Żniwa nie trwają długo, ale pochłaniają mnóstwo uwagi. W takim czasie każdemu coś może umknąć. Dlatego warto zawczasu pomyśleć, co może przyjść do głowy najmłodszym. W jakie miejsca mogą się udać, kiedy przez chwilę nie przypilnuje ich oko dorosłego. Nie twierdzimy, że jesteście nie dość dobrymi rodzicami czy dziadkami. Po prostu wiemy, że nieuwaga zdarza się każdemu z nas, nawet tym najbardziej skrupulatnym. Dlatego najlepiej, jeśli nawzajem będziemy sobie przypominać o zagrożeniach. Że to nudne? Zrzędząca koleżanka czy teściowa być może sprawią, że nasze dzieci nie znajdą się w sytuacji krytycznej.
Trucizna nie tylko z baru
Lato to czas sprzyjający zatruciom. Choćby pokarmowym. O tych wiecie już sporo, ale nie zawadzi przypomnieć. Stara zasada kciuka mówi, że żadna żywność wymagająca chłodzenia nie powinna latem leżeć poza lodówką więcej niż cztery godziny. Mowa tu nie tylko o godzinach w jednym ciągu, ale także tych rozproszonych. A unikać należałoby przede wszystkim takich produktów jak hamburgery z niesprawdzonego źródła. Niedosmażone mięso to ryzyko zakażenia bakterią E.coli. Uważajcie też na stosowane często do dekoracji kiełki. One też stwarzają latem warunki dogodne dla niebezpiecznych bakterii. Unikamy lodów z niepewnych źródeł, a arbuzy dokładnie płuczemy i szorujemy szczoteczką skórkę, bo na niej może czaić się listeria.
Ale zatrucia czyhają też w innych miejscach. Przed dziećmi schowaj baterie, płyny i mleczka do czyszczenia, olej do lamp, benzynę, ale też spreje do czyszczenia kuchenek, mebli czy te stosowane na owady.
Ostrożnie z ruchem i wodą
Jeśli dziecko jeździ na rowerze, wrotkach, rolkach, deskorolce czy koniu, kup mu (albo pożycz) kask. Można taki znaleźć za niewielką cenę w hipermarketach. Kask potrafi skutecznie chronić przed urazami kończącymi się uszkodzeniem mózgu.
Dzieci i woda to zawsze ryzykowne połączenie. Pamiętaj, że dziecko nie potrzebuje jeziora ani basenu, żeby się utopić. Wystarczają do tego, niestety, trzy centymetry wody w wiadrze. Jeśli dziecko, czy dorosły uległ podtopieniu czy tonięciu, po wyciągnięciu z wody oczyszczamy jamę ustną (rośliny, wymiociny) i przystępujemy do resuscytacji. Jeśli nie ma oddechu – oceniamy to w ciągu 10 sekund – wykonujemy 5 oddechów ratowniczych. Należy w tym celu nabrać powietrza, objąć ustami usta poszkodowanego i wtłoczyć powietrze, tak, by uniosła się klatka piersiowa. W międzyczasie wołamy pogotowie i wykonujemy resuscytację – 2 wdechy na 30 uciśnięć klatki piersiowej, jeśli działamy sami. Jeśli z kimś – w trybie 2 na 15.
Uwaga! Nie zajmujemy się wydobywaniem wody z płuc, ponieważ i tak nie jesteśmy w stanie tego zrobić. Woda, która wydostanie się z jamy ustnej, pochodzi z żołądka.
Pamiętaj! Jeśli pozwoliłeś czy pozwoliłaś sobie choćby na łyk alkoholu, trzymaj się od wody z daleka.
Przesadziłeś ze słońcem?
A co robić, kiedy skóra ulegnie poparzeniu słonecznemu? Jeśli nie zastosowaliśmy żadnych filtrów, trzeba ratować skórę, przede wszystkim chłodząc ją. Przyłóżmy na poparzone miejsce kompres. Dobrze nadaje się do tego schłodzony plaster żelowy, do nabycia w aptece. Trzyma się go w lodówce. Jeśli go nie mamy, wystarczy okład z mokrego ręcznika. Ale dobrze sprawdzi się też paczka mrożonego groszku.
Możemy wziąć chłodną kąpiel, ale koniecznie bez płynu i mydła. Dermatolodzy zalecają za to wrzucenie do wanny torebki sody oczyszczonej. W połączeniu z wodą będzie działała przeciwzapalnie i przeciwświądowo. Podobnie zadziała wlanie do wanny szklanki cydru jabłkowego albo octu jabłkowego. Dobrze jest zażyć aspirynę – zadziała przeciwzapalnie. A schłodzone już miejsce możemy posmarować papką ze skrobi kukurydzianej wymieszanej z wodą, przyłożyć liście sałaty albo zastosować jeden z najstarszych sposobów, czyli posmarować skórę jogurtem.
Karolina Kasperek
(zdjęcia: pixabay)
(zdjęcia: pixabay)
