Niełatwo trafić do sołtyski w Wygodzie. Trzeba trochę pokluczyć między zagrodami, które ciągną się malowniczo wzdłuż jednej wąskiej asfaltowej drogi. Pani Halina Antecka mieszka w istnym labiryncie. Żeby się do niej dostać, trzeba znaleźć szeroki na dwa metry przesmyk między gospodarstwami. Nie zawsze musi być przecież wygodnie, choć taką nazwę nosi ta nawet nie wieś, a osada leśna, którą zarządza pani Halina.
W Wygodzie zadomowiła się na dobre kilkadziesiąt lat temu. Przybyła do niej aż z okolic Gryfina − stamtąd pochodziła jej mama. Przyjechała z rodzicami na gospodarstwo po dziadku. Były krowy, świnie, koń. Pani Halina pamięta chodzenie po lasach i wypasanie trzody. Ma 55 lat, ale mówi, że nie czuje się już młoda. Pracowała jakiś czas na gospodarstwie, potem w Spółdzielni Kółek Rolniczych. Pojawienie się dzieci oznaczało pożegnanie się z pracą. Została w domu, zajęła się ich wychowaniem, ale trochę doskwierał jej brak innych zajęć, a bardziej nawet to, że we wsi niewiele się działo.
– Bo u nas nie było nic. Jezioro zarosło, nie było widać brzegu. Dawniej była remiza, straż, ale później starsi poodchodzili, młodsi jej nie przejęli, w remizie powstał sklep. Z boku przez chwilę istniał klub, ale też jakoś tak niepostrzeżenie przestał funkcjonować. Kiedy zostałam 8 lat temu sołtyską, walczyłam o to, żeby odkupić budynek od prywatnego właściciela – opowiada Halina Antecka.
Zgodziła się przejąć ster we wsi, kiedy poprzedni sołtys zrezygnował ze stanowiska.
– Wytypowała mnie nieżyjąca już dziś sąsiadka. Pomyślałam: „Spróbuję, czemu nie?”. To było wyzwanie. Zaczęłam od jeziora, bo to nasze oczko w głowie – opowiada z dumą.
W 2009 roku odbyła się pierwsza edycja konkursu organizowanego przez Urząd Marszałkowski „Pięknieje wielkopolska wieś”. Pani Halina zgłosiła projekt odnowy wsi, w tym – rewitalizacji jeziora i... Wygoda wygrała dofinansowanie. Oczyszczono brzeg, w kolejnym roku powstał pomost, dziś zadowoleni mieszkańcy wędkują w tym miejscu.
– Potem zaczęłam się starać o świetlicę. Gmina wykupiła nam działkę. Przekształciliśmy ją i postawiliśmy na niej budynek z kontenerów. Jeszcze tylko brakuje nam parkingu – zdradza.
Świetlica może pomieścić 50 osób. Jest komu się w niej spotykać, bo od momentu, kiedy Halina Antecka została sołtyską, reaktywowała też koło gospodyń. W wiosce są młode mamy i wiele z nich angażuje się w działalność koła. Chcą zorganizować we wsi aerobik, warsztaty z artystami – rzeźbiarzami, malarzami. Marzy się im wioska tematyczna – nad tematem ciągle się zastanawiają. Halina Antecka cieszy się z zaangażowania mieszkańców, ale przyznaje, że nie zawsze jest różowo.
– Nie zawsze wszystko wszystkim się podoba, ale nie jest źle. Tylko żeby jeszcze był tu taki pan, który pilnuje porządku... Bo trzeba tego pilnować na każdym kroku! Idzie ktoś, rzuci papierek, trzeba krzyknąć: „Gdzie rzucasz?!”. Jest sporo turystów, pielgrzymów, bo obok Licheń – skarżą się trochę Halina Antecka i jej nie mniej zaangażowana w życie wsi córka Monika.
Do końca drugiej kadencji zostało niewiele, raptem kilka miesięcy. Pani Halina myśli o zrezygnowaniu z funkcji – startuje w wyborach do rady miasta i gminy.
– Bycie sołtysem to więcej pracy, ale też i większa satysfakcja –przyznaje na koniec sołtyska.
Karolina Kasperek