Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 1-2/2023 na str. 76. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.
Kogo najczęściej kształcą współczesne szkoły rolnicze?
W dokumentach NIK czarno na białym napisano, że najwięcej kształci się tam kucharzy, cukierników, techników żywienia czy usług gastronomicznych. A dopiero potem rolników, ogrodników, mechaników, operatorów pojazdów i maszyn rolniczych i hodowców koni. Można to potraktować jako sposób na zawodową dywersyfikację na wsi, ponieważ wśród oferowanych zawodów są też piekarz, przetwórca mięsa, jeździec, przetwórca ryb, rybak śródlądowy czy technik weterynarii.
Jednak znamion kryzysu nie brakuje, gdyż w resortowych szkołach kształcą się nie tylko uczniowie, ale także ich szefowie.
„W odpowiedzi na prośbę o udzielenie wywiadu uprzejmie informuję, że jestem dyrektorem szkoły rolniczej dopiero 8 miesięcy i nabieram doświadczenia w pracy. Uprzejmie informuję, że chętnie Panu udzielę odpowiedzi na pytania, ale dopiero za rok, jak trochę dokonam obserwacji pracy szkół rolniczych” – odpisała Bożena Bączek, dyrektor ZSCKR w Rudnej.
Raporty NIK z ostatnich lat dotyczące szkolnictwa rolniczego nie są laurką – jest co poprawiać.
Oferty szkół rolniczych nie zawsze dopasowane do potrzeb na rynku
Podczas kontroli pn. „Funkcjonowanie szkół rolniczych prowadzonych przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi” w latach 2008–2010 ustalono, iż: „Warunki lokalowe skontrolowanych zespołów szkół nie zawsze sprzyjały realizacji zadań statutowych, a istotne zastrzeżenia wzbudzał stan bezpieczeństwa oraz wyposażenia w środki naukowe i dydaktyczne. Szkołom zapewniono wysoko kwalifikowaną kadrę nauczycielską, prawidłowo realizującą zadania dydaktyczno-wychowawcze, jednak niewystarczająco zmotywowaną do wdrażania nowoczesnych metod nauczania czy skutecznego monitorowania edukacyjnych i zawodowych losów absolwentów”.
Zaś w trakcie kontroli „System szkolnictwa zawodowego” w latach 2012–2015 wykazano, że nie był on w pełni skuteczny. Podstawową przyczyną takiej sytuacji było niedopasowanie oferty szkół zawodowych do potrzeb rynku pracy, co wynikało m.in. z niepełnego rozpoznania potrzeb. W rezultacie o uruchomieniu nowego kierunku kształcenia nie decydowały potrzeby uczniów i rynku pracy, a głównie posiadane zasoby infrastrukturalne i kadrowe.
Wiele szkół rolniczych z zerowym zainteresowaniem nauki zawodu rolnika
Najwyższa Izba Kontroli wskazywała też na konieczność przygotowania pracowni dydaktycznych, utrzymania i odnawiania parku maszynowego, gospodarstwa doświadczalnego, zatrudniania specjalistycznej kadry.
Również obecnie Izba, sprawdziwszy szkoły (2018–2020), stwierdziła braki w wyposażeniu bazy dydaktycznej. Z analizy wynikało, że co dziesiąta baza dydaktyczna nie spełniała wymogów, a jedna trzecia dyrektorów szkół wskazała na niewystarczającą liczbę pracowni.
W resortowych szkołach rolniczych nie kształcono uczniów w 9 z 27 zawodów rolniczych, m.in.: technik rolnik, technik mechanizacji rolnictwa i agrotroniki, technik hodowli koni oraz technik żywienia i usług gastronomicznych. Do 41 spośród 136 szkół nie zgłosili się uczniowie do nauki w zawodach rolniczych. To szkoły z „zerowym” stanem uczniów.
