Członkinie KGW w Rososzy podczas nagrania do programu „Tradycyjne Smaki Lubelszczyzny” z gośćmi z lubelskiego urzędu marszałkowskiegoarchiwum
StoryEditorKGW

Gospodynie z KGW w Rososzy lubią wysokie ciśnienie

23.02.2025., 12:00h

Wszystko zaczęło się 68 lat temu. Koło Gospodyń Wiejskich w Rososzy, w gminie Ryki, w powiecie ryckim powstało w 1957 roku. Teraz w kole gospodyń działa czwarte pokolenie, w tym sześciu mężczyzn. Gotują, tkają, filcują wełnę, a potem robią z niej piękne ozdoby. I dobrze wiedzą, co wydobyli z babcinych kufrów.

Jak Koło Gospodyń Wiejskich w Rososzy łączy pokolenia

Jestem już trzecim pokoleniem. Moja babcia zakładała koło, potem była w nim moja mama, później zapisałam się ja, teraz jest w nim już moja córka, a wnuczka czasami przychodzi na spotkania. Uwielbia zakładać strój ludowy – mówi Jadwiga Bondel, przewodnicząca koła, dziś już emerytka, wcześniej – intendentka w zespole placówek oświatowych.

image
KGW Rososz
FOTO: archiwum

Tkackie dziedzictwo: kobiety z Rososzy odtwarzają dawne rękodzieło

Wspomina opowieści babci o kursach gotowania, szycia i pieczenia, o tym, jak koło kupiło sobie pralkę i szatkownicę do kapusty. Koło działa nieprzerwanie do dziś. W 2018 roku zarejestrowało się w Agencji i zrzesza 41 osób.

To naprawdę niemało jak na sześciusetosobową wioskę. Cieszy mnie, że jest z kim pracować, zwłaszcza kiedy słyszę od innych przewodniczących: „Słuchaj, nie ma z kim działać, za mało nas”. Ja zawsze mogę liczyć na moje panie i moich panów – mówi Jadwiga.

Na zdjęciach panie występują w barwnych strojach, w których widać sporo wełny. Stroje to efekt projektu, który połączył historię z teraźniejszością. Panie wyciągnęły z kufrów resztki strojów swoich prababek i na ich wzór tkały nowe spódnice zwane sorcówkami i burki, czyli fartuchy. Projekt nosił nazwę „Poprzycnica”, bo tak mówiło się na sorcówkę z poprzecznymi pasami.

image
Panie z koła podczas warsztatów filcowania na mokro. Wełniane wężyki to tzw. dredy, które posłużą do dekorowania wełnianej przypinki
FOTO: Jadwiga Bondel

Projekt realizowaliśmy z Pawłem Warownym – folklorystą, który pomógł nam z kolorystyką i wykonaniem. Te spódnice i fartuchy utkałyśmy same na krosnach, które skompletowałyśmy z zasobów mieszkańców. Ten miał lepszą płochę, inny – nicielnicę. Chcemy teraz w świetlicy zorganizować warsztat tkacki. Żeby móc pokazywać młodzieży, jak się tkało – mówi Jadwiga i dodaje, że koło jest zapraszane przez szkoły i przedszkola, w których przekzuje najmłodszym tradycje. Między innymi uczy wicia palm wielkanocnych.

Filcowane cudeńka i pierogi z soczewicą

Wełnę przetwarzają też na inne ciekawe sposoby. Niedawno panie zabrały się za ozdoby z filcowanej wełny. Filcują na sucho, czyli specjalną igłą wbijają włókna. Tak powstają chociażby niezwykłe pisanki na styropianowych podkładach. Teraz odkryły też filcowanie na mokro.

Wełnę moczy się w ciepłej wodzie ze specjalnymi środkami. Z takiej robimy na przykład kwiaty służące jako przypinka – opowiada przewodnicząca.

Kiedy nie tkają i nie utykają wełny, gotują. W zeszłym roku wzięły udział w nagraniu do programu „Tradycyjne smaki Lubelszczyzny”. Temat: „Pierogi w trzech smakach”. Były pierogi z jagodami, z kapustą z grzybami i z soczewicą. Te z soczewicą Jadwiga zachwala szczególnie.

