Jak w pani rodzinnym domu wyglądały święta Bożego Narodzenia?
Wszystkie rytuały związane ze świętami robiły na nas, dzieciach, największe wrażenie, czekaliśmy na nie z wypiekami na twarzach. Przede wszystkim choinka przyniesiona przez tatę z lasu. Czekaliśmy na nią niecierpliwie, bo tata zwlekał z tym, wymawiając się pilnymi zajęciami w obejściu. Kiedy już ją mieliśmy, następowała najmilsza czynność strojenia jej w przygotowane z rodzeństwem łańcuchy ze słomek i karbowanej bibułki, aniołki, bombki, upieczone przez mamę ciasteczka, cukierki. A potem była wigilia, z siankiem pod białym obrusem, śledziami, zupą makową, kapustą z grzybami i innymi specjałami. Czasami pojawiali się goście i miłe sercu prezenty. Wierzyliśmy, że tej nocy zwierzęta mówią ludzkim głosem, wyczekiwaliśmy pierwszej gwiazdki. W pamięci zapadły wyprawy z rodzicami na pasterkę w śnieżną noc, a potem w kościele dźwięki kolęd z donośnym "Bóg się rodzi". Święta Bożego Narodzenia to najpiękniejszy czas w roku. Człowiek ma wrażenie, że życie zwalnia, problemy dnia odchodzą na dalszy plan.
A dzisiejsze święta?
Jakie zwyczaje i tradycje wigilijne i bożonarodzeniowe panują w pani domu?
Skąd pani czerpie inspiracje i pomysły na kulinarną działalność?
Czy mąż pomaga pani w przygotowaniach do świąt?
W przygotowania do świąt zaangażowana jest cała rodzina, każdy ma swoje zadanie. Mój mąż Robert odpowiada za wybór, zakup i udekorowanie choinki. Dzielnie mu w tym sekunduje nasz syn.
Dziękuję za rozmowę.
- Agnieszka Filochowska z synem Tomkiem to częsty obrazek w ich domu. Tomek będzie pomagać także przed wigilią
- Piernik autorstwa Agnieszki. Bez tego ciasta rodzina nie wyobraża sobie świąt
Rozmawiał Marcin Konicz
Zdjęcia: Marcin Konicz