– Jeszcze przed wyborami, w których zostałam wójtem, w 2014 roku, rozmawialiśmy w gminie o hali. Że trzeba ją wybudować, że najlepiej, żeby była pełnowymiarowa, że jeśli już budować, to na lata. I zdradzę – podpisując umowę z wykonawcą, nie mieliśmy ani złotówki dofinansowania – opowiada o początkach Renata.
Powietrze w maratonie
Pierwszy raz w historii gminy wypuścili obligacje. Renatę wspierał w pracy Michał Bogacz, przewodniczący rady gminy, specjalista od ciepłownictwa. Pojawił się pomysł: „A jak byśmy zrobili tę halę energo-oszczędną?”. Stworzyli projekt na budynek w najwyższej technologii i ruszyli po Wielkopolsce podglądać inne realizacje. Z projektantem pojechali do Pniew, do Turku, do Wielenia. Pytali włodarzy, co by poprawili, co ich denerwuje, co można było zrobić lepiej. I w końcu zaczęli. Od bardzo głębokich fundamentów.
– Jadąc „od dołu”: pod halą są wkopane kilometry rur. To się nazywa gruntowy wymiennik ciepła. Polega to na tym, że powietrze jest zasysane z zewnątrz. Zimą, biegnąc rurami, ogrzewa się i daje ciepło ćwiczącym w hali. A latem chłodzi – wyjaśnia Renata.
Na hali są trzy strefy klimatyzacyjne. Na boisku głównym panuje temperatura uśredniona. Najcieplej jest w szatniach, nieco chłodniej – w siłowni, w której wysiłek jest większy i trzeba nieco chłodniejszej aury. Nad wszystkim czuwają zaawansowane systemy informatyczne.
– Przeżegnałam się, kiedy zobaczyłam tę ilość kabli wychodzących ze ściany. „Kto to wszystko popodpina?!”, pomyślałam. Kable sterują ogrzewaniem i schładzaniem powietrza. Na dodatek mamy rekuperatory. To urządzenie, które przed wyrzuceniem zużytego powietrza z hali odbiera z niego ciepło. I jeszcze centralny mieszalnik wody użytkowej. Wszędzie – w kranach i prysznicach – leci woda o tej samej temperaturze. To dużo bardziej oszczędne rozwiązanie niż strumień gorący i zimny – tłumaczy była wójt.
-
Tak nowoczesnego obiektu nie ma chyba w całym województwie. Prostota projektu idzie tu w parze z potężnym zaawansowaniem technologicznym
Litanii innowacji ciąg dalszy to izolacja. Cała hala obudowana jest półmetrową warstwą styropianu. Specjalnego. Ściany hali, przynajmniej te, które zamykają strefę z rekuperowanym powietrzem, mają metr grubości! Ale czasem, mimo izolacji, przestrzeń do ćwiczeń trzeba dogrzać.
– Mamy kocioł na pelet. Wiem, że to nie superekologiczność, ale docieplenie powoduje, że na ogrzanie dwóch tysięcy metrów kwadratowych, przy jednoczesnej kubaturze dwóch tysięcy metrów sześciennych potrzebujemy peletu tyle co na ogrzanie dwóch małych domków jednorodzinnych – cieszy się Renata.
Pełna kontrola nad światłem
Hala oświetlana jest, oczywiście, systemem ledowym. Lampy włączają się dzięki czujnikom ruchu, czyli nie ma mowy o niepotrzebnym zużywaniu prądu. Na dodatek system sterowania umożliwia wprowadzenie tzw. grafiku zajętości szatni.
– System czuwa nad tym, by kiedy nikogo nie ma w szatniach, włączać niższy poziom wymiany powietrza w tej przestrzeni. Na oknach są żaluzje zewnętrzne, automatyczne. Głównie po to, by nie wpuszczać za dużo światła latem. Unikamy energo-chłonnego schładzania powietrza. Tym bardziej że hala, ze względów ekologicznych, ma małe okna od północy i duże od południa – wyjaśnia Renata.
Hala jest wyposażona w pełny monitoring. Kamer nie ma tylko w szatniach. Dookoła są tysiące metrów kwadratowych oświetlonego parkingu. Dzięki hali wieś ma też nową drogę do szkoły, do której wcześniej dojeżdżało się zwykłą gruntówką.
Sportowo i kulturalnie
W ryczywolskiej hali zamontowano reżyserkę.
– To miejsce, z którego steruje się systemem nagłaśniania. Mamy na hali specjalistyczne dla obiektów sportowych nagłośnienie. Możemy zorganizować imprezę czy koncert. Oczywiście kiedy przyjeżdża profesjonalny zespół, przywozi swój sprzęt. Była u nas Golec uOrkiestra, dała przepiękny koncert kolęd w zeszłym roku. Muzycy byli zachwyceni! – chwali się ryczywolska specjalistka od pisania zwycięskich projektów.
-
W hali podłoga wyłożona jest specjalną wykładziną, która amortyzuje wstrząsy, oszczędzając stawy kolanowe ćwiczących
Dodaje, że ich reżyserka to innowacja. W Turku taki pokój znajduje się kilkanaście metrów od boiska. Kiedy robi się imprezę, nie wiadomo, kiedy włączyć światło, kiedy wyłączyć, kiedy ma być głośniej, kiedy ciszej. Żeby kultura i sport czuły się w hali lepiej, cały sufit i część ścian jest wyłożona akustycznymi płytami – żeby nie było pogłosu.
– Hala jest podzielona na trzy części i trzy grupy mogą ćwiczyć jednocześnie, nie przeszkadzając sobie. Nie ma echa, nie ma pogłosu, wszyscy się słyszą. Boiska są oddzielone siatkowymi kotarami i mają odrębne systemy oświetlenia – opowiada Renata.
Ryczywolska hala ma też najlepiej w okolicy wyposażoną siłownię.
Kiedy rozpoczynali budowę, liczyli, że załapią się na program „Lemur” w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska. Ale program zamknięto, kiedy składali wniosek. Nie było „Lemura”, więc zdobyli 3,5 mln zł dofinansowania z Ministerstwa Sportu. Z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska – 1,8 mln zł umarzalnej pożyczki. Po zwrocie VAT-u okazało się, że na budowę hali wartej ponad 9 mln zł gmina wydała tylko około 3 mln zł. Teraz cieszą się z być może najnowocześniejszym tego typu obiektem w Polsce.
Karolina Kasperek
Zdjęcia: Renata Gembiak-Binkiewicz
Zdjęcia: Renata Gembiak-Binkiewicz