Średzki Jarmark Kół Gospodyń i Organizacji Kobiecych
Zaczęło się siedem lat temu. Katarzyna Lis z Koła Gospodyń Wiejskich „Zielniczki” z podśredzkich Zielniczek była już od kilku lat bywalczynią jarmarku kulturowego z udziałem kół gospodyń i organizacji kobiecych w Licheniu Starym. Wpadła na pomysł, żeby zorganizować coś podobnego, ale na mniejszą skalę, w swojej gminie. Tak narodził się średzki Jarmark Kół Gospodyń i Organizacji Kobiecych.
Burmistrz Środy Wlkp.: Kultura i tradycja na wsi jest tak samo bogata jak ta w miastach
Na wydarzeniu pojawili się Piotr Mieloch – burmistrz Środy i liczni lokalni samorządowcy i działacze. Pojawili się też reprezentanci Stowarzyszenia Hospicjum im. Piotra Króla. Przy kolegiacie stoisko mieli też Diabetycy Średzcy i Towarzystwo Średzkich Amazonek.
Prawdziwymi bohaterkami spotkania były jednak koła gospodyń. Zielniczanki gościły w Środzie koła z:
- Garbów,
- Starkówca Piątkowskiego,
- Borowej,
- Chudzic,
- Babina,
- Gułtów,
- Pławiec,
- Murzynowa Leśnego,
- Giecza,
- Zwoli,
- Nowojewa,
- Czarnego Piątkowa-Grójca,
- Krzykosów,
- Szlachcina,
- Połażejewa
- oraz Stowarzyszenie Kobiet Aktywne Brodowianki.
Jarmark uroczyście otworzył ks. Janusz Śmigiel – proboszcz parafii kolegiackiej pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, życząc wszystkim dobrego czasu. Uczestników przywitała też Katarzyna Lis. Do powitań dołączył burmistrz.
– To, że dzisiaj tutaj mogą się spotkać koła gospodyń z terenu całego powiatu, to nie lada gratka dla mieszkańców miasta. Bo oni nie zawsze mają okazję do was dotrzeć. (...) Kultura i tradycja na wsi jest tak samo bogata jak ta w miastach. I dobrze, że to się wszystko przeplata – mówił Piotr Mieloch, a Małgorzata Zabłocka, życząc powodzenia kołom, przypomniała, że ich członkinie słodzą nam życie.
Koła gospodyń wiejskich rywalizowały na dania z malinami w rolach głównych
Kiedy przedstawicielki kół układały na stoiskach rękodzieło, przetwory i wypieki, komisja konkursowa w salce na plebanii pochłaniała pierwsze kęsy malinowych słodkości. Na talerzach i paterach różowiło się od malinowych przełożeń, kremów i galaretek. Malinę potraktowano czasem dosłownie, czyniąc z całego owocu dekorację, a czasem świadczył o niej tylko kolor i smak ciasta. Był i placek drożdżowy z malinami, i tarty z kremami śmietanowymi, w których zatopione były maliny, i kremowe przekładańce z kremem, i desery z malinowym musem. Jurorzy poza smakiem poznawali jedynie numer ciasta i jego nazwę. Przy niektórych leżał przepis.
Nie było łatwo – szesnaście słodkich propozycji może przyprawić o zawrót głowy. Zostawienie sobie kilku faworytów nie ułatwiało sprawy – wybór najlepszego ciasta zostawił każdego z jurorów z niedosytem i lekkim dyskomfortem.
Koronka, hafty, serwety - jakie rękodzieło było najpiękniejsze?
Kartki z punktacją oddane, a w międzyczasie na jednym ze stoisk goście głosowali na najlepsze rękodzieło. Koronkowy, rozświetlony lampkami anioł czy szydełkowy plecaczek z bawełnianych nici ze skórzanym wykończeniem? Serweta czy szmaciane lalki baby i chłopa? A może bogato zdobione dekoracje na choinkę? Naszą uwagę natychmiast przykuła szydełkowa lalka. Tą metodą powstają ostatnio licznie maskotki, często postacie z bajek. Ta czarno-biała postać w habicie i zakonnym kornecie na głowie miała jednak swój rzeczywisty pierwowzór. Okazała się być szydełkową świętą Ritą. Na jarmark przywiozły ją gospodynie ze Zwoli.
Od PRL-u do jednorożca, czyli jak KGW z okolic Środy Wlkp. działają?
Głosowania trwały, a tymczasem my porozmawialiśmy z reprezentantkami kół. Nie było łatwo, ponieważ co jakiś czas wokół stoisk kłębił się tłum – po każdej mszy z kościoła wylewała się rzeka ludzi chętnych smakować przetwory i podziwiać, a nawet zamawiać rękodzieło. Tak, jak choćby u członkiń Stowarzyszenia Kobiet „Brodowianki”, które częstowały nie tylko doskonałymi syropami i sokami z porzeczki i maliny, ale też wabiły wieńcami ze zbóż, lawendy i złoconych hortensji autorstwa Karoliny.
