Narodowy Program Zdrowia ma „wydłużyć życie Polaków, poprawić jakość życia związaną ze zdrowiem i ograniczyć społeczne nierówności w zdrowiu”. Ministerstwo Zdrowia chciałoby, żeby oczekiwana długość życia mężczyzn w Polsce wydłużyła się do 78 lat, a kobiet – do 84. To rzecz absolutnie możliwa, jak przekonywano nas podczas konferencji. Ale wymaga od nas wszystkich świadomych wyborów żywieniowych. Część z nich musi polegać na eliminowaniu lub co najmniej ograniczaniu spożycia pewnych surowców. Eksperci mówią w tej sprawie jednym głosem – mniej cukru, mniej soli i mniej tłuszczu to więcej zdrowia. Wśród tematów prelekcji pojawiły się m.in. rola tłuszczów w zapobieganiu chorobom układu krążenia, udział ryb i olejów rybnych w prewencji kardiologicznej, racjonalne odchudzanie czy reformulacja, czyli modyfikowanie produktów spożywczych tak, by zawierały mniej cukru, soli czy tłuszczu. My dziś przyjrzymy się części, w której poruszono kwestię tłuszczów i ich wpływu na kondycję układu krążenia.
Tłuszcze, ale z głową
Tłuszczową statystyką zajęła się dr hab. Hanna Mojska. Zwróciła uwagę na ważną rolę tłuszczów, m.in. fakt, że tłuszcz jest źródłem kwasów tłuszczowych, w tym korzystnych dla zdrowia nienasyconych kwasów tłuszczowych z rodziny n-3 i n-6. Jest rezerwuarem cholesterolu i steroli – substancji potrzebnych do prawidłowego funkcjonowania. Tłuszcz umożliwia też wchłanianie witamin A, D, E i K, które są w nim rozpuszczalne. Jest też źródłem energii, i to najbardziej skoncentrowanym – 1 jego gram dostarcza aż 9 kalorii, podczas gdy tyle samo węglowodanów czy białka – tylko 4. Dlatego nie wolno go eliminować z diety. Ale niezwykle istotne jest właściwe jego zbilansowanie, ponieważ zawiera też bardzo niekorzystne tłuszcze trans. Energia z niego pochodząca powinna mieścić się między 25 a 35% dziennego jej zużycia. Matkom karmiącym i kobietom w ciąży zaleca się natomiast podawanie dodatkowych (ponad to, co przewidziano dla dorosłego), nawet 200 mg dziennie samego kwasu DHA. To jeden z kwasów omega-3, tzw. kwasów wielonienasyconych. Podczas wykładu dowiedzieliśmy się, że – wbrew obiegowym opiniom – brak jest dowodów, by spożycie nasyconych kwasów tłuszczowych pochodzących z produktów mlecznych podwyższało ryzyko występowania niedokrwiennej choroby serca (NChS) i umieralności z jej powodu lub też ryzyko udaru. Co więcej, z badań wynika, że spożycie fermentowanych produktów mlecznych obniża ryzyko zachorowania na cukrzycę.
Dr Hanna Mojska przypomniała, że źródłem tłuszczów są też jaja, orzechy i nasiona roślin oleistych
Dr Hanna Mojska podkreślała też, że nie da się rozważać działania kwasów tłuszczowych w oderwaniu od innych składników produktu, w którym się znajdują.
Ryby mają... moc
W jednym z wykładów prof. dr hab. Longina Kłosiewicz-Latoszek przedstawiała dowody na niezwykłą wartość ryb i olejów rybnych w przeciwdziałaniu chorobom serca. Tłuszcz rybi cechuje się wysoką zawartością nienasyconych kwasów tłuszczowych, czyli tych zdrowych dla nas.
Na tle innych narodów Polacy wciąż jedzą bardzo mało ryb – wzrost konsumpcji odnotowuje się u nas tylko w grudniu. Specjaliści apelują, byśmy sięgali po ryby częściej
Dwóch z tych kwasów – tzw. EPA i DHA – organizm człowieka nie potrafi wyprodukować. Muszą być więc dostarczone z pożywieniem. Najlepszym ich źródłem są, jak usłyszeliśmy, łosoś świeży, i kolejno: makrela wędzona, sardynka w oleju, śledź solony, makrela świeża. Dużo mniej, niż można by się spodziewać, tych kwasów zawiera tuńczyk w oleju. Wyprzedza go nawet karp.
– Wykazano, że te kwasy działają antyarytmiczne, czyli pomagają ludziom z zaburzeniami rytmu serca. Mają działanie przeciwzakrzepowe. Wykazano też, że spowalniają rozwój blaszki miażdżycowej. Mają działanie przeciwzapalne i wykazano ich umiarkowane działanie obniżające ciśnienie krwi. Korzystnie wpływają na tzw. profil lipidów – obniżają stężenie trójglicerydów i podwyższają poziom dobrego cholesterolu – przekonywała profesor.
Prof. Longina Kłosiewicz-Latoszek namawiała do jedzenia ryb i stawiania na tłuste
Te odkrycia możliwe były m.in. dzięki obserwacji w latach 70. ubiegłego wieku populacji Eskimosów grenlandzkich. Zjadali oni tyle samo tłuszczu zwierzęcego co Duńczycy. Ale aż dziesięciokrotnie rzadziej dopadał ich zawał serca.
Spożywanie ryb zmniejsza nie tylko ryzyko zgonu na chorobę wieńcową, ale też ryzyko nagłego zgonu i udaru niedokrwiennego mózgu. Zgodnie z wytycznymi Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego z 2016 roku specjaliści zalecają spożywanie ryb dwa razy w tygodniu, w tym dobrze, by przynajmniej raz były to ryby tłuste. Suplementy olejów rybnych nie wykazują aż takiej skuteczności. Są przydatne raczej u pacjentów z chorobą niedokrwienną i podwyższonym poziomem trójglicerydów we krwi.
Karolina Kasperek