z sesji zorganizowanej w 2020 roku
Skoczna papryka z Proszowic
Ogórki od dawien dawna kiszono w okolicy nietuzinkowo. Żeby uzyskać dawny smak tych kiszonych w dębowych beczkach, wykorzystywano liście dębu. Ale nie byle jakiego! W okolicy rośnie słynny dąb kościuszkowski, pod którym przed insurekcją miał odpoczywać sam naczelnik powstania. Na ogórkach się nie skończyło. Chwilę później nawiązały współpracę z fanklubem Kamila Stocha w Proszowicach.
– Kiedyś Piotr Żyła udzielił wywiadu, w którym przyznał, że jego dobry skok był efektem spożycia wcześniej dużej ilości papryki. Mamy dużo upraw tego warzywa w okolicy. Fanklub postanowił wykorzystać ten pomysł i stworzyć swoją kulinarną wizytówkę pod nazwą „Skoczna papryka z Proszowic”. Zaczęłyśmy ją zaprawiać. Ma specjalną recepturę, ale niestety nie mogę zdradzić przepisu. Powiem tylko, że wybrałyśmy go w demokratycznym głosowaniu, że bazuje na przepisach naszych babć i że dodajemy do niej zestaw przypraw, które „podkręcają” smak, by była „skoczna” – opowiada przewodnicząca.
Panie dostarczały więc do Mozaiki i ogórki, i skoczną paprykę, i kilka innych przetworów.
– Kiedyś Piotr Żyła udzielił wywiadu, w którym przyznał, że jego dobry skok był efektem spożycia wcześniej dużej ilości papryki. Mamy dużo upraw tego warzywa w okolicy. Fanklub postanowił wykorzystać ten pomysł i stworzyć swoją kulinarną wizytówkę pod nazwą „Skoczna papryka z Proszowic”. Zaczęłyśmy ją zaprawiać. Ma specjalną recepturę, ale niestety nie mogę zdradzić przepisu. Powiem tylko, że wybrałyśmy go w demokratycznym głosowaniu, że bazuje na przepisach naszych babć i że dodajemy do niej zestaw przypraw, które „podkręcają” smak, by była „skoczna” – opowiada przewodnicząca.
Panie dostarczały więc do Mozaiki i ogórki, i skoczną paprykę, i kilka innych przetworów.
Szklana weka, czyli własna wiejska marka
Na początku 2020 roku współpraca z Mozaiką Małopolską nieco osłabła, a szklanianki miały w spiżarniach nadwyżki słoików. Coś trzeba było z nimi zrobić.
– Na jednym ze spotkań postanowiłyśmy stworzyć naszą własną wiejską markę. Koleżanka wymyśliła wtedy „Szklaną Wekę”, która nawiązuje i do słoików, i do nazwy wsi. Opracowałyśmy proste logo. I zaczęłyśmy być bardziej rozpoznawalne – mówi Regina.
Każda z pań ma swoje stare receptury, więc w kole podzieliły się produkcją. Jedna robi syrop z fiołka, druga konfiturę z czerwonej cebuli z żurawiną, jeszcze inna – powidła „na bogato”, czyli z orzechami i przyprawami korzennymi, kolejna – pieczone jabłka z chrzanem. W swoim repertuarze mają wszelkiej maści syropy, dżem z gruszki z pyłkiem cytrynowym, dżem z miechunki, pomarańcze z żurawiną, konfiturę z suszonej żurawiny z chili czy dżem z zielonych pomidorów. Na życzenie pakują je w estetyczne kartoniki z szybkami, drewniane skrzyneczki albo celofan przyozdobiony wstążkami. Z ich przetworów można skompletować świetny prezent. Nawet z wyciętym z drewna imieniem na opakowaniu. Za takie prezentowe pudełko trzeba zapłacić średnio około 50 zł. Ale koło może przygotować zestawy prezentowe i za 20, i za 200 zł. Wszystkie krojone są na miarę, personalizowane – dla szklanianek ważne jest, kto ma dostać prezent, jak ma na imię, co lubi, czym się interesuje.