Z analizy badania (na koniec roku szkolnego 2020/2021) wynika, że baza dydaktyczna 9,9% szkół nie spełniała obowiązującej podstawy programowej. Dyrektorzy 77,3% szkół ocenili jako bardzo dobre i dobre wyposażenie bazy dydaktycznej, ale aż 44,8% respondentów wskazało na braki związane z niewystarczającą liczbą maszyn, urządzeń i pojazdów do kształcenia praktycznego.
Jak faktycznie funkcjonują skontrolowane szkoły rolnicze?
W ostatnich latach w szkołach rolniczych kształciło się 14 262 uczniów. W latach 2018–2021 przejęto od jednostek samorządu terytorialnego 12 szkół. A cała sieć resortowych placówek (na dzień 1.01.2021 r.) liczyła 59 zespołów szkół rolniczych i zajmowała powierzchnię 2381 ha nieruchomości gruntowych, w tym 1838 ha użytków rolnych.
W 40 placówkach realizowano działania innowacyjne, polegające m.in. na organizowaniu dodatkowych przedmiotów, np. uprawa i wykorzystanie roślin zielarskich i przyprawowych, enoturystyka, zooterapia, manager produktu rolnego, organizowaniu zajęć wyjazdowych w ramach dobrych praktyk czy tworzeniu pracowni dydaktycznych.
Niewystarczające były natomiast nadzór pedagogiczny oraz administracyjny w zakresie warunków działania, w tym bezpiecznych i higienicznych warunków nauki, wychowania i opieki, jak twierdzi NIK.
W 2018 roku skontrolowano 11 zespołów szkół, w 2019 – 10, w 2020 – 3, w 2021 – 1. Najwyższa Izba Kontroli alarmuje jednak, że w ministerstwie rolnictwa gromadzono otrzymywane ze szkół protokoły z kontroli dotyczące bezpiecznych i higienicznych warunków korzystania z obiektów, ale nie były one przedmiotem analizy ministra.
Kontrola NIK: jednak nie jest tak źle
Na szczęście NIK wskazuje też pozytywy. Nauczyciele posiadali wymagane wykształcenie oraz uprawnienia do prowadzenia zajęć z przedmiotów zawodowych. Wymiar zajęć z przedmiotów zawodowych był zgodny z ramowym planem oraz podstawą programową. Uczniowie uczestniczyli w olimpiadach branżowych, konkursach i turniejach. W latach 2018–2020 w wydarzeniach tych wzięło udział łącznie 17 347 uczniów, a indeksy szkół wyższych zdobyło 25 laureatów olimpiad.
Wzrastały też systematycznie wydatki na rolnicze szkolnictwo z budżetu państwa i płace nauczycieli.
– Należy zwrócić uwagę na różne zasoby szkół rolniczych, choćby ze względu na ich tradycje, położenie, region – analizuje Anna Radaczyńska z Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w Bogdańczowicach kierująca pracownią ćwiczeń praktycznych – gospodarstwem szkolnym. – To determinuje kierunki kształcenia, u nas ostatnio bardzo popularny jest weterynarz. Również dlatego, że w gospodarstwie utrzymujemy zwierzęta. Nasi słuchacze po zajęciach teoretycznych idą na zajęcia do gospodarstwa.
Zaznacza, że to optymalne rozwiązanie, choć inne placówki radzą sobie, np. praktykami w gospodarstwach rolników. Szkoła ma też doświadczoną kadrę i pewnie dlatego ma niemal 200 słuchaczy, w tym dużą część z regionu.
– Szkolnictwo rolnicze, zawodowe odradza się, gdy wróciły technika, wiele młodych osób widzi po nich swoją przyszłość i chętnie się u nas kształci – zaznacza Anna Radaczyńska.
Dodatkową atrakcją dla uczniów tej placówki jest fakt, że jedzą to, co uprawiają. Na 25 ha gruntów szkoła uprawia m.in. warzywa, które trafiają do jej stołówki.
- Niestety budynki szkół rolniczych są coraz rzadziej spotykane w krajobrazie szkolnictwa Polski