Barbara, przewodnicząca, jest rolniczką. Ma 50 ha upraw roślinnych i hoduje bydło opasowe. Karolina jest właścicielką gospodarstwa o specjalizacji bydło mleczne. Anna jest córką rolników, ale pracuje jako doradca w Ośrodku Doradztwa Rolniczego. W wolnych chwilach produkuje sery. Kolejna Anna w swojej pracowni szyje suknie ślubne, Miecia jest emerytowaną nauczycielką i byłą dyrektorką szkoły podstawowej, a Donata ma firmę transportową.
– W kole jest 80 kobiet, czyli mieszanka charakterów, umiejętności i oczekiwań. Jest Agnieszka – maskotka w stroju bamberki, zawsze gotowa do pomocy, Paulina – nasz MacGyver, i wiele innych. Każda posiada jakiś talent – mówią.
Wyrzeczanki są pierwsze w wielu dziedzinach
Działają wszechstronnie – fitness dla zdrowia, kursy makijażu, kotyliony dla muzeum. Haftują i szydełkują. Integrują społeczność. Dużo gotują i pieką. Tutaj prym wiedzie Karolina. Z wyrobami jeżdżą po konkursach. Ostatnio wędzony ser Anny zajął w konkursie „Smak sera w powiecie poznańskim” w Muzeum Rolnictwa w Szreniawie trzecie miejsce.
– Mamy dwa dyplomy z ostatniego konkursu wielkanocnego. Najpierw pierwsze miejsce za mazurki malowane przez Anię – człowieka orkiestrę. Z mazurkami wygrałyśmy z profesjonalnymi cukiernikami! Jury powiedziało, że czasem w ocenianych produktach jest wygląd, ale nie ma smaku, a czasem coś smakuje, ale źle wygląda. Nasze mazurki miały i jedno, i drugie. Paska ukraińska – rodzaj babki – przyniosła nam drugie miejsce – pokazuje z dumą zdjęcia w opasłej kronice Basia.
W trakcie Festiwalu „Polska od kuchni” rozbiły bank z nagrodami
Trudno sobie wyobrazić, żeby nie wzięły udziału w Festiwalu „Polska od kuchni”. Tam też rozbiły bank z nagrodami. Na etapie wojewódzkim jedna z koleżanek zdobyła tytuł Miss Wdzięku 45+. Podczas finału w Warszawie została drugą Wicemiss Polski. W konkursie na najciekawiej działające koło, wybierane przez głosowanie internautów, okazały się najlepsze w Wielkopolsce.
– W Warszawie obecna Miss Polonia Krystyna Sokołowska powiedziała o nas „energetyczne babki” – opowiadają o sobie.
Ks. Wawrzyniak lubił spacery i niezapominajki
Ostatni projekt to prawdziwa ich duma. W Wyrzece miesiąc temu odsłonięto pamiątkową tablicę obok domu ludowego, w którym siedzimy. Poświęcono ją niezwykłej w historii Polski, a zwłaszcza Wielkopolskiej postaci – urodzonemu w Wyrzece księdzu Piotrowi Wawrzyniakowi. Wybitnemu społecznikowi, działaczowi oświatowemu i twórcy Banków Ludowych.
– W ramach projektu zorganizowaliśmy koncert i wieczór wspomnień o nim. Prowadziła go koleżanka z koła. Ubrana w strój z epoki opowiadała o księdzu i zupełnie go odczarowała. Wszyscy wiedzą, że Wawrzyniak był działaczem społecznym, bankowcem. Ale nie wszyscy wiedzieli, że lubił dobrze zjeść. Zapowiadał wszystkie wizyty listownie. Bo był słusznych rozmiarów. Zdarzyło się wcześniej parę razy, że nie mieścił się w łóżku, które mu przygotowano. Dowiedzieliśmy się, że lubił słoneczniki i niezapominajki. Że lubił spacerować. Przewertowałyśmy stare książki, wspominki, stare „Przewodniki Katolickie” – opowiada Anna.
- Koło w Wyrzece liczy osiemdziesiąt członkiń. Łączy pokolenia i pozwala im uczyć się nawzajem od siebie
Ksiądz do tańca i do różańca
Tak opowiadają o tym swoim Wawrzyniaku, że mam apetyt na więcej. Pytam, co jeszcze wiedzą, bo też chcę zobaczyć nie spiżowy posąg patrzący z wysokiego cokołu, a człowieka z krwi i kości.
– Lubił podobno taniec. I okowitę. Urodził się tu, w domu na zakręcie. Część domu jest stara, oryginalna, część po modernizacji. Mieszkają w nim wciąż potomkowie Wawrzyniaków. Urodził się w rodzinie chłopskiej, dość zamożnej. Nie wszyscy wiedzą, że matka przeznaczyła go do stanu kapłańskiego, jeszcze zanim się urodził. Podobno troje z jego starszego rodzeństwa umarło zaraz po porodzie. Mama pojechała w ciąży do sanktuarium w Górce Duchownej. I zawierzyła Matce Bożej Pocieszenia pierwszego syna. Nie wiedziała, że nosi pod sercem Piotra – opowiadają jak prawdziwe historyczki.