Pieniądze ze sprzedaży koło przeznacza na działania. Pod koniec 2019 roku dostały pieniądze na kolejny projekt zatytułowany „Dawniej Szklanna, a dziś Szklana, czyli historia wsi i jej mieszkańców”. Koło chciało opracować historię wsi i ocalić od zapomnienia stare historie i fotografie. W projekcie powstała monografia podzielona na trzy rozdziały. Pierwszy zbiera historię wsi od 1900 do 1972 roku, drugi obejmuje lata 1973–2017, a trzeci nową historię po 2018 roku. Z monografią malutkiej wsi wzięli nawet udział w Małopolskich Targach Książki.
Każda z pań ma swoje stare receptury, więc w kole podzieliły się produkcją. Jedna robi syrop z fiołka, druga konfiturę z czerwonej cebuli z żurawiną, jeszcze inna – powidła „na bogato”, czyli z orzechami i przyprawami korzennymi, kolejna – pieczone jabłka z chrzanem. W swoim repertuarze mają wszelkiej maści syropy, dżem z gruszki z pyłkiem cytrynowym, dżem z miechunki, pomarańcze z żurawiną, konfiturę z suszonej żurawiny z chili czy dżem z zielonych pomidorów. Na życzenie pakują je w estetyczne kartoniki z szybkami, drewniane skrzyneczki albo celofan przyozdobiony wstążkami. Z ich przetworów można skompletować świetny prezent. Nawet z wyciętym z drewna imieniem na opakowaniu. Za takie prezentowe pudełko trzeba zapłacić średnio około 50 zł. Ale koło może przygotować zestawy prezentowe i za 20, i za 200 zł. Wszystkie krojone są na miarę, personalizowane – dla szklanianek ważne jest, kto ma dostać prezent, jak ma na imię, co lubi, czym się interesuje.
Pieniądze ze sprzedaży koło przeznacza na działania. Pod koniec 2019 roku dostały pieniądze na kolejny projekt zatytułowany „Dawniej Szklanna, a dziś Szklana, czyli historia wsi i jej mieszkańców”. Koło chciało opracować historię wsi i ocalić od zapomnienia stare historie i fotografie. W projekcie powstała monografia podzielona na trzy rozdziały. Pierwszy zbiera historię wsi od 1900 do 1972 roku, drugi obejmuje lata 1973–2017, a trzeci nową historię po 2018 roku. Z monografią malutkiej wsi wzięli nawet udział w Małopolskich Targach Książki.
- Strona z przepiśnika. Pojawiają się tu nie tylko receptury i estetyczne zdjęcia, ale i opis właściwości surowca
Drewniane ze Szklanej
Kiedy zbierały stare zdjęcia, przy okazji znajdowały u siebie i mieszkańców stare zeszyty z przepisami.
– Niektóre kartki w nich już fruwały. Zdałyśmy sobie sprawę z tego, że trzeba je ocalić, a zeszyt nie jest najatrakcyjniejszą ani najtrwalszą formą. Pomyślałyśmy, że skoro nie możemy się spotkać, a każda z nas ma taki zeszyt, to w domach przygotujemy ich cyfrową wersję. A później nadamy temu ciekawą formę. Chciałyśmy, aby nasze przepiśniki wytrzymały próbę czasu i cieszyły kolejne pokolenie, więc koleżanka zaprojektowała nam drewniane okładki. A inna, też utalentowana, opatrzyła każdy tom wierszowanym wstępem. Tak wykorzystałyśmy pieniądze z drugiej dotacji z Agencji – opowiada Regina.
Powstały trzy przepiśniki z drewnianymi okładkami i średnio 80 stronami każdy. W pierwszym pojawiły się desery, w drugim – dania obiadowe, w trzecim – przetwory. Album formą przypomina segregator, więc można do każdego dopiąć kartkę z kolejnym przepisem. W przepiśnikach znalazły się przepisy m.in. na postną zupę „Bida ze Szklanej”, sernik na bazie jaj zielononóżki kuropatwianej, dżem z zielonych pomidorów czy kiszoną rzodkiewkę.
