Zbliża się koniec roku szkolnego. To ostatni dzwonek, by rodzice zwrócili uwagę dyrektorów szkół na problem oferty w sklepikach szkolnych. Dlaczego właśnie oni? Ponieważ rodzice mają największy udział w kształtowaniu nawyków żywieniowych dzieci. Równie duży wpływ na to, co jedzą najmłodsi Polacy, ma szkoła. Dlatego w Polsce i wielu innych krajach od lat toczy się burzliwa dyskusja na temat pożądanego asortymentu sklepików szkolnych, automatów z jedzeniem i piciem oraz szkolnych stołówek.
Zadbajmy o zdrowie naszych dzieci
– Rodzice biorą odpowiedzialność za przestrzeganie przez dzieci i młodzież zasad prawidłowego żywienia – zarówno w domu, jak i w szkole. Dobrze by było, żeby z czasem, gdy dorosną, przyjęły je za stały element stylu życia. Oprócz realizowania podstawy programowej szkoła powinna dostarczać wiedzę o prozdrowotnym żywieniu i zapewnić warunki jej praktycznego zastosowania podczas pobytu ucznia w szkole – podkreśla prof. Jadwiga Charzewska, kierownik samodzielnej pracowni epidemiologii i norm żywienia w IŻŻ.
Dlaczego to tak ważne? Z badań IŻŻ wynika, że w Polsce dzieci źle się odżywiają. W ich diecie brakuje m.in. wapnia, witaminy D, potasu czy magnezu. Dotyczy to aż od 74 do 98% młodzieży. W posiłkach rzadko znaleźć też można witaminy A, C, E oraz B12. Młodzież cierpi również z powodu niedoboru kwasów tłuszczowych omega-3, żelaza, cynku i jodu. Specjaliści twierdzą, że powodów do niepokoju jest jeszcze więcej. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom rodziców, nauczycieli, dyrektorów szkół, a także przedsiębiorców i parlamentarzystów, eksperci IŻŻ opracowali propozycję listy produktów spożywczych, które powinny być dostępne w sklepikach szkolnych. Lista została przygotowana w oparciu o aktualny, poparty dowodami naukowymi stan wiedzy na temat zdrowego odżywiania.
Niech jedzą zdrowo
– Ponieważ sklepiki szkolne odgrywają ważną rolę w żywieniu dzieci i młodzieży, zwłaszcza obecnie, w obliczu narastania epidemii otyłości, ich działalność powinna być uporządkowana i uregulowana, tak aby sprzyjały one zdrowiu najmłodszych. Wiele krajów szuka rozwiązań, które zagwarantują, że w tego typu sklepach sprzedawane będą tylko te produkty spożywcze, które nie zwiększają ryzyka powstania otyłości czy cukrzycy – wyjaśnia prof. Jarosz. Dlatego ważne jest, by i w Polsce wypracować wspólne stanowisko przedstawicieli nauki, przemysłu i polityki.
– Jednym z rozwiązań jest opracowanie listy produktów, które mogą być sprzedawane w sklepikach szkolnych. Ich wybór musi się jednak odbywać w oparciu o jasne kryteria, takie jak: normy żywienia człowieka, oficjalne zalecenia żywieniowe czy tworzone obecnie przez naukowców systemy profili żywieniowych. Taki model działania został wypracowany m.in. w Danii i Szwecji – przekonuje prof. Jarosz. Dlaczego to dziś takie ważne?
– Ponieważ nasze dzieci źle się odżywiają. W ich diecie sporo jest niepożądanych składników, na czele z cukrem, tłuszczem i solą. A ich nadmiar przyczynia się do wielu chorób, przede wszytskim otyłości i cukrzycy – wyjaśnia prof. Jarosz.
W efekcie, na tle wadliwego, nieregularnego i niezbilansowanego żywienia rozwijają się u dzieci i młodzieży różne dolegliwości i choroby, w tym m.in. niedowaga, nadwaga oraz otyłość. Aż 28% chłopców i 22% dziewcząt w ostatnich klasach szkoły podstawowej ma nadmierną masę ciała – wykazało wstępne badanie stanu odżywienia, poziomu aktywności fizycznej i nawyków żywieniowych polskich uczniów zrealizowane w 2013 r. w 16 województwach przez Instytut Żywności i Żywienia we współpracy z warszawską Akademią Wychowania Fizycznego. Dla porównania, z niedowagą boryka się około 9,5% dziewcząt oraz 6% chłopców. Dlatego IŻŻ opracował listę produktów spożywczych i napojów, które powinny być dostępne w sklepikach szkolnych. Eksperci z instytutu wskazali też cztery grupy produktów, które nie są w takich sklepikach mile widziane.
Dorota Słomczyńska