Jak obronić się przed kleszczem?
Kleszczy strzec się trzeba. Dlaczego? Ponieważ przenoszą niebezpieczne choroby. Jedna to borelioza, zwana też chorobą z Lyme, powodowana przez bakterię Borrelia burgdorferi. Druga to kleszczowe zapalenie mózgu (KZM).
Masz czas, zanim przywędruje z jelit
W przypadku boreliozy szybkie rozpoznanie zakażenia pozwala przy dzisiejszym stanie wiedzy z powodzeniem poradzić sobie z bakterią i wykluczyć ryzyko powikłań. Jeśli znajdujemy w ciele kleszcza, trzeba go wyciągnąć najlepiej w ciągu 24 godzin. Mamy na to trochę czasu, ponieważ bakterie bytują w jelicie kleszcza. Zanim zdążą przemieścić się stamtąd do gruczołów ślinowych pajęczaka, a potem zakazić nasze tkanki, mija kilkadziesiąt godzin. O zakażeniu najczęściej mówi nam rumień wędrujący, czyli czerwona obręcz w miejscu wkłucia, która rozszerza się, pozostawiając wewnątrz jasną skórę. Zdarza się, że mimo infekcji nie ma rumienia, bowiem występuje on jedynie u 40–60% osób zakażonych. Nie ma sensu badać wtedy krwi – nie ma w niej wtedy jeszcze przeciwciał. Zwracajmy wówczas uwagę na takie objawy, jak zmęczenie, bóle czy zawroty głowy. Na tym etapie możemy chorobę wyleczyć, wdrażając kurację antybiotykową.
Później znaczy trudniej
A co, jeśli nie było rumienia albo też był, ale go zignorowaliśmy? To zła wiadomość. Późne objawy boreliozy są bardzo zróżnicowane, poza tym przypominają wiele różnych chorób. W późnym stadium mogą pojawić się porażenie nerwu twarzowego, bóle i problemy z sercem, zapalenie stawów (w tym najczęściej kolanowego), a nawet zapalenie opon mózgowych. Borrelia atakuje wiele różnych organów.
Ale uwaga! Wynik pozytywny przy badaniu krwi nie musi oznaczać choroby. Wielu z nas poradziło sobie z bakterią samemu i śladem tego są obecne we krwi przeciwciała. Wtedy należy szukać innych przyczyn dolegliwości. Jeśli jednak mamy do czynienia z boreliozą, jej leczenie na tym etapie jest dużo trudniejsze.
- Tak wygląda kleszcz, który odpadł od ciała żywiciela i skorzystał już z "krwawej" stołówki. Tak wygląda też pajęczak wyciągnięty mechanicznie. W każdym z przypadków należy go zniszczyć. Pamiętajmy jednak, że ten sam osobnik nie skorzysta już drugi raz z żywiciela
Zaglądaj w fałdki!
Oprócz bakterii kleszcze mogą nam „wstrzyknąć” także wirusa kleszczowego zapalenia mózgu. Zdarza się ono dużo rzadziej, ale nie mamy na nie lekarstwa, a bywa śmiertelne. Mamy jednak szczepionkę, z której warto korzystać, jeśli często bywamy w terenie, zwłaszcza tam, gdzie kleszcze lubią przebywać najbardziej. Czyli? Kleszcza spotkasz z pewnością w lesie liściastym i mieszanym. Tam, gdzie dużo jest traw, w gęstych zaroślach i paprociach. Wreszcie w zieleni miejskiej. Myślisz, że ogród czy ogródek na wsi to bezpieczne miejsce? Skąd! Tam też grozi ci pajęczak. Przyciągnie go ruch powietrza, twoje ciepło i zapach potu. Jeśli się wczepi, znajdziesz go w miejscach na ciele, gdzie skóra jest delikatna – na rękach, nogach, głowie (zwłaszcza przy granicy włosów), w zgięciach stawów, fałdach skórnych, pachach i pachwinach. Te miejsca obejrzyj szczególnie dokładnie po powrocie ze spaceru czy pracy w terenie!
Chemia tak, ale z umiarem!
Możesz jednak zminimalizować ryzyko stania się ofiarą kleszcza. Noś raczej jasne ubranie – na jasnym łatwiej go zobaczyć. Egzamin zdadzą długie spodnie, których nogawki dobrze jest włożyć w skarpety albo w wysokie buty. Na spacer przyda się też długi rękaw. Idealnie, jeśli rękawy i nogawki zakończone są ściągaczami.
I przede wszystkim stosujmy repelenty, czyli czynniki odstraszające, zwłaszcza substancje chemiczne – syntetyczne i organiczne. Z tych pierwszych za najskuteczniejsze uważa się tzw. DEET, czyli N-N-dietylo-m-toluamidem. Szukajmy preparatów z przynajmniej 30-procentową jego zawartością. W takim stężeniu preparat daje stuprocentową ochronę przed kleszczami przez trzy godziny. DEET uznaje się za złoty standard wśród repelentów, ale nadmierne lub niewłaściwe używanie preparatów z DEET może prowadzić do podrażnienia skóry, jak również drgawek, śpiączki i uszkodzenia mózgu. Tych preparatów nie stosujemy na odzież czy obuwie, gdyż mają zdolność rozpuszczania tworzyw sztucznych.
Skuteczne w odstraszaniu kleszczy, komarów, muszek są preparaty z substancją zwaną EBAAP. Są bezpieczne i dobrze tolerowane przez skórę. Mają różne stężenie substancji aktywnej. Z badań wynika, że stężenie 20-procentowe daje efekt odstraszający kleszcze trwający nawet 12 godzin.
Popularnym odstraszaczem jest też substancja zwana ikarydyną albo pikarydyną. Występuje w stężeniach 10–20%. Szukajmy tych wyższych. Badania pokazują, że w ciągu godziny od aplikacji daje stuprocentowe zabezpieczenie, a po upływie 3–4 godzin jest skuteczna w 80%.
- Z preparatów z substancjami chemicznymi syntetycznymi najskuteczniejsze w obronie przed kleszczami są te ze związkiem znanym pod nazwą DEET. Ale uwaga! Trzeba ich używać ściśle według instrukcji!
Do nasączania ubrań stosuje się permetrynę, która działa krótko odstraszająco i długi czas zabójczo na kleszcze. Ma niemal stuprocentową skuteczność. Stosuje ją często wojsko, myśliwi, pracownicy leśni.
Odstraszająco na kleszcze działają też substancje naturalne. Najczęściej są to olejki eteryczne: citronellowy z eukaliptusa cytrynowego, lawendowy, anyżowy, z mięty polnej, bergamotowy, cytrynowy, kamforowy, kokosowy, cynamonowy, goździkowy, eukaliptusowy, geraniowy, muszkatołowy, pomarańczowy, sosnowy i tymiankowy. Wykazano jednak, że są dużo mniej skuteczne niż DEET. Można je zastosować jako dodatkowe zabezpieczenie. Natomiast stosowanie samych olejków w dużych ilościach nie tylko nie pomoże, ale czasem zaszkodzi. Niektóre z wymienionych olejków działają bardzo drażniąco na skórę, a także toksycznie na układ nerwowy.
Karolina Kasperek
Zdjęcia: Pixabay/Unsplash
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 21/2022 na str. 67. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.