Borowianki przyjechały czwarty raz. Pochwaliły się festiwalem dyni, który organizują. Zapraszają tam ludzi z całego powiatu. Mają we wsi niewiele ponad 50 mieszkańców, a w kole jest aż 15 osób.
Nowojewo udekorowało stoisko koszem z wysypującymi się kasztanami. Koło mają od czterech lat, ale nie mają swojej siedziby, więc projekty realizują na przykład w salach szkolnych. Nie mają też we wsi żadnego gminnego terenu, na którym mogłyby postawić choćby świetlicę z kontenerów. Zostaje im liczenie na to, że ktoś użyczy kawałka prywatnej ziemi.
Koło w Babinie stawia pierwsze kroki – ma dopiero rok; 8 tys. zł z dotacji agencyjnej wydaje na warsztaty integrujące dzieci i młodzież ze starszym pokoleniem.
Gułtowy promowały stoisko kasztanowym logo. To zasługa zabytkowej alei kasztanowej, którą mają we wsi. Sprzedawały włóczkowe czapki z pomponem. Z Pławiec przyjechała NIWA, czyli kobiety niezależne, inspirujące, wyjątkowe i aktywne. Organizują festyny, dzięki którym wspierają chore dzieci z okolicy. Sprzedają rękodzieło, sadzą drzewa i organizują dla seniorów wieczorki z muzyką sprzed lat.
Panie ze Starkówca robią zdobione z barokowym przepychem ozdoby choinkowe i smażą powidła ze starej odmiany węgierek. Znalazły pod Słupcą sadownika, który uprawia takie odmiany. I zapraszają do świetlicy wiejskiej na wystawę przedmiotów z PRL-u.
Gieczanki przyjechały drugi raz. To u jednej z nich można zamówić szydełkowy plecak. Można też 4 listopada przyjechać do Giecza na słynne dziady.
Połażejewo jest kołem z gospodarzami. Do zdjęcia pozowało w bajkowym anturażu, czyli z własnego projektu sielskim logo z lawendą w roli głównej i haftowanym jednorożcem.
Płonący anioł od KGW Krzykosy najlepszym rękodziełem
Pani Irena, autorka koronkowego Płonącego anioła, który okazał się zwycięskim rękodziełem, zapraszała nie tylko do swoich Krzykosów, ale również do własnego domu, w którym ma ponoć prawdziwy skansen, a „Szlachcianki” ze Szlachcina opowiadały o marzeniach. Chciałyby podróżować po Hiszpanii czy po Węgrzech. Postanowiły jednak zacząć od pięknych polskich krajobrazów. Koło w Garbach żaliło się trochę, że festiwal Garbusów już nie taki, jak dawniej. Ale ma na koncie niebywały sukces – koło gospodyń działa tam nieprzerwanie od 60 lat.
O 13.30 rozpoczęła się msza święta, podczas której gospodynie z Zielniczek składały dary, w tym upieczony przez siebie chleb. Gości jarmarku czekała też arcymiła niespodzianka. Zaraz po nabożeństwie w kolegiacie wystąpił Chór Kameralny Wielkopolskiej Izby Lekarskiej. Cudownym echem pod gwiaździstymi sklepieniami prezbiterium XV-wiecznej kolegiaty odbijały się dźwięki utworów kompozytorów nam współczesnych, ale też genialnego Wacława z Szamotuł – XVI-wiecznego polskiego kompozytora uważanego za największego przed Chopinem.
Malinowa pokusa autorstwa Rogowianek najlepszym daniem średzkiego Jarmarku KGW
Po koncercie przyszedł czas na wręczanie dyplomów i nagród. Tytuł zwycięzcy otrzymała „Malinowa pokusa” – tarta ze śmietanowym kremem, w którym zanurzone były całe maliny, autorstwa Rogowianek. Drugie miejsce otrzymała panna cotta z malinami gospodyń z Murzynowa Leśnego, a trzecie – koło w Garbach za zebrę jogurtowo-malinową. Wszystkie koła otrzymały po dyplomie okolicznościowym i naczyniu do gotowania.
W czasie imprezy trwała zbiórka na hospicjum, w której cegiełkami były ciasta upieczone przez gospodynie. Darczyńcy okazali się nadzwyczaj hojni – uzbierano 3666 zł.
Katarzyna Lis z kołem Zielniczki i parafią kolegiacką organizują zjazdy od 2017 roku. Z roku na roku przybywa uczestniczek i uczestników, bo zjeżdżają też gospodarze. Organizatorki dbają, żeby oprócz zabawy jarmark był także okazją do edukacji, w tym zdrowotnej. I mają nadzieję, że w przyszłym roku spotkają się w jeszcze liczniejszym gronie.
Karolina Kasperek