Miało być lepiej i łatwiej, ale zdaniem lekarzy i osób zainteresowanych taką terapią – nie jest. Do niedawna można było liczyć w Polsce jedynie na tzw. import docelowy. Czyli gotowy preparat można było po spełnieniu szeregu warunków sprowadzić dla konkretnego chorego na bardzo konkretne schorzenie. Import docelowy to inaczej sprowadzenie z zagranicy produktu, który nie posiada pozwolenia na dopuszczenie do obrotu w Polsce, ale jest niezbędny dla ratowania życia lub zdrowia pacjenta. Produkt taki sprowadza się z kraju, w którym obrót nim jest dopuszczony, a w Polsce jednocześnie nie jest zarejestrowany odpowiednik z tą samą substancją czynną.
Medyczna marihuana dostępna w Polsce
W Polsce, jak się szacuje, jest ok. miliona osób ze schorzeniami, w których leczeniu może być pomocna medyczna wersja marihuany. Ustawa ma to ułatwiać. Lekarz wypisze receptę, a apteka sporządzi lek z suszu, który jest sprowadzony. W Polsce nie ma bowiem żadnego podmiotu, który spełniałby warunki pozwalające na produkcję marihuany.
Czy to znaczy, że jest łatwiej? Piotr Liroy Marzec, niezrzeszony poseł i współautor nowej ustawy, w jednej z radiowych audycji powiedział, że niekoniecznie.
– Każdy lekarz w kraju ma dziś możliwość wystawienia recepty. Ale jest wiele problemów z wejściem tej ustawy (...) Apteki będą przygotowywać ekstrakty. Będą się zaopatrywać u polskich wytwórców importujących surowiec. (...) Chcemy, by te instytucje, które mają pozwolenie na import, jak na przykład Instytut Włókien Naturalnych w Poznaniu, mogły również produkować marihuanę – powiedział Piotr Liroy Marzec.
- Marihuana, podobnie jak tysiące innych substancji, może mieć działanie toksyczne, ale może też wspierać leczenie
Narkotyk jak inne
Dlaczego tyle obaw? Czy są zasadne? I tak, i nie. Marihuana to narkotyk. Odmiana konopi znana pod łacińską nazwą Cannabis sativa. Jej susz od tysiącleci używany był do osiągania stanów podwyższonego nastroju. Takie stany osiąga się dzięki najważniejszemu z jej składników, czyli tetrahydrokannabinolowi, w skrócie nazywanemu THC.
Marihuana jest najczęściej używanym narkotykiem na świecie. Należy do tzw. narkotyków miękkich, czyli niepowodujących natychmiastowego uzależnienia, a jej używanie raczej nie spowoduje śmierci. Ale jest niebezpieczna z innego powodu. Jest często, jak wynika z naszej niedawnej rozmowy z doktorem Erykiem Matuszkiewiczem, furtką do uzależnień od innych narkotyków. Jej stosunkowo słabe działanie powoduje z czasem głód wrażeń. Jak dowiedzieliśmy się w rozmowie, spora część pacjentów zatrutych dopalaczami to osoby wcześniej eksperymentujące z innymi narkotykami, w tym marihuaną.
Marinol pomaga
Ale marihuana jest także toksyczna. Podejrzewa się, że ma związek z częstszym występowaniem niektórych nowotworów. U mężczyzn powoduje większe ryzyko przedwczesnego wytrysku i problemy z osiągnięciem orgazmu. Osoby często zażywające marihuanę mają tendencję do częstszych zmian partnerów seksualnych. A to z kolei zwiększa ryzyko zakażenia się groźnymi chorobami przenoszonymi drogą płciową.
Marihuana jest też uzależniająca. Szacuje się, że na sześciu dorosłych zażywających ją jedna osoba się uzależni. Odstawienie narkotyku powoduje klasyczne objawy odstawienne, jak drażliwość, gniew, bezsenność, depresja, obniżony apetyt i, oczywiście, głód narkotyku.
Ale istnieje jeszcze coś takiego, jak marihuana medyczna, inaczej marinol. To syntetyczna, stworzona przez człowieka, postać marihuany. Ma postać kapsułek i stosowana jest wspomagająco w leczeniu takich zaburzeń i schorzeń, jak słaby apetyt w przebiegu anoreksji, utrata wagi w przebiegu AIDS, a także w przypadkach nudności i wymiotów związanych ze stosowaniem chemioterapii w nowotworach. Środek ma ściśle określone dawki.
Stosowanie marinolu, jak każdego innego leku, może mieć skutki uboczne. Może to być brak energii, dyskomfort w żołądku, czasem nudności i wymioty, podwyższone tętno, uderzenia gorąca na twarzy i zawroty głowy. Z objawów psychologicznych są to lęk, senność, dezorientacja, a czasem halucynacje i paranoja. Dlatego marinol musi być ostrożniej przepisywany osobom z zaburzeniami psychicznymi. Takie osoby są wtedy pod stałą kontrolą psychiatry.
Karolina Kasperek
(Zdjęcia: Pixabay)