Przygoda z filmem miała się rozpocząć w jednym z piękniejszych zakątków Polski – nad Biebrzą. Ale szybko przeniosła się też w inne części regionu, bo jeśli już filmować piękne Podlasie, to też z Podlasianami. Z ich codziennością i ich odświętnością.
Podlaski kalejdoskop
Imponujące jest to, że film stworzono praktycznie bez budżetu, bez menedżera, producenta. I bez presji czasu. Przez około trzy lata filmowano piękne obrazy natury, momenty z życia Podlasian, z obrządków tatarskich, katolickich i prawosławnych czy ludowych, które w naturalny sposób przeplatają się w tej wielokulturowej rzeczywistości. Wśród takich obrazów zobaczymy m.in pielgrzymki na Grabarkę, meczet w Kruszynianach czy szeptuchy.
Uchwycone w kadr mistyczne chwile, ludzie skupieni na modlitwie przeplatają się w filmie z obrazami prawdziwie dzikiej natury, która jest w aktualnych czasach rzadkością. Widzimy biebrzańską dolinę mgieł, lasy Puszczy Knyszyńskiej, żurawie, stado dostojnych żubrów podczas srogiej podlaskiej zimy, a to wszystko jest opatrzone autorską muzyką Marka Kubika, rozpisaną na orkiestrę symfoniczną z wplecionymi dźwiękami natury. Ścieżka dźwiękowa odgrywa w filmie równorzędną rolę z obrazem. To muzyka komentuje chwile, które widzimy na ekranie.
W filmie nie ma dialogów, ale jako widzowie czujemy, że film opowiada nam pewną historię. Nie jest to tylko zlepek pięknych ujęć. Uczestniczymy w przemijaniu, obserwujemy następujące po sobie cztery pory roku, coroczne momenty tradycji, ludzi młodych, ludzi bardzo starych, wschody i zachody słońca, meandry rzeki Narwi, niebo nocą, mgły o poranku, wsie podlaskie. I przemijającą naturę. Ponieważ, jak twórcy wyznali podczas jednego z pokazów, niektóre miejsca uchwycone w filmie zdążyły już zniknąć. Bo o czym jest ten film? Między innymi o przemijaniu. I wprawdzie jest to dokument, ale jak go autorzy określają – refleksyjny.
Popularność filmu zaskoczyła samych twórców, którzy na premierę planowali raczej kameralną salę. Jednak pokaz premierowy odbył się w białostockim kinie Helios. I wprawdzie jest to film poświęcony Podlasiu, ale chciała go oglądać cała Polska. Zaczęto go grać w kinach w całym kraju i cieszył się tak dużym zainteresowaniem, że brakowało biletów i trzeba było organizować dodatkowe seanse. W samej Warszawie swój udział w pokazie filmu w kinie Luna zadeklarowało ponad 1000 osób. Premiera odbywała się w dwóch salach kinowych jednocześnie. Obecnie film doczekał się już swojej premiery na DVD.
Inny niż wszystkie
Dlaczego ludzie chcą oglądać ten film? Czym różni się on od innych filmów?
„Cząstka Podlasia” to na pewno hołd złożony Podlasiu. Jego naturze i ludziom. To magiczne ujęcia, piękna muzyka, mistycyzm uchwycony w unikalnych kadrach. Twórcy nie starali się Podlasia przemalować, uwspółcześnić na siłę czy wepchnąć w spłycone ramy imprez czy spływów kajakowych. Podczas tej 37-minutowej podróży widzimy wielokulturowość, niepowtarzalną naturę, ludzi, ich zwyczaje i codzienność. Ale to Podlasie użyczyło twórcom tajemnic i natury. A oni potrafili je przedstawić, wykorzystując swój kunszt i mając konkretny pomysł na film. Docenili i przedstawili wyjątkowość Podlasia w równie wyjątkowy sposób. Być może pochodzenie twórców filmu miało wpływ na to, że tak dobrze rozumieją ten region? I czują, że Podlasie to „taka kraina, gdzie czas płynie innym tempem, a mistyka przeplata się z rzeczywistością”.
Joanna Wróblewska
Obejrzyj zwiastun Filmu