Z zielonej. Z czerwonej ugotujemy pyszną zupę. Ładnie wygląda. Do pierogów gotujemy zieloną do miękkości, a potem rozcieramy ją blenderem i dodajemy lekko zrumienioną cebulkę. Pieprz, sól i majeranek. To wszystko. Pierogi smakują całkiem jak z mięsem. Ciasto? Z mąki zaparzonej gorącymi tłuszczem i mlekiem. Ach, i naszą lubelską i kołową, specjalnością są gołąbki z kaszą gryczaną i grzybami – opowiada.

Wspólnota i gościnność. Koło gospodyń otwiera drzwi dla uchodźców z Ukrainy

Koło trzy lata temu na półtora roku oddało swoją świetlicę trzynastu uchodźcom z Ukrainy – kobietom i dzieciom. Koło wzięło ich pod opiekę, zorganizowało meble.

Mieszkańcy przychodzili i pytali, czego potrzebują. Niektóre wróciły, kiedy się trochę uspokoiło, część pań poszła w Polsce do pracy. Jedna nawet wstąpiła w nasze szeregi – cieszy się.

Kiedy Ukrainki zadomowiły się, koło w lutym 2022 roku napisało projekt, na który dostało dotację z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich Narodowego Instytutu Wolności. Projekt „Wspólnie do przyszłości” miał na celu wzmacnianie więzi z Ukraińcami. Były wycieczka i festyn w Rososzy, na którym Polki i Ukrainki gotowały narodowe potrawy.

Zespół „Rososzanki” w muzycznej podróży przez historię

Koło udziela się też wokalnie w zespole „Rososzanki”. Śpiewają pieśni patriotyczne, stare przyśpiewki z kantyczki, czyli starego śpiewnika, w tym wiele maryjnych. Śpiewają gwarą, a teksty pochodzą głównie z przekazów ustnych w ich rodzinach. Zespół prowadzi Ewa Walasek, jedna z członkiń, która śpiewała wcześniej w innych zespołach.

image
KGW Rososz
FOTO: archiwum

Jeżdżą też na wycieczki. Jadwiga wspomina szczególnie tę zeszłoroczną do Głębokiego, gdzie poznawały tajniki ziołolecznictwa i zażywały dobrodziejstw normobarii.

W komorze normobarycznej ciśnienie jest nieco wyższe niż to w naturze – 1500 hektopaskali. Nie tylko daje się wytrzymać, ale wspaniale się człowiek czuje. Tylko to przejście przez śluzę, czyli zmiana ciśnienia, jest przez moment odczuwalna. Siedziałyśmy w komorze i słuchałyśmy o ziołach – opowiada przewodnicząca koła w Rososzy.

Nowoczesne umiejętności na wsi: kursy komputerowe dla gospodyń z Rososzy

Koło wzięło też udział w kursie komputerowym w 2023 roku zorganizowanym w ramach ogólnopolskiego programu „Cyfrowe koła gospodyń wiejskich”.

Wiele z nas robiło pierwsze ruchy z Facebookiem i na smartfonach. Dostaliśmy wtedy nawet smartfony. Pozakładaliśmy poczty, mamy maile, potrafimy korzystać. Dziewczyny, które nie miały pojęcia o Facebooku, teraz wstawiają posty – mówi Jadwiga.

image
Członkinie KGW w Rososzy podczas nagrania do programu „Tradycyjne Smaki Lubelszczyzny” z gośćmi z lubelskiego urzędu marszałkowskiego
FOTO: archiwum

Nagradzani są za wystrój stoisk, na których pojawiają się stare sprzęty, tkaniny, makatki. Otrzymali drugą nagrodę w wojewódzkim konkursie „Kobieta przedsiębiorcza” za własnoręcznie utkane stroje. Doczekali się też drugiej nagrody w konkursie „Historia obrusa niedzielnego”.

Powyciągaliśmy swoje stare obrusy i całkiem współczesne. Pani z jury zachwycała się nie tylko robotą i wiekiem tych naszych obrusów, ale nawet mistrzowskim łataniem ubytków w nich – kończy Jadwiga.

Karolina Kasperek

Warszawa
11°C
Zachmurzenie duże
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
01. kwiecień 2025 10:45