Małe wielkie rzeczy
Nie zawsze musi być o rzeczach spektakularnych. Nie zawsze muszą być fajerwerki, wielkie fundusze czy sprawy głośne na całą Polskę. Nasza dziennikarska praca to przede wszystkim dokumentowanie małych spraw lokalnych społeczności. Małych w skali kraju, ale wielkich i ważnych dla kilkudziesięciu czy kilkuset mieszkańców. Okazuje się, że wydarzeniem w historii wsi może być odmalowanie świetlicy lub postawienie kwietników z opon. To niby drobiazgi, ale jeśli to pierwszy raz po kilkudziesięciu latach? Albo jeśli projekt stał się owocem niezwykłej współpracy dwóch, nie zawsze idących ręka w rękę sołectw? My wiemy, że wtedy te drobiazgi to wielkie rzeczy. Dlatego przyjechaliśmy do Grochowa, w którym właśnie po latach świetlica środowiskowa znów wygląda jak nowa. I już zdążyła gościć na balu najmłodszych.
– Jesteśmy małą wioską, mamy 250 uprawnionych do głosowania mieszkańców. Ale dogadaliśmy się z sąsiednim Trzemesznem Lubuskim. Mamy dużo wspólnego: parafię, szkołę, cmentarz. I dogadaliśmy się, że żeby było skuteczniej w głosowaniu budżetu obywatelskiego, będziemy głosować połączeni, jako jeden organizm. Jednego roku wszyscy głosujemy na nasz projekt, w kolejnym – na ten w Trzemesznie. Tak działamy już od trzech lat – opowiada dumny Tomasz Terech, sołtys Grochowa.
Sulęcin jest gminą miejsko-wiejską. Budżet obywatelski przewiduje rocznie pięć projektów po 100 tys. zł. Szansę na przegłosowanie mają ci więksi, czyli często miasto.
- Jolanta Tymczyn i Tomasz Terech, sołtys Grochowa, już planują kolejne projekty
– Jeśli wioski liczą niewielu mieszkańców, nie mają szans w porównaniu z takim na przykład Sulęcinem. Wtedy szansą jest tylko połączenie sił. Dlatego warto, żeby miejscowości się dogadywały. Ostatnio zrobiły tak dwie inne wioski, a do przejścia projektu zabrakło im dosłownie kilku głosów. Mamy pomysł, żeby osobny budżet miało miasto i osobny wsie – wyjaśnia sołtys.
Nowa świetlica to ogromny sukces
Jeszcze kilka miesięcy temu ogromny budynek świetlicy przypominał te z czasów PRL. Teraz są nowe: instalacja CO, grzejniki, okna, drzwi, kontakty, karnisze, firany, oświetlenie. Wszystko odmalowano, właściwie całkiem nowa jest kuchnia, którą w zeszłym roku doposażyli dzięki współpracy z ośrodkiem pomocy społecznej i dzięki środkom z funduszu sołeckiego. Samowar kupili z wygranej za najlepsze stoisko na ostatnich dożynkach. Cały projekt opiewa na 100 tys. zł. Nie starczyło pieniędzy na wycyklinowanie starego, dobrego parkietu i boczne oświetlenie.
– Brakuje osprzętu do toalet, paru rzeczy do kuchni, ale przez piętnaście lat nic nie było robione, więc to nasz ogromny sukces – podkreśla Tomasz Terech.
Świetlicę prowadzi Jolanta Tymczyn. Od dawna dba, by spotykały się tutaj nie tylko osoby zagrożone wykluczeniem, lecz również dzieciaki i dorośli z dwóch wiosek. Od kilku lat organizowany jest Dzień Dziecka – wspólna impreza Grochowa, Trzemeszna, Wielowsi i Zarzynia. Co roku w innej miejscowości.
– Żeby była integracja. Dzieciaki z wiosek znają się ze szkoły w Trzemesznie, wspomagają nas w tym nauczyciele i dyrektorka. To rzeczywiście rzadka sprawa, żeby cztery wsie tak współdziałały. A różnimy się przecież. I mamy czasem różne interesy – cieszy się sołtys.
- W odnowionej świetlicy zabawa zyskuje całkiem nowy wymiar. To zasługa nie tylko sołtysa i mieszkańców Grochowa, ale przede wszystkim owoc współpracy
Potrzeba funduszy na kolejne zmiany
Wioska wymaga w wielu miejscach rewitalizacji. Korzysta z każdej okazji, by zdobyć fundusze. Niedawno zrealizowali projekt dotyczący segregacji odpadów, finansowany przez Celowy Związek Gmin. Z opon zrobili donice w centrum wsi. Kilka lat temu zgłosili się do fundacji Grażyny Kulczyk „Żółty talerz”. Dzięki temu dzieciaki w świetlicy jedzą lepiej niż w wielu podobnych miejscach w Polsce.
– Mamy fundowaną zdrowszą żywność. Do posiłków przygotowywanych w świetlicy możemy kupić produkty najwyższej jakości bez ograniczeń. A przyjść do świetlicy może każde dziecko. Odrabiają tu lekcje, słuchają muzyki, oglądają filmy – mogą, bo mamy tu światłowodowy Internet. Nawet Sulęcin nie ma, a my tak. To dzięki projektowi finansowanemu przez firmę Orange – mówi Jolanta.
Filmy mogą oglądać na wielkim ściennym telewizorze Philipsa. Dostali go w darowźnie od firmy z Gorzowa. Jakoś tak się udało, jak mówi sołtys. Coś musi w sobie mieć, bo niedawno wynegocjował z IKEA dobrą cenę na kilka sprzętów do dziecięcego kącika. Sołectwo dostało 1500 zł dotacji i trzeba było zmieścić się w kwocie.
- Jolanta Tymczyn i Andrzej Żelechowski, dyrektor OPS w Sulęcinie, z młodzieżą z zaprzyjaźnionego z Grochowem Trzemeszna Lubuskiego – (od lewej) Gabi, Mają, Patrykiem i Martyną
Tomasz Terech sołtysem jest od 3 lat. Jego energia sprawia, że grupie ludzi chce się zmieniać otoczenie. Ale narzeka trochę, że ta grupa jest niewielka. Że mało ludzi przychodzi na spotkania. Nie sprzyja im na pewno fakt, że wielu grochowian jeździ do pracy za granicę. Codziennie muszą pokonać 200 km.
– Też często jeżdżę i obserwuję naszych sąsiadów jako sołtys, samorządowiec. I podoba mi się nie tylko to, jak dba się tam o porządek, ale i świetne oznakowanie na drogach. Chciałbym to wprowadzić u nas – opowiada Tomasz Terech.
Kiedy rozmawialiśmy, świetlica właśnie przygotowywała się na bal karnawałowy dla najmłodszych i trochę starszych. To pierwsza większa impreza po remoncie. Kiedy rozbrzmiała muzyka, nie dało się już rozmawiać. Można było tylko podziwiać przebrania i pląsy. W jednym korowodzie świetnie bawili się i dorośli, i kilkulatki. Pełne porozumienie – jak to w Grochowie.
Karolina Kasperek