„Ja jestem starsa, a Lena jest młodszła. Na sesję pojechałyśmy z mamą i dziadkiem Krzyśkiem. Pojechałyśmy do Ursusu. Nie bałyśmy się, bo tam nie było strasnie, tam było super! Co to jest ursus? To tam, co robią zdjęcia, malują ocy i usta. Ursus się psydaje do... zdjęcia. A, i jesce budują tam ciągniki. Ciągniki to są do jezdzenia na pole albo do kogos. Chodzę do psedskola, a tam uwielbiam tańcyć" – takie resume usłyszeliśmy, zanim zdążyliśmy zacząć rozmowę.
Trzymane w tajemnicy
Za kalendarzowe zamieszanie odpowiedzialna jest babcia dziewczynek. Duszyńscy dostają Tygodnik z mleczarni. Babcia, jak co tydzień, przejrzała gazetę, przeczytała o konkursie i poczuła, że wnuczki muszą odegrać rolę w tej zabawie. Regulamin mówił wyraźnie, że wiek nie ma znaczenia. Rodzina ponaglana przez babcię ruszyła w pole. Kasia, mama majowego rodzeństwa, w pierwszym odruchu chciała wysłać pierwsze zdjęcie. Urzekł ją widok dziewczynek mieszczących się w feldze koła. Ale nie było widać napisu „ursus”, więc do konkursu stanęło kolejne, z dziewczynkami przy masce. Mama uwieczniała córki niewyszukanym sprzętem – wystarczył smartfon.
Sesja lekko słodzona
Podczas sesji dziewczynki miały usiąść na zawieszonej w formie huśtawki oponie.
Ahoj, przygodo!
Do Lublina mogła pojechać bez przeszkód, ponieważ nie pracuje. Jest dwa lata po studiach – skończonej w Bydgoszczy biotechnologii – i na razie zajmuje się wychowywaniem dziewczynek. Młodsza Lena ma dołączyć w tym roku do Amelii i też pójść do przedszkola. Jadąc na sesję, Kasia zostawiła gospodarstwo w rękach męża i teściowej. Przez te trzy dni bez problemu radzili sobie z obowiązkami w 16-hektarowym gospodarstwie, w którym utrzymują bydło mleczne, ale też, jak mówią, „wszystko, co się w gospodarstwie uchowa”. Uprawiają głównie kukurydzę na kiszonkę.
Nie miał żadnych obiekcji, kiedy kobiety podjęły decyzję o udziale w konkursie.
– Od samego początku byłem pozytywnie nastawiony. Bo na wsi ciężko o jakieś atrakcje. I nie wiadomo, czy taka okazja się powtórzy. A to niesamowita przygoda na całe życie, może od tej sesji zacznie się coś ciekawego – mówi tata, a Kasia mu wtóruje.
Kalendarze ma teraz cała rodzina i oczywiście wszystkie wiszą na maju już piąty miesiąc. A Katarzyna trzyma osobne dwa egzemplarze z przeznaczeniem dla córek. Chce im wręczyć na pamiątkę, kiedy skończą 18 lat.
Karolina Kasperek