- Dwie z członkiń w strojach stylizowanych na bamberskie i bamberskich kornetach podczas tegorocznego festynu w Wyrzece. Klaudia (po prawej) Agnieszka, która została drugą wicemiss w konkursie festiwalu „Polska od kuchni”
Ks. Wawrzyniak był znanym społecznikiem feministą
Mówią, że od początku Piotr wychowywany był w przekonaniu, że zostanie księdzem, ale też w patriotycznym duchu. Skończył gimnazjum w Śremie, potem zaczął seminarium duchowne w Poznaniu, które kontynuował w Gnieźnie. W międzyczasie został wysłany na studia teologiczne do Munster w Niemczech. Z jego inspiracji powstawały w Wielkopolsce biblioteki, organizacje społeczne, czytelnie ludowe. W końcu został dyrektorem Banku Ludowego w Śremie. W 1878 roku bank przystąpił do Związku Spółek Zarobkowych i Gospodarczych, których patronem ksiądz Wawrzyniak został w 1891 roku.
– To, że stał się bankowcem, wynikało z potrzeby czasu. To były zabory. Był wychowywany niezwykle patriotycznie. Był zdeterminowany, żeby wspierać także gospodarczo Polaków opierających się germanizacji. Żeby nie musieli zaciągać kredytów i zadłużać się u Niemców. W każdym wydarzeniu – czy to była procesja, czy majówka – na różne sposoby wzmacniał ducha narodu. Ale dla nas bardzo ważne jest też to, jaki miał stosunek do kobiet. Bardzo zależało mu, żeby nie były traktowane marginalnie i były bardziej samodzielne. Był współtwórcą szkoły dla kobiet w Śremie – Szkoły Gospodarstwa Kobiecego. Tam dziewczyny, które ukończyły 14. rok życia, uczyły się prania bielizny i odzieży kolorowej, prasowania, zaprawiania, organizacji spiżarni, hodowli zwierząt. Jedna z koleżanek powiedziała, że dziś przydałaby się taka szkoła. I może to wszystko dziś brzmi niewspółcześnie, ale wtedy to było iście feministyczne podejście – mówi Miecia z nauczycielskim zacięciem.
- Od lewej: Basia, Karolina, Anna, druga Anna, Miecia i Donata. Rozmawiałyśmy przy desce rewelacyjnych serów podpuszczkowych drugiej Anny
Ratajczyk, czyli Wawrzyniak
Przy okazji dowiaduję się, że ksiądz nie tak do końca nazywał się Wawrzyniak. Otóż jego pradziadem w głębokim XVIII wieku był niejaki Wawrzyn Ratajczyk, któremu dostał się dom z ogrodem po kimś, kto umarł na zarazę. Wawrzynowi urodził się syn Franciszek, który przejął gospodarstwo, ale – jak to czasem bywało – syn okazał się rozrzutny. Zadłużył się, zmarł w wieku 29 lat i zostawił wdowę z długami. Zdążył jednak wcześniej zmienić nazwisko na Wawrzyniak, inspirując się imieniem ojca Wawrzyna. Wdowa po Franciszku – co było kiedyś na wsi wręcz oczywiste – szybko musiała znaleźć partnera do prowadzenia gospodarstwa. Już w trzy tygodnie po śmierci Franciszka dostała zgodę na wyjście za mąż za swojego parobka Marcina, który miał imię, ale nie miał ani nazwiska, ani ziemi. Przejął więc nazwisko żony. I to ów Marcin, już Wawrzyniak, był praprapradziadkiem księdza Piotra. Dowiaduję się też, że ksiądz Wawrzyniak lubił zjeść, ale i wypić.
– Podobno lubił też galart i ryby. Osobiście ustalał menu na przyjęciach. Na przykład na obiad z okazji 25-lecia swojego kapłaństwa w Dalewie. Na pierwszym miejscu były podobno kanapki i wódki. Ważny był też pasztet i zupa z głów cielęcych. Wszystko musiał mieć pod linijkę, bywał ponoć impulsywny. I miał „trudno czytelne” pismo. A do tego wymyślał swoje własne skróty, które rozumiał tylko on – opowiadają wyrzeczanki.
- Członkinie koła podczas sesji w trakcie tegorocznych wykopków. Zdjęcie będzie wykorzystane w nowym projekcie koła
Ksiądz, ale dla wyrzeczan chłopak z sąsiedztwa
W 2009 roku wyrzeczanie zaczęli przygotowania do setnej rocznicy śmierci księdza z udziałem gospodyń. Odbyła się konferencja z historykami, zorganizowano konkurs wiedzy dla młodzieży, wydano kalendarz, którego bohaterem został ksiądz, szkoła rozpisała konkurs na przewodnik po miejscach związanych z Wawrzyniakiem. Mówią, że zaskoczeniem dla nich było, że stał się postacią atrakcyjną także dla młodych.
– Stał się dla nas „chłopakiem z sąsiedztwa”. Wzruszyło mnie, kiedy mój czternastoletni syn po tym wieczorze wspomnieniowym powiedział: „Myślałem, że to będzie jakiś suchar. A to było całkiem fajne” – mówi Anna.
Przygotowując tegoroczne wydarzenie, będące realizacją projektu w programie „Czuwamy – pamiętamy” Fundacji Orlen, wysłały projekt tablicy do Instytutu Pamięci Narodowej. Dostały pozytywną opinię. Do składania kwiatów pod tablicą młodzież zgłosiła się bez wahania. Tablica wisi i przypomina miejscowym i turystom o niezwykłej postaci rodem z Wyrzeki. A one czują, że duch księdza Wawrzyniaka, ich Wawrzyniaka, inspiruje je każdego dnia do działania.
fot. Karolina Kasperek, archiwum, archiwum KGW Wyrzeka
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 45/2022 na str. 47. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.