Dosłownie przed chwilą szklanianki pochwaliły się wydaniem czwartego albumu w drewnianej okładce. To zioła leczniczo-przyprawowe.
– Teraz budzą się do życia wszystkie zioła. W przepiśniku mamy przepisy na wszystko to, co robiły babcie i mamy – syropy z pokrzywy, z kwiatów i owoców czarnego bzu, z mniszka. Mamy receptury na wykorzystanie szałwii lekarskiej, nagietka lekarskiego, podbiału. Odgrzebując te stare przepisy ziołowe, porównujemy je z fachową literaturą na ten temat. Szkolimy się w tym zakresie. Chcemy być pewne, że to wszystko jest zdrowe i może wesprzeć organizm – wyjaśnia przewodnicząca KGW Szklana.
W kole mają specjalistki od wypieków, od dań obiadowych i ziół. Tę pierwszą nazywają „słodką”, drugą „słoną”, a trzecią – „szamanką”. Inspiracji szukają wszędzie. Nawet podczas naszej rozmowy pojawia się projekt nowego opakowania do konfitur z orzechami.
Szklanianki mają pomysł na siebie i ambicję wyróżniania się na tle innych kół, więc nie tracą żadnej okazji. Oryginalnymi pomysłami przecierają szlaki i wyznaczają nowe trendy.
– Niektóre kartki w nich już fruwały. Zdałyśmy sobie sprawę z tego, że trzeba je ocalić, a zeszyt nie jest najatrakcyjniejszą ani najtrwalszą formą. Pomyślałyśmy, że skoro nie możemy się spotkać, a każda z nas ma taki zeszyt, to w domach przygotujemy ich cyfrową wersję. A później nadamy temu ciekawą formę. Chciałyśmy, aby nasze przepiśniki wytrzymały próbę czasu i cieszyły kolejne pokolenie, więc koleżanka zaprojektowała nam drewniane okładki. A inna, też utalentowana, opatrzyła każdy tom wierszowanym wstępem. Tak wykorzystałyśmy pieniądze z drugiej dotacji z Agencji – opowiada Regina.
Powstały trzy przepiśniki z drewnianymi okładkami i średnio 80 stronami każdy. W pierwszym pojawiły się desery, w drugim – dania obiadowe, w trzecim – przetwory. Album formą przypomina segregator, więc można do każdego dopiąć kartkę z kolejnym przepisem. W przepiśnikach znalazły się przepisy m.in. na postną zupę „Bida ze Szklanej”, sernik na bazie jaj zielononóżki kuropatwianej, dżem z zielonych pomidorów czy kiszoną rzodkiewkę.
Dosłownie przed chwilą szklanianki pochwaliły się wydaniem czwartego albumu w drewnianej okładce. To zioła leczniczo-przyprawowe.
– Teraz budzą się do życia wszystkie zioła. W przepiśniku mamy przepisy na wszystko to, co robiły babcie i mamy – syropy z pokrzywy, z kwiatów i owoców czarnego bzu, z mniszka. Mamy receptury na wykorzystanie szałwii lekarskiej, nagietka lekarskiego, podbiału. Odgrzebując te stare przepisy ziołowe, porównujemy je z fachową literaturą na ten temat. Szkolimy się w tym zakresie. Chcemy być pewne, że to wszystko jest zdrowe i może wesprzeć organizm – wyjaśnia przewodnicząca KGW Szklana.
W kole mają specjalistki od wypieków, od dań obiadowych i ziół. Tę pierwszą nazywają „słodką”, drugą „słoną”, a trzecią – „szamanką”. Inspiracji szukają wszędzie. Nawet podczas naszej rozmowy pojawia się projekt nowego opakowania do konfitur z orzechami.
Szklanianki mają pomysł na siebie i ambicję wyróżniania się na tle innych kół, więc nie tracą żadnej okazji. Oryginalnymi pomysłami przecierają szlaki i wyznaczają nowe trendy.
- Drewniana okładka miała nadać przepiśnikowi nie tylko estetyczny wygląd, ale i trwałość
Karolina Kasperek
Zdjęcia: Wojciech Musiał/Inachis Studio, Archiwum