– Zaczęłyśmy od aktywności wokół roślin. Zakładałyśmy ozdobne skrzynki z wierzby. Chcemy zacząć jakąś działalność gospodarczą, dlatego przyjechałyśmy dziś po wskazówki dotyczące możliwości pozyskiwania środków – powiedziała przewodnicząca koła z Sulęcinka pod Środą Wielkopolską.
Panie z Antonina w gminie Żerków przedstawiły się jako specjalistki od pieczenia i amatorki historii. Ostatnio zwiedzały osadę w Biskupinie. Koło z Kociny współpracuje z lokalną kapelą przy projekcie „Tańce blisko ziemi”, organizuje dzieciom edukacyjne wakacje i zdążyło już być na targach w Berlinie. Ma też kierownika zespołu, który nauczył je odróżniać fikcyjne tradycje od tych prawdziwych. Podobno czasem się z nim nie zgadzają.
Panie z koła w Dębnie Polskim regularnie biorą w ręce włóczkę i robią czapeczki dla dzieci z Afganistanu. Koło „Osada” z Chociczy Małej szczyci się tym, że należą do niego 42 osoby, w tym aż połowa to mężczyźni!
– Ja tak się z tego cieszę. Bo każdy ma dwie ręce, prawda? Więc ten mężczyzna musi być w tym kole, to jest takie zdrowe! – mówiła przewodnicząca. A koło z Mórki cieszy się, że starsze pokolenie uczy młodych, ale chciałoby też od młodych pobierać nauki.
Produkt z legendą
Znakomita większość kół to formacje zalegalizowane raptem pół roku temu w ramach ustawy o kołach gospodyń. Ale wiele z nich działało wcześniej jako grupy nieformalne. Do Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Marszewie przyjechały, żeby podczas warsztatów „Lokalne, regionalne i tradycyjne – szansą dla kół gospodyń wiejskich” dowiedzieć się, jak efektywnie prowadzić swoją działalność. Szkolenie realizowane jest przez Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej we współpracy z Polską Izbą Produktu Regionalnego i Lokalnego.
I właśnie o takim produkcie traktowała otwierająca konferencję prelekcja wygłoszona przez Izabellę Byszewską, prezes Polskiej Izby Produktu Regionalnego i Lokalnego.
- Uczestniczki i uczestnicy marszewskiej konferencji. Teraz wiedzą już, jaką wartością jest posiadanie produktu lokalnego i co z nim robić, by promował koło czy stowarzyszenie
Prelegentka przekonywała gospodynie do odnajdywania w lokalnej tradycji kulinarnej produktów czy potraw, które stanowią o wyjątkowości terenu, wioski czy miasteczka.
– Regionalne specjały mają swoje legendy. I te legendy warto wykorzystać w promocji produktu lokalnego. Takie choćby piwo kozicowe, które kojarzone jest dziś z tzw. wyrzeczyskiem, czyli uroczystym zaniechaniem spożywania wódki. Moglibyście o swoich produktach i potrawach opowiedzieć równie ciekawe historie, by zaprezentować produkt jak najlepiej (...) Kiedy jeździmy na różne imprezy, widzimy jak panie z kół gospodyń prezentują swoje stoły. I na tych stołach znajduje się niemal wszystko – od zakąsek po desery. Chodzi o to, żeby ten stół był wyjątkowy, tylko wasz, żebyście sięgały do własnej tradycji. Do tego, czego nikt nie robi tak, jak wy – przekonywała Izabella Byszewska.
Przywoływała przykłady lokalności i tradycyjności na przykładzie wielkopolskiego gzika czy opiewanych przez Marcela Prousta w jednej z powieści ciasteczek-magdalenek. Bo to, co jest tajemnicą siły takich produktów, to pamięć smaku, która jest wspólnym doświadczeniem wszystkich ludzi. Do niej właśnie można się odwoływać, promując produkty lokalne i regionalne.
- Koło Gospodyń Wiejskich „Osada” z Chociczy Małej ma po konferencji poczucie, że wie już co zrobić, by każda złotówka z dotacji otrzymanej dla kół gospodyń rodziła kolejną
– Chcemy właśnie wpisać nasze ciasteczka, z którymi tu przyjechałyśmy, na listę produktów tradycyjnych – wtrąciły panie z koła w Mórce, których puszysto-kruchymi cudami zajadała się cała sala.
– Wystarczy wejść na stronę ministerstwa rolnictwa i kliknąć na zakładkę „jakość żywności”. Wtedy pojawi się kolejna zakładka – „lista produktów tradycyjnych”. Warto tam sprawdzić, co już zostało zarejestrowane – wyjaśniała Izabella Byszewska.
- Justyna Klepacz dzieliła się sposobami na skuteczną promocję, zachęcając przede wszystkim do kontaktów z prasą
Możecie sprzedawać
O sile pamięci smaku mówił też Jan Zwoliński, wiceprezes PIPRiL. Wspominał też o systemach jakości i podpowiadał, jak zarejestrować produkt na liście ministerialnej.
– Wniosek składacie do Urzędu Marszałkowskiego. Urząd odsyła do nas. My w Izbie oceniamy go, odsyłamy opinię z powrotem do Urzędu, a ten odsyła wniosek do ministerstwa, które wpisuje produkt na Listę Produktów Tradycyjnych – mówił Jan Zwoliński.
No dobrze, koło znalazło produkt i nawet go zarejestrowało na liście tradycyjnych. Co może dalej z nim zrobić? Może go sprzedać. Jak? Powstałe niedawno rozwiązanie, którym jest Rolniczy Handel Detaliczny nie dotyczy jedynie rolników, ale też kół gospodyń, które mogą z powodzeniem produkty swoich krajan, którzy mają zarejestrowany RHD. Ale też produkujących żywność w ramach Działalności Marginalnej Lokalnej Ograniczonej albo też sprzedających produkty w ramach sprzedaży bezpośredniej.
Uderz do prasy!
W kolejnych wykładach panie dowiedziały się, że krótkie łańcuchy dostaw to jeden z najlepszych sposobów na promowanie żywności. Pomocą w tym może być aplikacja „Polska smakuje”.
Ale któż by reklamował produkt bez wykorzystania najbardziej popularnego dziś narzędzia, czyli Facebooka? O tym, jak go wykorzystywać, opowiadała uczestnikom Justyna Klepacz z Europejskiego Funduszu Rozwoju Wsi Polskiej.
- Panie z koła z Sulęcinka z koleżankami z innych części Wielkopolski w przerwie między warsztatowymi zadaniami
– Załóżcie profil koła i umieszczajcie na nim średnio jednego posta dziennie. Ale w żadnym wypadku nie wstawiajcie tam zdjęć piesków, kotków, memów czy tzw. śmiesznych zdjęć. To nie służy promocji – instruowała Justyna Klepacz i dodała, że nie można pozwolić sobie na to, by na profilu widniały posty z datą z zeszłego roku. To dla odwiedzającego sygnał, że na profilu, czyli tak naprawdę w kole, nic się nie dzieje. Warto też przypominać o ważnych dla koła wydarzeniach w ich rocznicę. Niech po roku pojawi się post, że uczestniczyłyście w ważnym szkoleniu albo odwiedziłyście ciekawe miejsce.
Paniom proponowano też drugi ze znanych serwisów społecznościowych – Instagram. Na to hasło sala zareagowała porozumiewawczym pomrukiem – okazało się, że spora część słuchających dobrze zna Instagrama i jego możliwości.
Wśród rad jak promować koło i produkty nie mogło zabraknąć i tej, by kontaktować się z mediami, w tym, oczywiście, branżowymi. „Tygodnik Poradnik Rolniczy” wymieniony został na czele listy, i słusznie. Na naszych łamach bowiem, jak w żadnej innej lokalnej i ogólnopolskiej prasie, regularnie obecne są koła gospodyń i kwestie związane z produktami lokalnymi, regionalnymi i tradycyjnymi.
– Kontaktujcie się z prasą na każdym etapie. Nie tylko wtedy, kiedy zakończyłyście jakiś projekt i możecie pochwalić się jego podsumowaniem. Dla dziennikarzy interesujące są wszystkie inne jego fazy, także sama realizacja, ale też początki, a nawet moment, kiedy jeszcze niewiele wiecie i dopiero zaczynacie planować – zachęcała Justyna Klepacz.
- Liczba pytań z sali świadczyła o ogromnej potrzebie szkolenia się wśród kół i organizacji pozarządowych działających na wsi
Chwilę później zaproponowała uczestnikom zadanie. Panie miały napisać krótką notkę na stronę internetową albo profil fejsbookowy. Miała liczyć sto słów. Pierwsze próby poważnie przekroczyły ten limit, ale okazało się, że panie świetnie rozumieją, o co chodzi w takiej „wizytówce”.
– Nie warto skupiać się na pojedynczych elementach, dokładnych detalach. Przewodniczące się zmieniają, imprez też przybywa. Nie wymieniajmy osób ani konkretnych wydarzeń, ale nazywajmy raczej charakter podejmowanych działań – dodawał Krzysztof Lipiński z fundacji EFRWP.
Podczas ostatniego referatu padły też sugestie, gdzie szukać dotacji do projektów. Pomocy możemy szukać w dużych firmach, które posiadają fundacje, organizacjach pozarządowych, instytucjach publicznych i ministerstwach. Oczywiście dobrym i dość łatwo dostępnym źródłem wsparcia są też urzędy marszałkowskie.
– W organizacjach dotujących panuje równouprawnienie, więc nie możemy oczekiwać, że organizacje wiejskie będą inaczej traktowane niż inne. Nikt specjalnego programu dla kół gospodyń nie napisze. Mają państwo dofinansowanie z Agencji i to już jest bardzo dużo. Ale w każdym innym konkursie będziecie traktowani jak każda inna organizacja pozarządowa – podsumowywała Karolina Trudnowska, a Krzysztof Lipiński dodał – I w żadnym wypadku nie zrażajcie się, raz się uda, innym razem – nie. To tylko znaczy, że trzeba próbować do upadłego.
Karolina Kasperek
Zdjęcia: Karolina Kasperek